poniedziałek, 31 sierpnia 2009

Letnie nabytki.

Lato nie sprzyja czytaniu, ale kilka nowych książek pojawiło się na półce. Wszystkie tytuły zakupiłam w bardzo atrakcyjnych cenach:) Kierowałam się jednak nie tylko "taniością" książek - wybrałam te, które mnie zainteresowały:
"Czarny lód" Anne Stuart (z podaja) już przeczytałam i kilka słów niedługo napiszę;
"Rozbitkowie. Rzecz o paryskich kloszardach" - z powodu ślepej miłości do Paryża i słabej wiedzy na temat kloszardów;
"Pustkowie" - wpływ "Czarnej dziewczyny, białej dziewczyny", która to rozbudziła zainteresowanie twórczością Oates (świetna jest również "Dziewczyna z tatuażami");
"Lato polarne" - zachwalane na wielu blogach, więc uległam;
"Notatki o skandalu" - film zrobił na mnie wrażenie;
"Na szlaku koki", "Niedziela na basenie w Kigali", "Diamenty we krwi", "Śmierć króla Tsongora" - te książki sprzedawano za tak śmieszne pieniądze (2zł - 4zł), że nie mogłam ich nie kupić; tym bardziej, że dotyczą problemów innych kultur, antropologii i, pośrednio, podróży;
"Szukając Alaski" - to powieść dla młodzieży i skusił mnie opis na okładce;
"Księga bez tytułu" - skorzystałam z promocji w Świecie Książki;

niedziela, 30 sierpnia 2009

Chitra Banerjee Divakaruni "Tłumaczka snów"

Rakhi jest rozwódką, mieszkającą w Nowym Jorku i wychowującą córkę. Jej stosunki z byłym mężem są poprawne, choć czasami wykraczają poza tę poprawność i to zazwyczaj skutkiem nieuzasadnionych obaw rodzica płci żeńskiej. Rakhi wraz z przyjaciółką prowadzi Kurma House - miejsce, które i mnie przypadłoby do gustu ze względu na ciepły klimat i dobrą herbatę.
Rakhi jest więc zwyczajną kobietą. Ma jednak niezwykłą matkę, która "uprawia" mało popularny i, jak się okazuje, mało fajny zawód tłumacza snów. Choć "zawód" to nieodpowiednie słowo, bo nijak się nie da tego wyuczyć. To dar. Dar, którego córka nie odziedziczyła po matce i to wydaje się największą bolączką jej życia. Rakhi próbuje zrozumieć kobietę, która ją wychowała, ale nie potrafi. Wszystkie tajemnice matki pozna dopiero po jej nagłej i tragicznej śmierci. Odkryje dzienniki snów, w których matka opisała koleje swego życia.
W "Tłumaczce snów" realizm miesza się z magią. Bohaterowie żyją tu i teraz, a jednocześnie Divakaruni przenosi nas w świat tajemniczych jaskiń, dziwnych wierzeń i przesądów. Ma się wrażenie, że matka Rakhi urodziła się i wychowała w innej epoce, do której nasza nie przystaje.
Nie jest to spójne. Rozprasza.
Historia miała potencjał, ale autorka nie do końca go wykorzystała. Pomieszała ze sobą dwa światy, ale nie odnajduję w tym zestawieniu punktu spójnego.

3/6

czwartek, 27 sierpnia 2009

Preethi Nair "Sto odcieni bieli"

Głównych bohaterów tej powieści poznajemy w Indiach - kraju niezliczonych antytez: szczęścia i smutku, biedy i bogactwa, dostatku i głodu, pobożności i dekadencji (s.271). Tu Nalini zakochuje się w Raulu, tu na świat przychodzą ich dzieci - Maja i Sacin. Indie Nair pachną korzennymi przyprawami, drażnią nos pikantnymi aromatami, mają słodko - gorzki smak.
Bohaterowie szybko uciekają do Londynu, w którym ojciec zadomowił się na dobre. Dzieci nie mają większych problemów z aklimatyzacją, zafascynowane smakiem frytek i tostów. Jedynie Nalini nie przekonuje europejskie życie - zorganizowane, ułożone, samotne. Brakuje jej chaosu indyjskiego świata, ulicznych sprzedawców targujących się do upadłego, uskakiwania przed rikszami. W Anglii ludzie żyją osobno, zamykają drzwi od środka. Szaro, buro, nijako. Nawet deszcz padał tu bez przekonania (s.96). Nalini szuka w codzienności kolorów, gotuje bez opamiętania, by zachować zdrowe zmysły. Wkrótce los wystawia ją na ciężkie próby, a przygotowywanie jedzenia okazuje się sztuką magiczną - pasją, która pozwala żyć.
Losy rodziny Kathi poznajemy dzięki dwóm kobietom: Nalini i Mai. Każda z nich chce dobrze dla drugiej, każda widzi świat trochę inaczej. Trudne są ich relacje, pełne bólu i niepotrzebnych oskarżeń. Maja opuszcza rodzinny dom i zaczyna samodzielne życie w Hiszpanii. Jako dorosła kobieta wyrusza do Indii, gdzie dokonuje się w niej przemiana. Maja czuje, że wróciła do domu - kolory i zapachy Indii przypominają jej rodzinny dom w Londynie.
Historia Nalini, która na obcej ziemi "zbudowała" dom, pokazuje, że życie nie karze, tylko uczy puszczania w niepamięć, rozstawania się ze wszystkimi swoimi lękami, żeby lęki nie stały się tobą (s.327).
To powieść o przebaczeniu. To książka o tym, że jedzenie może uzdrawiać, ale jeśli gotuje się ze złą wolą, jedzenie może wywołać katastrofalne skutki (s.67). To historia miłości.
Preethi Nair opisała bogaty świat ludzkich emocji smakowicie i ciepło. Momentami jej powieść przypominała mi historie, stworzone przez Marshę Mehran. Powoli staję się wielbicielką opowieści wyczarowanych z codzienności i smaków życia.

5.5/6

wtorek, 25 sierpnia 2009

Carlos Ruiz Zafon "Gra anioła"

Lato jakoś nie sprzyja czytaniu. Tylko cosik poczytuję. Jeszcze bardziej nie sprzyja pisaniu. Zbieram się od kilku dni i zebrać się nie mogę. Przeczytałam "Grę anioła" Zafona i podobała mi się ta książka, choć nie wciągnęła tak bardzo jak "Cień wiatru". W swej drugiej powieści Zafon jest bardziej statyczny - niby dużo się dzieje, niby jest jakaś tajemnica, niby wisi nad bohaterem perspektywa śmierci, niby przeżywa on różne mniej lub bardziej tragiczne przygody, ale...takie to za mało ekscytujące.
David Martin, młody pisarz, dostaje specjalne zlecenie od tajemniczego mężczyzny, który kontaktuje się z nim najczęściej za pomocą krótkich listów. Od tego momentu w jego życiu zaczynają dominować dziwne i niebezpieczne sytuacje. David kupuje dom (mroczny, niezwykły, z historią), zakochuje się, przyjmuje pod swój dach inteligentną i zadziorną asystentkę, a po piętach depcze mu pewien inspektor i jego dwaj mało sympatyczni pomocnicy.
Ciekawie to wszystko autor prowadzi, ale nie czułam dreszczy nawet w bardzo ciemnych i mrocznych zaułkach fabuły.
Cmentarz Zapomnianych Książek pojawia się na krótko i niedosyt w czytelniku ten fragment pozostawia. Wielki niedosyt.
Mimo wszystko lektura "Gry anioła" sprawiła mi przyjemność, bo to ciekawa historia jest...

5/6

czwartek, 13 sierpnia 2009

Projekt Nobliści

Projekt Nobliści to kolejne, po Kolorowym Czytaniu i Literaturze na peryferiach, wyzwanie czytelnicze, którego się podjęłam. Nie ma ograniczeń czasowych, więc niespiesznie i spokojnie mogę poznawać laureatów tej prestiżowej literackiej nagrody. Z kilkoma osobami miałam już mniejszą lub większą przyjemność się spotkać. Są wśród nich:

1905 Henryk Sienkiewicz, Polska - "Janko Muzykant", "Latarnik", "Krzyżacy", "Ogniem i mieczem", "Pan Wołodyjowski", "Potop", "W pustyni i w puszczy", "Z pamiętnika poznańskiego nauczyciela"
1907 Rudyard Kipling, Wlk. Brytania - "Księga dżungli", "Kim"
1924 Władysław Reymont, Polska - "Chłopi", "Ziemia obiecana"
1928 Singrid Undset, Norwegia - "Krystyna, córka Lavransa"
1946 Hermann Hesse, Szwajcaria - "Wilk stepowy"
1951 Par Lagerkvist, Szwecja - "Kat", "Karzeł", "Mariamne"
1954 Ernest Hemingway, USA - "Komu bije dzwon", "Zielone wzgórza Afryki", "Słońce też wschodzi", "Stary człowiek i morze"
1957 Albert Camus, Francja - "Dżuma", "Upadek", "Obcy", "Człowiek zbuntowany"
1964 Jean - Paul Sartre, Francja - "Mur"
1969 Samuel Beckett, Irlandia - "Czekając na Godota", "Końcówka"
1978 Isaak Bashevis Singer, Polska/USA - "Sztukmistrz z Lublina"
1980 Czesław Miłosz - wiersze, "Dolina Issy", "Piesek przydrożny"
1982 Gabriel Garcia Marquez, Kolumbia - "Sto lat samotności"
1983 William Golding, Wlk. Brytania - "Władca much"
1995 Seamus Heaney, Irlandia - "44 wiersze"
1996 Wisława Szymborska, Polska - wiersze
1999 Gunter Grass, Niemcy - "Blaszany bębenek"
2003 J.M.Coetzee, RPA - "Elizabeth Costello"

Planów na razie nie snuję, bo plany mogą się zmienić. Wszystko zależy od dostępności książek na półkach bibliotecznych. Marquez, Gide, Andrić - te nazwiska odnajduję na własnej półce. Ciekawam bardzo Buck'a, Lessing, Clezio, Canetti'ego, ale "wszystko wyjdzie w praniu"...





środa, 12 sierpnia 2009

Cejrowski "Gringo wśród dzikich plemion"

Że ta książka podobać mi się będzie - nie wątpiłam. Że to kolejna świetna pozycja serii Poznaj Świat - wiedziałam.
Opisuje świat, którego nie znam. Miejsce, którego się obawiam. Nie ludzi, zamieszkujących te tereny, których autor nazywa Dzikimi. Przestrasza fauna i flora. Wolę czytać o motylach - krwiopijcach, o gryzących mrówkach i o najbardziej niebezpiecznych rybach świata: canero*. Przemierzając dżunglę nie da się jednak uniknąć spotkania z tego typu "osobnikami", a ja raczej nie jestem na nie gotowa.
Cejrowski jest zabawny, złośliwy, szczery. Fascynuje go życie Indian - tych Indian, których nie zepsuła cywilizacja. Wgryza się w ten świat, staje się jego częścią. Nie jest Białym, który przybył pooglądać Dzikich, sfotografować członków ostatnich plemion Ameryki Południowej, by potem wrócić do Polski i chwalić się tym, co widział. Jak sam podkreśla, czuje się bardziej Indianinem niż Europejczykiem.

Jestem pod WIELKIM wrażeniem tej książki - w lekkim stylu Cejrowski przekazał mnóstwo mądrości na temat życia, ekologii i ludzkich wyborów. Często podkreśla głupotę cywilizowanych jednostek, które trafiają do dżungli i niestety, muszę się z nim zgodzić. Wiele naszych zachowań jest po prostu bezmyślnych.
To lektura mądra i zabawna. Autor zabiera czytelnika w niezwykłą podróż po miejscach mało znanych. Przedstawia fascynujący i niebezpieczny świat dżungli. Czyta się rewelacyjnie...

*maleńki złocisty sum, który może wpłynąć we wszystkie otwory ludzkiego ciała i powoli wyjeść krwiste mięso...

6/6

czwartek, 6 sierpnia 2009

Marsha Mehran "Woda różana i chleb na sodzie"

Kontynuacja świetnej "Zupy z granatów". Tym razem trochę mniej smaków i zapachów, trochę więcej życia. Miejscowe dewoty nadal nie mogą pogodzić się z faktem, że w Ballinacroagh zamieszkały trzy atrakcyjne cudzoziemki, które jakby przywlokły jakiś urok na naszych chłopów stamtąd, skąd je przyniosło... Dziewczyny jednak tego nie zauważają i coraz lepiej czują się w miasteczku. Każda z nich próbuje wprowadzić do swego życia coś nowego, ale zdradzać czym to jest nie będę.
Na końcu książki znaleźć można kilka przepisów, ale moją uwagę bardziej przykuły teksty pod nimi. Świetne są, śmieszne i po prostu muszę je tu zapisać:)

Jeść, ile wlezie
Szczodrze częstować wszystkich bez wyjątku
Jeść na bosaka, siedząc na łące porośniętej koniczyną
Spożywać w towarzystwie zaprzyjaźnionego krasnoludka

Urocze wskazówki i urocza książka. Będzie trzecia część? Oby...

5.5/6

wtorek, 4 sierpnia 2009

Ryszard Kapuściński "Spacer poranny"

Tydzień niebezpiecznie się wydłużył. Niebezpiecznie, bo NIC nie czytam. Wczoraj zaczęłam "Grę anioła" Zafona, przerzucam kartki "Gringo wśród dzikich plemion" Cejrowskiego zamiast opowieści tego pana pochłaniać. Pojeździłam po Polsce i rozleniwiłam się literacko. Wezmę się za siebie, bo tak być nie może.

Ostatnią przeczytaną przeze mnie książką jest "Spacer poranny" Kapuścińskiego, choć tak naprawdę to esej, a nie pełnoprawna książka. Tekst został opublikowany dwa dni po śmierci pisarza w warszawskim dodatku "Gazety Wyborczej", a niedawno powstała książka, uzupełniona fotografiami pisarza. Poza tym tekst przetłumaczono na trzy języki i dzięki temu "podpada" pod książkę. Znakomity reporter oprowadza czytelnika po warszawskiej dzielnicy Ochota, wspominając chwile z dzieciństwa. Niby nic, ale czyta się przyjemnie. Esej zainspirował władze stolicy do utworzenia ścieżki spacerowej, która upamiętni wybitnego polskiego reportera.

4/6

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...