środa, 24 lutego 2016

Autoportret z Lisiczką.


Marta Fox Autoportret z Lisiczką Mała Kurka, 2013

Ta kobieta żyje także po to, bym poczuła się mniej pojedynczo - pisze Marta Fox o Zofii Chądzyńskiej, pisarce, tłumaczce prozy Julio Cortazara. Mogłabym skopiować te słowa i użyć ich, wspominając autorkę Autoportretu z Lisiczką albo Sonię Raduńską. Czytając książki tych kobiet czuję się, jakbym rozmawiała z bliskimi osobami, bratnimi duszami, które ubierają w słowa moje myśli. Znajomość z Martą Fox rozpoczęłam wcześnie, w szkole podstawowej, wypożyczając z biblioteki niewielkich rozmiarów powieści Agaton Gagaton i Batoniki Always miękkie jak deszczówka. Dziś nie pamiętam, dlaczego te książki mają takie tytuły, nie przypominam sobie ich treści, ale na początku nauki w liceum sięgnęłam po mini powieści z serii Pierwsza miłość i już wtedy twórczość pisarki stała się bliska memu sercu. Jednak totalnie zawładnęła mną książka Wielkie ciężarówki wyjeżdżają z morza, do której chcę po latach wrócić i przekonać się, czy nadal każde słowo tej powieści jest równie ważne jak wtedy, gdy miałam szesnaście lat. Wielkie ciężarówki... to pierwsza powieść dla dorosłych w dorobku Marty Fox. Jeden z egzemplarzy, które mam na półce (są dwa) jest zapisany czerwonym cienkopisem, całe akapity są podkreślone, autorka lubi czerwień.
Przeczytałam niemal wszystko, co wyszło spod pióra pisarki. Nie znam jej najnowszych powieści dla młodzieży (np. Iza Anorektyczka, Zołzunie), na swój czas czeka książka Zuzanna nie istnieje. Uwielbiam Ogrodników Północy, Czerwień raz jeszcze daje czerwień, Nie jestem, która wszystko zniesie, Magda.doc. Teraz do tego grona dołącza Autoportret z Lisiczką. 

Autoportret... to podróż przez życie pisarki, czytelnika, matki, wrażliwca. To spisane na papierze chwile fascynacji, podróży, rozmów, myśli. To portret człowieka zaangażowanego, który wie, co jest dla niego w życiu najważniejsze. Chciałam sobie dawkować poszczególne teksty, ale nie umiałam. Jak zaczynam czytać Martę Fox, czytam zachłannie, rzucając się na słowa.

Czy to możliwe, że aż tyle przeżyłam? Ile zataiłam? Ile przeinaczyłam, podkolorowałam, by pokazać siebie w dobrym świetle? Mam nadzieję, że w labiryncie słów, wydarzeń, obrazów i książek mój Czytelnik odkryje coś, co zasłuży na jego pamięć.

Podzielam miłość Marty Fox do Julio Cortazara, Jeanette Winterson, Zofii Chądzyńskiej, do filmu Tajemnica Brokeback Mountain. I jeszcze kilka innych miłości podzielam.

niedziela, 21 lutego 2016

Morderstwa w Sandhamn.

Viveca Sten Na spokojnych wodach Czarna Owca, 2014 ; Viveca Sten W zamkniętym kręgu Czarna Owca, 2015


Po książki szwedzkiej pisarki sięgnęłam nie tylko dlatego, że lubię skandynawskie kryminały. Wybrałam tę konkretną autorkę, ponieważ szukałam sagi kryminalnej, która wypełni pustkę po książkach Camilli Lackberg. Jo Nesbo, Asa Larsson, Yrsa Sigurdardottir, Jorn Lier Horst to świetni pisarze, których powieści czytam, ale brakuje mi w ich twórczości rozbudowanego wątku obyczajowego.

Saga o Fjallbace to nie tylko ciekawe kryminały, ale przede wszystkim historie życia mieszkańców małego miasteczka, których losy nieustannie się splatają. Jeśli czyta się powieści Lackberg chronologicznie można zżyć się z bohaterami, przeżywać ich rozterki i w kolejnych książkach chętnie wracać do miejsca, które coraz lepiej się zna. Wątek kryminalny również jest istotny, tym bardziej, że autorka z tomu na tom konstruuje ciekawsze historie, w których zawsze to, co dzieje się dziś ma swój początek w przeszłości. Jednak mnie do powieści szwedzkiej pisarki przyciągają ci bohaterowie, którzy występują w każdej książce. Podobnie czytam kryminały Katarzyny Puzyńskiej, chętnie wracając do Lipowa. Podobnie pisze Viveca Sten, która miejscem akcji swoich powieści uczyniła wyspę na Archipelagu Sztokholmskim.

Mała społeczność i spokojne Sandhamn, gdzie mieszkańcy miast spędzają wakacje. Spokój burzą morderstwa, a śledztwo prowadzi inspektor Thomas Andreasson z policji w Nacce. W pierwszej części cyklu Na spokojnych wodach giną ludzie, którzy na wyspie pojawili się z nieznanych (do czasu) powodów; w drugim tomie W zamkniętym kręgu zastrzelony zostaje adwokat, wiceprezes Szwedzkiego Królewskiego Klubu Jachtowego, który letnie miesiące od lat spędzał na wyspie.
Śledztwo w obu książkach toczy się jednym torem, a życie głównych bohaterów, do których należą m.in. Thomas, jego przyjaciółka Nora z rodziną, współpracownicy Thomasa, jest niemniej ważne od wątku kryminalnego.

Przyznaję, że Camilla Lackberg ciekawiej konstruuje swoje historie. Retrospekcja, którą wykorzystuje w każdej swojej książce, sprawia, że śledztwa są bardziej zagmatwane i rozwiązanie zagadki wymaga więcej pracy. Viveca Sten nie komplikuje - jest zbrodnia, policja prowadzi dochodzenie, czytelnik w pewnym momencie już wie (a przynajmniej domyśla się), kto zabił. W dwóch powieściach, które przeczytałam, autorka nie sięga daleko w przeszłość. W trakcie dochodzenia wychodzą na wierzch różne tajemnice i zazwyczaj okazuje się, że ofiary nie były tak prawe, jak je postrzegano, ale drastycznych wątków nie ma. Mnie się dobrze czyta książki Sten i na pewno sięgnę po kolejne tomy Morderstw w Sandhamn. Nie są to kryminały "z krwi i kości", ale książki obyczajowe z wątkiem kryminalnym. Jeśli się o tym nie zapomni w trakcie lektury, nie dozna się rozczarowania spokojną fabułą i z przyjemnością będzie można zanurzyć się w ciekawą historię.

piątek, 19 lutego 2016

Szary domek.


Herbatkowe Miastko. Ładna nazwa. Mogłabym w takim miasteczku zamieszkać. I codziennie rozmawiać z Wiatrem, czytać książki zgromadzone na strychu i podejmować gości gorącą herbatą.
Ciepło tu. Przytulnie. Od razu czujesz, że jesteś w tym miejscu mile widziany.
Szary Domek szuka przyjaciela i nie ma szczęścia do ludzi, którzy przychodzą z wizytą. Czuje się zagubiony wśród kolorowych domów, zaprasza więc do siebie coraz to nowych mieszkańców. Jednak ani Noc, ani Szary Wilk, ani Wiedźma, ani Niszczydom nie są w stanie wypełnić pustki w sercu bohatera. Wiatr dodaje mu otuchy, przegania samotność. Wiatr jest przyjacielem. I nie tylko Wiatr. Ktoś jeszcze niemal niezauważalnie, ale codzienne myszkuje po kątach i opiekuje się Szarym Domkiem. Domowy Duszek nie czuje się wyjątkowy; łatwo go przegapić, bo jest szary i niepozorny, więc wychodzi z ukrycia, kiedy Domek śpi. Do czasu...

Opowieść Katarzyny Szestak zdecydowanie zasługuje na wyróżnienie. Napisana pięknym, poetyckim językiem, ładnie zilustrowana przez Natalię Jabłońską, potrafi zachwycić i młodego, i nieco starszego czytelnika. Szary Domek opowiada o samotności, tęsknocie, byciu potrzebnym i kochanym. O tym, że to, co wyjątkowe łatwo przegapić w codzienności. O znaczeniu małych gestów.


czwartek, 18 lutego 2016

O powieści Pauli Hawkins.

Paula Hawkins Dziewczyna z pociągu Świat Książki, 2015



Powieść Pauli Hawkins, o której chyba wszyscy słyszeli, nie wyróżnia się niczym szczególnym. To zgrabnie skonstruowana historia obyczajowa z wątkiem kryminalnym. Nie jest ani bardzo dobra, ani bardzo zła. Przeciętna. Jak wiele innych powieści. Odpowiednie osoby rozsławiły ten tytuł kilka tygodni przed pojawieniem się książki na półkach w polskich księgarniach i dzięki temu obok Dziewczyny z pociągu mało kto przeszedł obojętnie.
To ciekawa historia, ale thrillerem psychologicznym bym jej nie nazwała. Akcja jest raczej statyczna i czytelnik czeka na gwałtowny zwrot, bo przecież coś powinno się wydarzyć i nawet wydarza się, ale jakoś niemrawo i przechodzi się nad tym do porządku dziennego, bez rumieńców i zatracenia w czasie.

Rachel codziennie dojeżdża do pracy pociągiem. Każdego dnia o tej samej godzinie wsiada do pociągu i przez okno obserwuje życie innych ludzi. Niektórych "zna" już bardzo dobrze, widuje ich regularnie, ale tylko jej się wydaje, że to, co widzi, jest prawdziwe. Każdy z nas skrywa tajemnice, sama Rachel prowadzi grę pozorów, przez którą ma nie tylko problem z nadużywaniem alkoholu, ale przede wszystkim z postrzeganiem rzeczywistości. 

Dobrze się czyta Dziewczynę z pociągu; fabuła jest na tyle ciekawa, że nie odczujecie znudzenia lekturą. Ale o co tyle szumu? Jakby każda "tylko" dobra powieść osaczała z każdej strony jeszcze przed premierą, utonęlibyśmy w zalewie czytadeł i nie starczyłoby czasu na nic innego. Nie czepiam się, bo przeczytałam, a nie musiałam, ale bez przesady, bez przesady...

Film z Emily Blunt w roli głównej obejrzę, oczywiście...

wtorek, 16 lutego 2016

Kasieńka.

Sarah Crossan Kasieńka Dwie Siostry, 2015



Czytasz ze ściśniętym gardłem, na bezdechu. Czujesz niepewność, strach i niemoc nastoletniej bohaterki, odbierasz emocje jej nieszczęśliwej matki. Razem z Kasieńką i Olą próbujesz przystosować się do nowej rzeczywistości, ale codziennie kulejesz, tracisz siły, potykasz się o nowe problemy.

Kasieńka jest jeszcze dzieckiem, ale  zmaga się z problemami dorosłych. Dojrzewanie nie jest łatwym procesem, nawet jeśli w życiu dziecka nie zachodzą nagłe zmiany. Co dzieje się w głowie trzynastolatki, gdy z dnia na dzień wyjeżdża z Polski do Anglii, trafia do nowej szkoły, jej angielski nie jest perfekcyjny, a jedyna bliska osoba to nieszczęśliwa, porzucona przez męża, mama? Tytułowa bohaterka to wrażliwa dziewczyna, która pragnie wrócić do Gdańska, nawet jeśli cel tymczasowej emigracji (odnalezienie ojca) nie zostanie osiągnięty. Czuje się zagubiona, momentami zaszczuta przez nowe koleżanki i jedyną odskocznią od codziennych nieprzyjemności jest dla Kasieńki pływanie. Na basenie poznaje Williama, a w domu często czeka na nią ciemnoskóry Kanoro - to takie dobre dusze w życiu nastolatki.

Kasieńka to szczery dziennik mądrej i wrażliwej dziewczynki, która staje się kobietą. Chce być kochana, szuka przyjaźni i akceptacji, zmaga się ze zmianami, jakie zachodzą w jej ciele. To jest opowieść, którą się przeżywa. Jak dojrzewanie.

Słowa, które pojawiają się na stronach napisanej wierszem powieści Crossan, przenikają czytelnika i nie pozwalają o sobie zapomnieć. Jako mama rówieśniczki Kasieńki jestem głęboko poruszona tą historią.

niedziela, 14 lutego 2016

Sekretne życie motyli.

Joanna Onoszko Sekretne życie motyli Znak, 2011

Książka Joanny Onoszko wywołała wiele emocji, kiedy trafiła do sprzedaży, ponieważ demaskuje oszustwa, związane z dokumentowaniem pewnej wyprawy oraz oskarża znanych i nagradzanych wspinaczy. Nie da się ukryć, że afera wokół Sekretnego życia motyli "zrobiła" przeciętnej książce reklamę.
Eliza Kubacka i David Kaszlikowski uznali, że powieść narusza ich dobra osobiste. Na prośbę podróżników, oczernionych w książce, sąd zakazał rozpowszechniania tytułu do czasu wydania prawomocnego wyroku.
Niezależnie od tego, jak wiele prawdy jest w opowieści Onoszko, jej publikacja wywołała wiele burzliwych dyskusji i doprowadziła do tego, że duetowi alpinistów odebrano "Jedynkę", najbardziej prestiżową nagrodę dla polskich wspinaczy.

Pomijając temat podjęty na stronach Sekretnego życia motyli, jest to po prostu słabo napisana książka i dlatego nie czytałam jej z przyjemnością. Joanna Onoszko napisała o wyprawie na Grenlandię, której celem było nakręcenie filmu dokumentalnego o alpinistycznym wyczynie sprzed dwóch lat. Książka obfituje w skrajne uczucia, częściej negatywne. Ciężko stwierdzić, co jest prawdą, a co fikcją literacką. Jeśli większość, o czym pisze autorka, to fakty, można załamać ręce nad kłamstwami, w które my, zwykli zjadacze chleba, wierzymy. Po lekturze człowiekowi jest zwyczajnie smutno, ponieważ uświadamia sobie swoją naiwność i zaczyna weryfikować własne zachwyty. Szkoda, bo jednak podróże, wspinanie, samotne i wyczerpujące wyprawy, wymagające ogromnej determinacji, powinny zachwycać szczerością, a nie pokazywać przygładzony, oszukany świat, który nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Nie generalizuję, ale mam za złe niektórym (wiadomo którym), że są przyczynkiem do zastanawiania się nad prawdą i fałszem w ekstremalnym podróżowaniu.

wtorek, 9 lutego 2016

O (nie) czytaniu.

Szwecja czyta. Polska czyta Wydawnictwo Krytyki Politycznej, 2015

Ważny i potrzebny zbiór wywiadów autorek z przedstawicielami szwedzkiego i polskiego środowiska kulturalnego. Katarzyna Tubylewicz i Agata Diduszko - Zyglewska rozmawiają z wydawcami, pisarzami, bibliotekarzami, animatorami kultury.

To książka o promocji czytelnictwa, która pokazuje nie tylko obecny rozdźwięk między tym, czym jest literatura dla przeciętnego Szweda a tym, jaką rolę odgrywa książka w życiu przeciętnego Polaka. Autorki wspominają również historię obu krajów, która niewątpliwie miała wpływ na wyrobienie w mieszkańcach nawyku czytania. Szwecja jako kraj protestancki stawiała na rozwój obywateli, na naukę pisania i czytania, nie było ostrego podziału na warstwy niższe i wyższe. Natomiast katolicka Polska kształciła tylko wybranych, biedotę spychając na margines społeczeństwa i uznając, że podziału na lepszych i gorszych nie można wyeliminować, istnieje od zawsze i jest normalny. W Polsce w wiekach XVII i XVIII czytało duchowieństwo i część szlachty.
Piszę o tym w dużym uproszczeniu, mając świadomość, że Szwecja ma zdecydowanie przyjemniejsze wspomnienia z przeszłości niż Polska, ale chciałam zwrócić uwagę na podejście do człowieka i jego potrzeb. Mam wrażenie, że do dzisiaj egalitaryzm panoszy się w naszym kraju.

W Szwecji czyta 80% społeczeństwa, biblioteki świetnie funkcjonują, pisarze są odpowiednio wynagradzani, w prasie na bieżąco ukazują się recenzje świeżo wydawanych tytułów. Dla wielu Szwedów książka nie jest towarem, czytanie to wartość sama w sobie, przeżycie kulturalne, coś, co porusza, dotyka, zmienia, co rozwija nas jako ludzi (...) Żeby zachęcić kogoś do czytania, ta osoba musi chcieć stać się czytelnikiem, a żeby chcieć się nim stać, musi kojarzyć czytanie z czymś pozytywnym. To nad tym trzeba pracować - mówi Nina Frid, odpowiedzialna za projekty związane z promocją czytelnictwa.

Beata Stasińska, redaktorka naczelna wydawnictwa W.A.B., mówi o tym, że w 16% polskich domów nie ma ani jednej książki, w 15% znaleźć można tylko podręczniki; polska szkoła nie jest w stanie wyrobić nawyków czytelniczych; mamy karuzelę bestsellerów, z których po roku pamiętamy może dwa, trzy tytuły albo żadnego.
Grzegorz Gauden, dyrektor Instytutu Książki, wierzy, że nawyk czytania kształtowany jest w dzieciństwie i u dorosłych ciężko go wyrobić, a obecny system edukacji to pod względem wyrabiania nawyku czytania katastrofa. Szkoła jest w stanie zniechęcić do czytania i każdą, nawet atrakcyjną lekturę, "zepsuć" archaicznym systemem, zgodnie z którym omawiana jest książka.

Naszym problemem jest niedostrzeganie, jak ważna dla rozwoju społeczeństwa jest kultura. Rząd nie inwestuje w biblioteki, które jako bezpłatne i ogólnodostępne, mogłyby stać się podstawowym źródłem kontaktu z książką. Dopóki jednak w szaroburych bibliotekach nie będą się pojawiały nowe tytuły, dopóki biblioteki "nie wyjdą" do ludzi, Polska pozostanie krajem obywateli, którzy nawet książki telefonicznej nie przeglądają, bo te już zniknęły z większości gospodarstw domowych. Tak, wiem, że Polska jest krajem na dorobku, a Szwecja to kraj dobrobytu, więc już na starcie jesteśmy na straconej pozycji, ale pomysły należy czerpać od tych, którym jest lepiej.

Na szczególną uwagę zasługuje stworzony w Szwecji projekt biblioteki Tio Tretton, stworzonej dla dzieci w wieku 10-13 lat, które wyrosły już z biblioteki dziecięcej, a są za małe na bibliotekę dla dorosłych. Do Tio Tretton dorośli nie mają wstępu, a dzieciaki mogą tu czytać, słuchać muzyki, uczestniczyć w zajęciach teatralnych. Cudne jest to, że ktoś w ogóle zainteresował się problemem i postarał się dotrzeć do nastolatków, by dowiedzieć się dlaczego większość dzieci w tym przedziale wiekowym (częściej chłopców) przestaje odwiedzać biblioteki, nawet jeśli wcześniej nie trzeba ich było do tego szczególnie zachęcać. Dano głos dzieciom i okazało się, że te nie mają ochoty przebywać w przestrzeni, wypełnionej kolorowymi poduchami i natykać się na pięciolatków, a do biblioteki dla dorosłych nie mogą się zapisać. I zaczęto szukać rozwiązania. Moja dwunastoletnia córka, która jest zagorzałą czytelniczką i regularnie korzysta z biblioteki zazdrości tego projektu szwedzkim rówieśnikom.

Obawiam się, że ta niszowa książka dotrze do osób, których do czytania nie trzeba namawiać, a nie zainteresuje tych, którzy powinni bliżej przyjrzeć się problemowi i przestać traktować kulturę jako niekoniecznie niezbędny dodatek do codziennego życia.

poniedziałek, 8 lutego 2016

Minimalizm.

Minimalizm zaczyna się wraz z uświadomieniem sobie, jak niewielka część tego, co posiadamy wystarczyłaby nam do przeżycia (...) Wszystko ponad owo wystarczające minimum jest zbędnym obciążeniem. Można się tego ciężaru pozbyć i zobaczyć, co z tego wyniknie. Nie jest to jednak wykonalne, dopóki nie uwolnimy się od żądzy posiadania.

Ktoś powiedział: "Kupujemy rzeczy, których nie potrzebujemy, za pieniądze, których nie posiadamy, żeby zaimponować osobom, na których nam nie zależy". To gorzka refleksja, ale niestety zbyt często prawdziwa.

Anna Mularczyk - Meyer Minimalizm po polsku Black Publishing, 2014

Przypomniał mi się prezydent Urugwaju, który uważa, że szczęście daje od zawsze kilka rzeczy: miłość, rodzina, dzieci, przyjaciele. Biedni są nie ci, którzy mają mało, ale ci, którzy potrzebują wiele (...) Kiedy ja coś kupuję lub kiedy ty coś kupujesz, nie płacimy za to pieniędzmi! Płacisz godzinami swojego życia, które poświęciłeś, by na to zarobić (wywiad z tym mądrym człowiekiem przeczytałam w Wysokich Obcasach).

Autorka Minimalizmu po polsku pisze mądrze, lekko i interesująco o uważnym życiu. Dla każdego, kto czuje, że potrzebuje zmiany. Nie radykalnej, ale stopniowej. Dla tych, co chcą bardziej być, a mniej mieć, bo jak powtarzał Mahatma Gandhi bądź zmianą, którą pragniesz ujrzeć w świecie.

środa, 3 lutego 2016

Powidoki.

Może każde takie spotkanie, ci wszyscy przypadkowi ludzie na mojej drodze, zabierają jakąś cząstkę mnie, a ja zabieram cząstkę ich, i jedyne co po nas pozostaje, to niewyraźne, rozmazane powidoki, w których później, po latach, na próżno usiłujemy siebie odnaleźć.

Piotr Strzeżysz Powidoki Bezdroża, 2014

Lubię blog Piotra Strzeżysza.
Lubię, jak posługuje się słowami, by opisać swoje spotkania z ludźmi na różnych kontynentach.
Lubię cytaty, które wybiera, czytając książki innych pisarzy.
Bardzo pozytywny, ciepły człowiek, który nie tylko pięknie podróżuje, ale też pięknie o tym podróżowaniu pisze.
Tej książki nie da się opowiedzieć.
Tę książkę trzeba przeczytać.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...