poniedziałek, 25 maja 2009

dylemacik.

co czytać mam? niby pełno tego na półkach stoi i straszy. tylko nie to, co by się chciało. mało ważne, że nie wiem, co się chce.

"drogę do szczęścia" obejrzałam. wstrząsające. smutne. czasami czuję się jak april.

sobota, 23 maja 2009

J.L.Wiśniewski "Arytmie"

Mało czytam ostatnio, choć cały czas siedzę w książce. Jednej. Jeszcze chwilę. I wrócę.
"Arytmie" przeczytałam. Rozczarowały mnie te opowiadania. Wiśniewskiego czytam wszystko, bo chcę, bo jestem ciekawa, bo...
Na razie jest dla mnie autorem jednej książki - "Samotności w Sieci" - to powieść, którą przeczytałam dwukrotnie w ciągu jednego miesiąca. Każda następna książka Wiśniewskiego jest wtórna, a przez to nudzi i irytuje.

3/6

poniedziałek, 18 maja 2009

Godziny.

Przeczytałam, po raz drugi, Godziny Michaela Cunninghama. Wcześniej nie znałam Pani Dalloway Woolf i nie powstrzymało mnie to przed lekturą Godzin. Teraz jednak dostrzegam, że znajomość powieści Virginii dużo daje, gdy czyta się książkę Cunninghama.
Piękna jest. Głęboka. Od początku byłam świadoma ważności tej książki. Nie musiałam się o tym przekonywać, jak w przypadku Pani Dalloway.
Godziny wsysają. Jestem trochę Laurą Brown. Tak czuję.
Choć, z drugiej strony, w każdej z tych trzech kobiet, odnajduję cząstkę siebie.

piątek, 8 maja 2009

Virginia Woolf "Pani Dalloway"

Obejrzałam ostatnio trzy filmy...
Nigdzie w Afryce
Obywatel Milk
Pani Dalloway
i...co dziwne...wszystkie z przyjemnością, choć z różnych powodów ta przyjemność zbudowana została.
Pierwszy film wzruszył pięknymi zdjęciami, drugi poszerzył moją wiedzę o pewnych sprawach i tu głównie plus za treść, trzeci obraz natomiast był uzupełnieniem przeczytanej książki.

Panią Dalloway męczyłam, przyznaję, ale sama siebie na to męczeństwo skazałam złym podejściem do książki. Chciałam ją smakować, delektować się treścią i właśnie ta degustacja była męcząca. Kiedy zaczęłam po prostu czytać, zostałam wchłonięta, pożarta i jak wariatka pomknęłam do ostatniej strony. A gdy zamknęłam książkę, włączyłam film. Tak od razu, a co tam...

To cudowna powieść, choć nie od razu taką mi się wydawała. To książka wielowymiarowa. Galeria postaci, ukazanych przez Woolf, jest tak różnorodna, że aż dech zapiera. Najważniejsze jednak jest to, że postaci te myślą (nie wiem czemu, ale cały czas miałam w głowie orwellowską myślozbrodnię) i to jak myślą, ile myślą, o czym myślą! Piękne to, bliskie, ciekawe, wciągające.
Strumień świadomości wprowadzony przez autorkę spełnia swe zadanie idealnie - narracja jest chaotyczna tylko pozornie. W gruncie rzeczy to porządnie przemyślany projekt.
Nawet wtrącenia (wyjaśnienia), wrzucone w tok narracji, zawarte w nawiasach, z czasem przestają drażnić.

W czytaniu tej książki najważniejsze jest podejście. Bez niego książka przytłacza, a nawet nudzi.

Woolf na każdej stronie podkreśla, że w życiu wyjątkowe są tylko momenty, małe i wielkie objawienia, "chwile istnienia", znaczące i zapamiętywane. Skupia się na wnętrzu człowieka, na jego przeżyciach, uczuciach. Rozszyfrowuje codzienność, dekorując ją małymi cudami. I to mnie urzekło.

5/6

środa, 6 maja 2009

Jan Tomkowski "Zamieszkać w Bibliotece"

Jan Tomkowski - eseista, prozaik, historyk literatury - szczerze opowiada o swojej miłości do literatury i o tym, jak czytanie powinno wyglądać. Tytuł zbioru esejów jest znaczący. W Bibliotece Tomkowskiego znajdują się nie tylko książki już poznane i pokochane, ale również nasze marzenia o książkach, które dopiero przeczytamy (...), dzieła zaginione i zachowane w postaci fragmentarycznej. Biblioteka to nie konkretne miejsce. To wytwór naszej wyobraźni.
W swoich esejach autor zastanawia się nad tym, czy możliwy jest świat bez książek. Oddalamy się przecież coraz bardziej od literatury.

Autor przywołuje własne doświadczenia z pracy ze studentami. Zwraca uwagę na to, że zamiast wnikliwie czytać, uczniowie składają literki, a po zamknięciu książki mają czyste sumienie, bo "zaliczyli" kolejną nudną lekturę. Efektem tego są absurdalne sytuacje, w których student na pytanie o to, gdzie rozgrywa się akcja "Lalki" Prusa, odpowiada, że w Związku Radzieckim.

Tomkowski "prosi" o delektowanie się literaturą. Nie narzuca, nie podaje listy książek obowiązkowych. Boleje tylko nad tym, że w dzisiejszym świecie za dziwaka uznaje się miłośnika dawnej literatury angielskiej, a za człowieka oczytanego - amatora książek Whartona.

W siedemnastu esejach pisze m. in. o tym, że literatura XIXw. kształtowała gusta (na dowód przywołuje zjawiska werteromanii czy bajronizmu), wspomina o magicznych miastach pisarzy. Zastanawia się nad tym, czy jakiekolwiek miasto europejskie może stanowić konkurencję dla Paryża.

"Zamieszkać w Bibliotece" to wielka pochwała literatury. To hołd jej złożony. Sto dziewięćdziesiąt stron to zdecydowanie za mało. Tym bardziej, że rzadko na rynku wydawniczym pojawiają się tego typu pozycje. Mądre, pełne pytań, zmuszające do myślenia, pozbawione wartkiej akcji, ale wciągające jak powieść.

5/6
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...