piątek, 27 lutego 2015

Jest smutek, jest morderswo, jest analiza emocji. Jest dobrze.

Anna Fryczkowska
Kurort Amnezja
Prószyński i S-ka, 2014

Jest zimno, ciemno, nieprzyjemnie. Atmosfera powieści nie kojarzy się z wypoczynkiem, raczej z mozolnym i wykańczającym psychicznie analizowaniem przyczyn i skutków zachowań głównych bohaterów. Są dwie nieszczęśliwe kobiety, Wanda i Marianna, które z różnych powodów przybywają do mało przyjaznego miasteczka na Mazurach, by odnaleźć siebie i sprostać codzienności. Wanda walczy ze sprzecznymi emocjami, bo jej mąż zginął w wypadku samochodowym, ale jednocześnie kobieta dowiaduje się, że ten sam mąż od dłuższego czasu ją zdradzał. Marianna buduje swoje życie na nowo, ponieważ straciła pamięć. Wanda łyka kolejne pigułki, by przetrwać dzień, Marianna pracuje w pensjonacie, wykonując codziennie te same czynności i wierząc, że rutyna pozwoli jej wrócić do siebie. Nieoczekiwanie połączą się losy tych dwóch kobiet, które, chcąc nie chcąc, staną się od siebie zależne. Problemem jest to, że jedna z nich nie pamięta kim jest, nie zna przeszłości i nie umie pomóc tej drugiej, która oddałaby wszystko, by przeszłość sprzed wypadku męża odgruzować.

Powieść Anny Fryczkowskiej to dobrze napisana i interesująca historia o tym, jak bardzo nie znamy siebie i swoich bliskich. To emocjonalna książka o podróży w głąb własnej duszy. To opowieść o stracie i próbach posklejania rozsypanych cząstek codzienności.
Kawał dobrej polskiej literatury współczesnej, z którą jestem na bakier i wciąż mam z tego powodu wyrzuty sumienia. Nadrabiam więc stopniowo, wybierając autorów, z którymi wcześniej się nie spotkałam.
Mam swoich ulubionych polskich pisarzy i czekam na ich nowe książki, i każdą z nich czytam, ale mam też ambicję poznać nowych autorów, nie ograniczać się do Manueli Gretkowskiej, Hanny Kowalewskiej, Olgi Tokarczuk... Właśnie sobie uświadomiłam, jak wielu polskich pisarzy nie znam!

W każdym razie Kurort Amnezja polecam. W planach mam kolejną książkę Fryczkowskiej  - Kobiety bez twarzy. Na razie czytam Małgorzatę Halber. Gdyby nie to, że muszę pracować, wyjść z domu, obiad ugotować, spać, nie odłożyłabym jej nawet na chwilę. Przeczuwałam, że Najgorszy człowiek na świecie to książka, obok której nie mogę przejść obojętnie.


poniedziałek, 23 lutego 2015

Severina.

Rodrigo Rey Rosa
Severina
Wielka Litera, 2013



Niepozornych rozmiarów książka gwatemalskiego pisarza, pierwsza wydana w Polsce, przyciąga wzrok tęczową okładką. Pierwsze wersy powieści zapraszają czytelnika do księgarni Entretenida, której współwłaścicielem jest bibliofil i początkujący pisarz. Idealnie. Księgarza intryguje kobieta, która regularnie odwiedza księgarnię i kradnie książki. On jej na to pozwala, skrupulatnie notując każdy wyniesiony przez nią tytuł. Zakochuje się w tajemniczej złodziejce, która, nawet gdy zostaje zdemaskowana, nie rezygnuje z zajęcia, które sprawia jej tyle przyjemności. Ana Severina żyje z książkami i dla książek. Księgarz podąża śladem kobiety, a ich relacja jest pełna niedomówień.

Wiele w tej krótkiej opowieści niejasności, znaków zapytania, niuansów, które do końca pozostają niewyjaśnione. Severinę czyta się szybko i z przyjemnością, ale po lekturze pozostaje ogromny niedosyt, wrażenie, że to dopiero początek historii. Nagromadzenie niedomówień może być intrygujące i świadczyć na korzyść powieści, ale ich nadmiar męczy i sprawia, że czytelnik czuje się oszukany i nie do końca rozumie, co autor miał na myśli.

Niemniej jednak, jak wspomniałam wcześniej, czytałam książkę z przyjemnością i bardzo podobała mi się jej atmosfera, wątek bibliofilski, wszechobecne regały z książkami.
Za możliwość przeczytania powieści jeszcze raz dziękuję Uli, autorce bloga o książkach, kotach i bałaganie:)


poniedziałek, 16 lutego 2015

"Grand" pana Wiśniewskiego.

Janusz Leon Wiśniewski
Grand
Wielka Litera, 2014


Chciałabym, aby mnie pan Wiśniewski ponownie uwiódł swym pisaniem. Jak za pierwszym razem. Sięgam po kolejne jego powieści i nie znajduję w nich klimatu Samotności w Sieci. Wiem, że dla wielu debiut autora to kiczowata opowieść o miłości. Mnie jednak ta powieść w 2001 roku zachwyciła świeżością, językiem, stylem opowiadania. Późniejsze książki Wiśniewskiego raczej rozczarowywały, ale nadal pozostaję pod urokiem tej pierwszej. Czytaniu powieści Grand towarzyszyła nadzieja, która z każdą przewracaną bez pośpiechu stroną, ulatniała się.

To nie tak, że to zła powieść. Przeplata się w niej kilka wątków, które scala miejsce - Grand Hotel w Sopocie. Historie bohaterów są mniej lub bardziej interesujące, czytać można leniwie, bo i akcja toczy się leniwie. Trochę mnie ta książka nudziła, ale jednocześnie nie mogłam zaprzestać czytania. Jak już się wsiąknie w te historie, trudno się z nich wyplątać, choć właściwie nie wiadomo, co nas w nich zainteresowało.

Cały czas miałam wrażenie, że czegoś tu brakuje, że ślizgam się po powierzchni. Historie, opowiedziane przez autora powinny wzbudzać emocje, bo nie są banalne, a jednak żadnych emocji nie wywołały. Nie byłam w stanie zżyć się z bohaterami, nie było opowieści, która zainteresowałaby mnie bardziej niż inne. Każdy wątek wydawał się niedopracowany, osobiste problemy bohaterów nie poruszyły żadnej struny w duszy wrażliwego czytelnika.
Janusz Leon Wiśniewski jest przecież mistrzem tworzenia opowieści o relacjach międzyludzkich, szczególnie tych damsko - męskich. W jego twórczości emocje i uczucia odgrywają kluczową rolę.
Nic więc dziwnego, że sięgając po kolejną powieść pisarza mam konkretne oczekiwania i chcę się wzruszyć, chcę "poznać" męskiego, ale wrażliwego faceta, który stara się zrozumieć kobiecą naturę, chcę poczytać o miłości, która pokona wiele przeszkód i będzie nietuzinkowa.
Najnowsza książka Wiśniewskiego nie spełniła moich oczekiwań. Od jakiegoś czasu jego proza mnie nudzi i nie wiem, czy sięgnę po kolejną powieść autora.


środa, 4 lutego 2015

Miasteczko Palokaski.

J.K.Johansson
Miasteczko Palokaski 1. Laura
Wydawnictwo Literackie, 2014


Czasami wystarczy przyjemność z czytania, a czytałam tę książkę z przyjemnością. Nie wiem dlaczego, bo nie jest dobrze napisana. Nie czuję się usatysfakcjonowana rozwinięciem fabuły, zabrakło mi w powieści  konkretów, ale i tak historia mnie wciągnęła i chętnie przeczytam drugi tom Miasteczka Palokaski.

Czytając powieść grupy autorów, kryjących się pod pseudonimem J.K.Johansson miałam wrażenie, że albo nie mieli pomysłu na stworzenie spójnej historii, albo mieli tych pomysłów za dużo i w efekcie, zamiast thrillera psychologicznego, napisali powieść obyczajową, która nie jest w stanie wpłynąć na emocje czytelnika. Jednak mnie się podobała, za cholerę nie wiem, dlaczego.

Miia Pahjavirta wraca do rodzinnego miasteczka i rozpoczyna pracę jako pedagog szkolny. Praca w szkole ma być antidotum na uzależnienie od internetu, z którym kobieta zmaga się od lat. Miia wcześniej pracowała w policji jako specjalistka od kontaktu z mediami internetowymi. Teraz ma zamiar utrzymywać kontakt z ludźmi. W szkole, w której zatrudniono Miię, pracuje jej brat. Nikke jest lubianym przez uczniów psychologiem. Dzieciaki mają do niego zaufanie i częściej niż gabinet pedagoga, wybierają gabinet psychologa.

Pierwszy dzień pracy Mii rozpoczyna się od informacji o zaginięciu jednej z uczennic. Piętnastoletnia Laura, utalentowana muzycznie dziewczyna, nie wróciła do domu i nikt nie wie, co się z nią stało. Miia na własną rękę zaczyna grzebać w historii dziewczyny, jej rówieśników, własnego brata... Toczy się opowieść, której potencjał został zmarnowany. Laura miała być trzymającym w napięciu thrillerem psychologicznym, a jest powieścią obyczajową z potencjalną zbrodnią w tle. Nikt nie wie, co się stało z uczennicą, ale czytelnik ma wrażenie, że nikt za bardzo nie interesuje się tą sprawą. Niby policja prowadzi jakieś śledztwo, ale nic z niego nie wynika. Fabuła stoi w miejscu i nagle bum...mamy zamglone rozwiązanie. I otwarte zakończenie książki, które pozwala przypuszczać, że do tej historii jeszcze wrócimy.

Mimo małego zaangażowania autorów w stworzenie dobrej historii, powieść mnie nie zawiodła. I jest to dla mnie samej zaskoczeniem, bo punktów niedopracowanych jest tutaj wiele. Może naprawdę chodzi właśnie o to, że czasami wystarczy przyjemność z czytania.





poniedziałek, 2 lutego 2015

O książkach i ludziach. Z książkami w tle.

Wendy Welch
Księgarenka w Big Stone Gap
Black Publishing, 2014


Wendy Welch w lekkim i interesującym stylu opowiedziała o tym, jak marzenie przekuć w rzeczywistość, a z pasji uczynić sposób na życie. Napisała książkę dla buszujących w księgarniach, znoszących do domu kolejne tomy, żarliwych czytelników. Stworzyła opowieść, którą można się otulić w mroźny zimowy wieczór, popijając ciepłą herbatę i marząc o tym, że może kiedyś i mnie się uda, że może się odważę i stworzę podobne miejsce...

Wendy i Jack nie są już młodzi, ale odwagi i pasji życia mógłby im pozazdrościć niejeden trzydziestolatek. Pewnego dnia postanawiają spełnić marzenie, które tliło się w nich od dawna. Kupują stary, edwardiański dom w Wirginii, w którym będą nie tylko mieszkać, ale i prowadzić księgarnię z używanymi książkami. Początki są trudne i kosztowne, niewielu znajomych wierzy w powodzenie projektu, ale "przedsiębiorcy" nie poddają się. W wyniku małych przeszkód nie zrezygnują ze spełniania pragnień. Oboje kochają książki, lubią otaczać się zakurzonymi tomami, które mają własną historię i uwielbiają otaczać się ludźmi, którzy, podobnie jak oni, nie wyobrażają sobie życia bez książek i bez czytania. Mieszkańcy niewielkiego miasteczka są sceptycznie nastawieni do nowych sąsiadów, ale z czasem, jak to zwykle bywa, Wendy i Jack stają się ważną częścią społeczności, a ich księgarnia centrum życia towarzyskiego i kulturalnego Big Stone Gap. Autorka przedstawia blaski i cienie prowadzenia księgarskiego interesu. Wielokrotnie podkreśla, jak ważna, obok miłości do książek, jest miłość do ludzi. Czasami przydaje się empatia, innym razem umiejętność trzymania się na dystans.

W epoce e-booków i audiobooków oraz zatrważających statystyk, dotyczących czytelnictwa dwojgu ludziom udaje się prowadzić księgarnię z używanymi książkami. Wendy i Jack zarażają entuzjazmem. I kochają, naprawdę kochają to, co robią. Nie oceniają swoich klientów, a w ich księgarni można znaleźć zarówno harlequiny, jak i poważne tytuły naukowe. Odgadują zainteresowania przybyszy, choć zdarza się, że upodobania co niektórych potrafią ich zaskoczyć. Często jednak sprawdza się "teoria półkowa":

Antropologia półkowa jest prosta: jeśli chcesz się dowiedzieć, kim jest dana osoba, zbadaj jej biblioteczkę.

Księgarenka w Big Stone Gap. O przyjaźni, wspólnocie i nadzwyczajnej przyjemności z dobrej książki to ciepła opowieść o spełnionym życiu dla wszystkich, którzy w księgarni czują się jak w domu.


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...