czwartek, 3 września 2009

Anne Stuart "Czarny lód"

Ta książka to gotowy scenariusz filmowy. Niestety, tego typu filmów jest mnóstwo i do wybitnych nie należą.
Chloe tłumaczy książki dla dzieci i jej atutem niewątpliwie jest znajomość wielu języków. Tęskni za seksem i przemocą, jak sama często powtarza, bo życie w Paryżu zdecydowanie nie jest tak atrakcyjne jak jej się wydawało, gdy uciekała z Ameryki. Chloe z zazdrością przygląda się ekscesom swej atrakcyjnej współlokatorki, choć uważa Sylvię za płytką i głupiutką.
Życie, a raczej wspomniana lokatorka, podsuwa jej możliwość przeżycia przygody, która zaspokoi zapotrzebowanie Chloe na, wspomniane również, seks i przemoc. I przyniesie w prezencie coś jeszcze.
Na początku nic na to nie wskazuje. Zlecenie, którego podejmuje się bohaterka (na prośbę Sylvii), wydaje się strasznie nudne. Zjazd biznesmenów, na którym Chloe ma pracować jako tłumaczka, odbywa się w miejscu odludnym. To, oczywiście, sprzyja różnym dziwnym i niebezpiecznym sytuacjom. Takich na pustkowiu nie zabraknie, a rozpaczliwie nudni biznesmeni okażą się...
i tu zamilknę, by nie zdradzać fabuły tej, chciałoby się napisać, wyjątkowo ciekawej i trzymającej w napięciu książki. Przykro mi, choć wcale nie powinno, ale powieść jest przewidywalna do bólu. Poza tym więcej w niej wzdychania do przystojnego przestępcy, miotania się między fascynacją nim a przerażeniem jego osobą niż sensacji.

3/6

1 komentarz:

  1. ...czyli ma coś z harlequina - o tym zapomniałam napisać; nie chciałam być uprzedzona z racji wydawcy, ale trudno pozbyć się wrażenia, że bliżej tej powieści do harlequina niż do książki sensacyjnej.
    To tak na marginesie...:)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...