wtorek, 20 października 2009

Miłość usłana podtekstami (Eric Emmanuel Schmitt "Tektonika uczuć")

To trzecia książka Schmitta, po którą sięgnęłam. "Oskar i pani Róża" oraz "Pan Ibrahim i kwiaty Koranu" przeczytałam jakiś czas temu i pamiętam, że pierwsza powieść poruszała problem choroby i śmierci dziecka, a druga - no, właśnie...o czym była druga? Twórczość francuskiego pisarza nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Na razie.
Eric Emmanuel Schmitt jest autorem krótkich historii o życiu. "Tektonika uczuć" (świetny tytuł!) ma formę dramatu, który "połknąć" można za jednym czytaniem. Bohaterowie powieści, Diane i Richard, są w sobie zakochani. Planują się pobrać, ale kobieta wyraża swoją opinię na temat zachowania partnera i jego słabnących wobec niej uczuć. On jest zdziwiony, ale kontynuuje rozmowę i ostatecznie przyznaje jej rację. Rozstają się. Tak po prostu. Nie dają sobie czasu, nie próbują głębiej się nad tym zastanowić. W moim mniemaniu odchodzą od siebie wbrew sobie.
Rozstanie prowokuje szereg nieprzyjemnych zdarzeń, których inicjatorką jest Diane. Sama wciąga Richarda w pewną grę (z zazdrości, z pychy, z głupoty) i sama najwięcej na tej zabawie ludzkimi uczuciami traci.
Dramat Schmitta pokazuje zgubne skutki manipulacji i kłamstwa. Nie można budować szczęśliwego związku w oparciu o intrygę. W "Tektonice uczuć" wszyscy bohaterowie (a jest ich pięcioro) noszą maski, kluczą, coś ukrywają. Tu nie ma miejsca na szczerość.
To dobrze napisany dramat, który porusza ważny temat i świetnie go obrazuje. Między bohaterami wyczuwa się nieustanne napięcie (walkę bez użycia siły), ale nie do końca rozumiem motywy działania Diane. Nie wiem, do czego miała doprowadzić ta gra. Na pewno jednak bohaterka dostała niezłą nauczkę na przyszłość.

Po przeczytaniu trzech książek Schmitta stwierdzam, że jego utwory czyta się szybko i dobrze, ale nadal pozostaje on dla mnie autorem letnim.

4/6

6 komentarzy:

  1. Chociaż Oskara i Panią Róże uwielbiam to i tak twierdzę, że jego książki są przegadane, jakby zbyt melancholijne, trochę kojarzy mi się z Coelho... Również nie przekonuje mnie Schmidtt.

    OdpowiedzUsuń
  2. o ile " Pana Ibrahima...", "Oskara.." "Małe zbrodnie małżeńskie" czy "Kiedy byłem dziełem sztuki" czytałam z przyjemnością i uwagą, o tyle ta książka była dużym (niestety) rozczarowaniem. Była i minęła.. Pozdr. spacer_biedronki

    OdpowiedzUsuń
  3. Najlepsza jest najnowsza książka Schmitta "Marzycielka z Ostendy" - polecam!

    OdpowiedzUsuń
  4. nie rezygnuję całkowicie z twórczości Schmitta i sięgnę po inne jego utwory, bo , tak jak napisałam, te książki czyta się dobrze.
    o "Marzycielce z Ostendy" nie słyszałam i z polecenia skorzystam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Letni - to słowo świetnie określa także mój stosunek do twórczości Schmitta. Mimo, że "Oskar i Pani Róża" bardzo mi się podobało, to już "Odette..." była książką według mnie słabiutką. Trochę ciekawa jeszcze jestem "Moich ewangelii", ale generalnie to nie są książki, na które jestem skłonna wydać pieniądze. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj ninetaj:) nie znałam jeszcze twojego bloga, miło mi będzie do ciebie zaglądać i dziękuję, że mnie odwiedzasz

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...