sobota, 8 lutego 2014

Rozmowa pierwsza, ale nie ostatnia.

Maria Janion, Kazimiera Szczuka
Transe - traumy - transgresje. Niedobre dziecię
Krytyka Polityczna, 2013


Maria Janion wspomina dzieciństwo, opowiada o ukochanym Wilnie, o doświadczeniu II wojny światowej. Z rozmów kształtuje się osobowość niezwykle ciekawa, zachłanna na wiedzę, systematyczna i pracowita. Janion interesowała się literaturą od zawsze, była skazana na zostanie historykiem literatury. Jej zapał do pracy, jej oczytanie, jej potrzeba nauczania...kim innym mogłaby być pani profesor?

Trudno ocenić tę książkę - rozmowę. Od dawna podziwiam Marię Janion, lubię Kazimierę Szczukę. Nie miałam wątpliwości, że spotkanie tych dwóch kobiet zaowocuje czymś ciekawym. Nie tylko świetnie się czyta tę książkę. Wiele informacji wyniosłam z pierwszej części i nie mogę się doczekać kolejnych. Myślę, że będzie jeszcze ciekawiej, kiedy uczennica przestanie wracać do lat dziecięcych pani profesor, a skupi się na jej pracy intelektualnej i na życiu z książkami.

Oszałamia dziennik lektur Marii Janion. Skrupulatnie prowadzony zeszyt jest dowodem na to, jak wielką rolę w życiu "niedobrego dziecięcia" pełniły książki. Czterdzieści tytułów to całkiem przeciętny miesięczny spis przeczytanych lektur. To więcej niż jedna książka dziennie. Jak, kiedy, kosztem czego?

17 komentarzy:

  1. Życia prywatnego, jednak. Tak myślę. Jest w tym coś z Fausta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno życia prywatnego. Jak trzeba być pewnym obranej drogi życiowej, by nie tęsknić za czymś innym.
      O dziwo, Janion opowiada o przyjaciółkach, o jakimś życiu towarzyskim, ale mam wrażenie, że nie do końca potrzebnym. Sama nie wiem, bo z drugiej strony pani profesor bardzo lubi kontakty ze studentami.

      Usuń
  2. "Kosztem czego" to chyba mało powiedziane, bo jedna książka dziennie - to chyba na nic zupełnie już nie ma czasu? Zwłaszcza że Janion raczej nie czytała broszurek... A przecież wykłady, uczestnictwo w życiu intelektualnym - nawet jeśli wykreślić całe życie prywatne, wydaje się to niepojęte.
    Janion uwielbiam od czasów liceum, pięknie pisze, o niesamowicie ciekawych rzeczach, wspaniała jest. Rozmowę też bardzo chętnie bym przeczytała. A co do tego, że "była skazana na zostanie historykiem literatury" - pisałam już kiedyś na swoim fanpage'u, oglądałam na TVP Kultura program o pani profesor. Mówiła, że początkowo była bardzo słabą uczennicą i gdyby nie wojna i tajne nauczanie, prawdopodobnie nie miałaby nawet matury ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W listopadzie widziałam "Bunt Janion" Agnieszki Arnold, na TVP Kultura właśnie. Dobry dokument, który przybliżył mi sylwetkę pani profesor, ale pozostawił pewien niedosyt. Wierzę, że kolejne części rozmów wypełnią luki.
      Janion w ogóle za szkołą nie przepadała, kilka razy w tekście podkreśla, że interesowało ją czytanie, tylko czytanie.
      Osobowość na pewno nietuzinkowa, niezwykła, warta poznania.

      Usuń
    2. O, właśnie o "Bunt Janion" mi chodziło :)

      Usuń
  3. No i już marzy mi się ta książka. A bohaterka - erudytka, osobowość. Dobre pytanie postawiłaś na końcu - też rozważam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pojawiła się już kontynuacja rozmów. Przeczuwam, że jeszcze ciekawsza.

      Usuń
  4. Czterdzieści tytułów w miesiącu - imponujący wynik! Trudno jest mi to sobie wyobrazić... A gdzie czas na prawdziwe życie? Zaciekawiłaś mnie, więc mam nadzieję, że kiedyś będę miała okazję przeczytać tę pozycję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja myślałam, że syn Williama Whartona, który uczył w Polsce (może nadal uczy, nie wiem) czyta dużo, bo jedną książkę dziennie. Byłam pod wrażeniem, choć jest to dla mnie niemal niemożliwe.

      Usuń
  5. Lektura na pewno bardzo interesująca i warta przeczytania :)
    A te 40 tytułów - szok :) Zastanawiam się, czy miała czas na cokolwiek innego... jesli tak, to ja nie wiem jak to się robi :)

    Przy okazji zapraszam na do swojego pierwszego wyzwania autorskiego:
    http://babskieczytadla.blogspot.com/p/autorskie-wyzywanie-europa-da-sie-lubic.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książki są ważne i czytać będę zawsze, ale nie kosztem innych spraw i relacji z ludźmi.
      Dziś już wiem, że gdybym miała uciekać z płonącego mieszkania, nie zabrałabym książek.

      Dziękuję za zaproszenie, ale po przeczytaniu "Wołania kukułki" rozpoczynam osobiste wyzwanie i czytać będę książki własne, zakupione jakiś czas temu, a to przede wszystkim literatura podróżnicza, biografie i reportaże.

      Usuń
    2. Podczepię się pod odpowiedź o wyzwaniach... Skoro zapowiadasz i reportaże, zapraszam do mojego wyzwania CZYTAM REPORTAŻE ;) Z założenia również jest moim osobistym, ale zapisały się już dwie osoby.

      http://przestrzenie-tekstu.blogspot.com/2014/01/czytam-reportaze-wyzwanie-2014.html

      Usuń
  6. Czasem mam ochotę na takie pozycje...
    A tych czterdzieści tytułów... Nie wiem ile trzeba by mieć czasu, żeby to osiągnąć. Poza tym pomijanie normalnego świata, który przecież też jest całkiem przyjemny... niewyobrażalne dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie takie pozycje pociągają o wiele bardziej niż beletrystyka. Im jestem starsza, tym chętniej sięgam po literaturę faktu, po biografie, dzienniki, literaturę podróżniczą.

      Usuń
  7. A ja chciałam Ci polecić "Obłokobujanie" Patty Smith. Mam od dziś (nie na własność) i do śniadania w pracy przeczytałam kilka stron i już mi się spodobało:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przegapiłam wydanie tej książki, a bardzo czekałam na coś więcej po polsku, poza "Poniedziałkowymi dziećmi". Na pewno przeczytam; szkoda, że taka skromna objętościowo ta książka.
      Dziękuję za cenną informację:)

      Usuń
    2. Nie przegapiłaś, ona wyszła w tym tygodniu:)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...