niedziela, 13 grudnia 2009

Fascynacje kulinarne Julie i Julii (Julie Powell "Julie i Julia")

Chwila, by popisać. Korzystam z przyjemnością.
Spędziłam ostatnio fajne chwile z pewną książką i z pewnym filmem. Sympatyczne twory współczesnej kultury, które nie dość, że zaciekawiły, to jeszcze rozśmieszyły. I nie powiem, co lepsze - książka czy film - bo nie potrafię się zdecydować.

Dwie kobiety. Dwa życia. Nie znają się, ale łączy je specyficzna więź. Kulinarna. Julia Child to świat przeszłości - wydawałoby się, że nieco sztywnej, ale Julia to żywioł, radość, śmiech, afirmacja życia. Duża i głośna smakoszka. Julie natomiast jest sfrustrowaną urzędniczką, która każdego dnia odbiera dziwne, absurdalne lub całkiem poważne telefony, dotyczące efektów zamachu na World Trade Center. Julie nie wie, co zrobić z własnym życiem, więc wyznacza sobie cel - rok gotowania, który zaowocować ma zrealizowaniem ponad pięciuset przepisów. Julie debiutuje w kuchni i swoje kulinarne perypetie opisuje na blogu, a ponieważ jej kucharzenie obfituje w zabawne niewypały, to jest fajnie i śmiesznie.

Nawet cieszę się, że w filmie tych niektórych obrzydliwości kulinarnych nie zobrazowano, bo byłoby mi ciężko patrzeć na wysysanie szpiku z martwego zwierzaka czy przygotowywanie móżdżku. W ogóle film nieco różni się od książki - bogatszy jest w szczegóły, dotyczące życia Julii Child, autorki książki z przepisami kuchni francuskiej.

Polecam z czystym sumieniem, że tak rzeknę. Lekkie, ale przyzwoite czytadło i zabawny film, który uprzyjemni ciemny i zimny wieczór.

5 komentarzy:

  1. Widziałam film. Potwierdzam, w sam raz na zimowy wieczór :)

    OdpowiedzUsuń
  2. hehehe, a nie mówiłam ;P:)))-spacer_biedronki

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba moje polowania muszą przybrać na sile skoro tak zachęcasz ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kilka dni bez internetu zaowocowało tym, że nie jestem na bieżąco z wpisami (a dwie książki przeczytane, jakiś film obejrzany) i Waszymi komentarzami. "Julie i Julia" to naprawdę fajny obrazek, więc poluj, izusr:) Spacerku, miałaś rację - Meryl Streep jak zwykle genialna, kuchnia w roli głównej, a całość ciepła i przytulna:-)
    Pozdrawiam Was w te mroźne dni - jak dla mnie zbyt mroźne, ale na pogodę wpływu nie mam. Chciałabym tylko, żeby takie były święta, a nie rozpaćkane i chlapowate.
    Trzymajcie się cieplutko, a jak tylko odzyskam domowy internet (bo teraz klikam w pracy), coś nowego na bloga wrzucę...

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham tę książkę - ciepła,lekka,zabawna i taka życiowa :) Film też oglądałam i chociaż słyszałam wiele negatywnych opinii o nim to się nie zgadzam:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...