niedziela, 16 stycznia 2011

Przeszłość dogania teraźniejszość (Carlos Ruiz Zafon "Książę Mgły")

Debiutancka powieść Zafona to, podobnie jak "Marina", książka zaliczana do literatury dla młodzieży. Jednak autor we wstępie zaznacza, że spodoba się również dorosłym czytelnikom. Biorąc pod uwagę blogowe (i nie tylko) recenzje, pisarz ma rację.

Po przeczytaniu wszystkich powieści hiszpańskiego pisarza niezmiennie numerem jeden pozostaje dla mnie "Cień wiatru" - zachłysnęłam się tą historią i ani "Gra anioła", ani "Marina", ani "Książę Mgły" podobnych emocji i zachwytów nie wzbudziły. Niemniej jednak każdą z książek czytałam z ciekawością i każdą uważam za bardzo dobrą. W przypadku "Mariny" i "Księcia Mgły" mam zastrzeżenia do tego, jak szybko pisarz doprowadził do zakończenia.
W tej drugiej powieści akcja toczy się w ekspresowym tempie. Rodzina Carverów przeprowadza się do niewielkiej osady rybackiej. Ojciec jest zafascynowany nowym miejscem, reszta familii sceptyczna wobec jego entuzjazmu. Dwójka dzieci - Max i Alicja - dość szybko znajdują sobie zajęcie, zaprzyjaźniają się z niejakim Rolandem, a Roland przedstawia im swego dziadka latarnika, który okazuje się nie takim zwykłym dziadkiem, jak by się mogło wydawać...
Wcześniej jednak dzieją się rzeczy niezwykłe, tworzy się pewna niesamowita historia, a że nikt nie sprawuje kontroli nad dwójką rodzeństwa (młodsza córka Carverów przebywa w szpitalu i to jej rodzice poświęcają uwagę), to ulegają oni magii legendy, która z każdą chwilą przestaje być jedynie baśniową historią...

Tytułowy Książę Mgły to czarownik, trochę diabeł, z którym lepiej nie iść na żaden układ. Ktoś jednak poszedł i w ten sposób zapoczątkował serię tragicznych, ale i fascynujących, zdarzeń w niewielkiej mieścinie.

Powieść zawiera motyw faustowski, znany i dość powszechny w literaturze. Jako książka dla młodzieży uczy przede wszystkim tego, jak wielką rolę w życiu człowieka odgrywa przyjaźń i solidarność. "Książę Mgły" jest także historią o pierwszej miłości, bowiem między Alicją i Rolandem rodzi się nastoletnie uczucie - dla obojga rzecz nowa i zadziwiająca.

Chciałabym, aby Zafon jeszcze pociągnął tę opowieść, rozbudował, naszpikował innymi wątkami. Moje jedyne "ale" dotyczy właśnie niedosytu, jaki pozostaje po przeczytaniu ostatniej strony i zamknięciu książki. Reszta jest bez zarzutu.

Carlos Ruiz Zafon należy do grupy moich ulubionych pisarzy, a nie jest to zbyt liczna grupa, nad czym ostatnio ubolewam, bo jakoś nie znajduję nowych kandydatów, a bardzo bym chciała.

5/6

7 komentarzy:

  1. a ja odkładam tę książkę ciągle na później, sama nie wiem dlaczego

    OdpowiedzUsuń
  2. tez mi się bardzo podobała ta książka. Ciekawam czy "Marina" ma podobny klimat, bo tej nie znam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdyby nie to, że ujrzałam ją w bibliotece na półce z polecanymi książkami, pewnie bym odkładała w nieskończoność poszukiwania tej książki ;)
    Zgadzam się z Tobą, książka wciąga i stanowczo za szybko się kończy.
    Z dorobku Zafona pozostała mi tylko "Marina".
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie martwicie się, podobno są jeszcze dwie części historii o rodzeństwie Carverów :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Miało być - "nie martwcie się" :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tajemnico - polecam, lektura zajmie ci chwilkę i dostarczy przyjemności:)
    Mary - "Marina" zdecydowanie ma podobny klimat, więc skoro spodobał ci się "Książę Mgły", to...:)
    Czekolada - niestety, "Marina" też za szybko się kończy;
    Manio:)czytania - jesteś doręczycielem dobrych informacji, dzięki ci za to:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ha, kupiłam siostrzenicy w prezencie - będę miała od kogo pożyczyć ;)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...