Pasją Katarzyny, absolwentki SGGW, są wilki. Dziewczyna wyjeżdża w Bieszczady, by obserwować zwierzęta w ich naturalnym środowisku. Żyje w spartańskich warunkach, bez bieżącej wody, bez prądu, za to z dwójką mężczyzn, którzy trochę więcej przeżyli, trochę więcej wiedzą. W jednym z nich bohaterka się zakocha, co was nie zaskoczy, bo od początku wiadomo, który z nich okaże się dla Kasi interesujący.
Fajny temat na powieść, ale kiepsko zrealizowany.
Katarzyna nie jest pewna tego, co robi. Powtarza, że ma duszę wilka, nie boi się ciężkich warunków, a kilkugodzinne siedzenie na drzewie sprawia jej przyjemność. Jednak w jej sercu cały czas czai się niepewność, niezdecydowanie. Jest wybuchowa, impulsywna, czepialska. Nie mogłam jej polubić.
Najmniej interesujący w tej książce są ludzie. Niedokończeni, mało charakterni, płascy. Autorka skupiła się na Katarzynie, zaniedbała inne postaci, a w nich widzę potencjał. Myślę, że książka zyskałaby, gdyby niektóre wątki rozwinąć. Tymczasem otrzymujemy zarys pewnej historii, ciekawej historii, ale pełnej niedociągnięć, poszarpanej, niedokończonej.
Liczyłam na ciekawą lekturę, bo lubię takie klimaty (uwielbiam np. "W pętli" Evansa). Dostałam prostą i przewidywalną powieść, a przecież o pasji, która jest sensem życia, można pisać z polotem i energią. Tutaj tego zabrakło.
Maria Nurowska, Nakarmić wilki, WAB 2010, s.254
Czytałam coś Nurowskiej i nigdy wiecej - przedwidywalna i czesto groteskowa treść. Nie polecam.
OdpowiedzUsuńbanita