
Czyta się świetnie. Naprawdę. Szybko i z przyjemnością "połknęłam" w jeden dzień. Proces dorastania czy też dojrzewania nie jest procesem łatwym, bywa mało przyjemny, ale kształtowanie się człowieka zawsze jest procesem interesującym. I dlatego te krótkie sprawozdania z życia są ciekawe i godne uwagi. Tutaj mamy do czynienia z osobą nietuzinkową, pełną sprzecznych emocji, która najbardziej na świecie chce być kochana i akceptowana przez rówieśników (jak większość). Metody, jakie obiera, to już zupełnie inna historia. Jej neurotyzm to też temat na osobną książkę.
Lena pisze o dwóch typach kobiet, którym zazdrości stylu bycia. Pierwszy typ to te piękne i w depresji, natomiast drugi typ opisuje tak: egzystencjalne pytania zdają się takiej kobiety nie trapić, potrafi ona również umyć piekarnik i ani razu nie pomyśleć: po co? Przecież wkrótce znów się ubrudzi, a zresztą i tak wszyscy umrzemy*.
Nie będę ani pierwszym, ani drugim typem, ale nigdy (w przeciwieństwie do Leny) im nie zazdrościłam. Powyższy fragment bardzo mi się podoba i pokazuje klimat, w jakim utrzymane są zapiski Dunham. Odnalazłam w nich kawałki siebie. Nic mnie w tej książce nie zbulwersowało, nie oburzyło i nie sprawiło, że zaczęłam mniej przychylnym okiem spoglądać na poczynania autorki. Lenę lubię nadal i polecam Nie taką dziewczynę.
P.S. Pisanie Manueli Gretkowskiej swego czasu było uznawane za niesmaczne, czego nie potrafiłam zrozumieć. Czy naprawdę znakomita większość narodu jest tak pruderyjna i nie zdarza im się wykrzyknąć "kurwa" czy chociażby szepnąć "cipka"?
* UWIELBIAM TEN FRAGMENT!