poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Nie taka dziewczyna.

Lena Dunham jednocześnie intryguje i odpycha. Nie można zaprzeczyć, że jest interesującą młodą kobietą, neurotyczną, wszechstronną, szczerą do bólu. Nie boi się prowokować, nie ubarwia rzeczywistości, co dobitnie przedstawia w serialu Girls. Ostatni sezon Dziewczyn uważam co prawda za dużo słabszy od poprzednich, ale i tak czekam na kolejne odcinki.

Lena Dunham napisała książkę, której zainteresowani niecierpliwie wyglądali, a jak pojawiła się w księgarniach, reakcje były skrajne. Albo zachwyt, albo zmieszanie z błotem. Bo szczera, bo sama chciałabym tak pisać, bo opowiada o tym, o czym większość milczy. Bo tylko o seksie oralnym (a fe!), o kolejnych nieudanych związkach z facetami, o zaglądaniu siostrze tam, gdzie słońce nie dociera. Zwariować można, przeczytać trzeba.

Czyta się świetnie. Naprawdę. Szybko i z przyjemnością "połknęłam" w jeden dzień. Proces dorastania czy też dojrzewania nie jest procesem łatwym, bywa mało przyjemny, ale kształtowanie się człowieka zawsze jest procesem interesującym. I dlatego te krótkie sprawozdania z życia są ciekawe i godne uwagi. Tutaj mamy do czynienia z osobą nietuzinkową, pełną sprzecznych emocji, która najbardziej na świecie chce być kochana i akceptowana przez rówieśników (jak większość). Metody, jakie obiera, to już zupełnie inna historia. Jej neurotyzm to też temat na osobną książkę.

Lena pisze o dwóch typach kobiet, którym zazdrości stylu bycia. Pierwszy typ to te piękne i w depresji, natomiast drugi typ opisuje tak: egzystencjalne pytania zdają się takiej kobiety nie trapić, potrafi ona również umyć piekarnik i ani razu nie pomyśleć: po co? Przecież wkrótce znów się ubrudzi, a zresztą i tak wszyscy umrzemy*.
Nie będę ani pierwszym, ani drugim typem, ale nigdy (w przeciwieństwie do Leny) im nie zazdrościłam. Powyższy fragment bardzo mi się podoba i pokazuje klimat, w jakim utrzymane są zapiski Dunham. Odnalazłam w nich kawałki siebie. Nic mnie w tej książce nie zbulwersowało, nie oburzyło i nie sprawiło, że zaczęłam mniej przychylnym okiem spoglądać na poczynania autorki. Lenę lubię nadal i polecam Nie taką dziewczynę.

P.S. Pisanie Manueli Gretkowskiej swego czasu było uznawane za niesmaczne, czego nie potrafiłam zrozumieć. Czy naprawdę znakomita większość narodu jest tak pruderyjna i nie zdarza im się wykrzyknąć "kurwa" czy chociażby szepnąć "cipka"?

* UWIELBIAM TEN FRAGMENT!



7 komentarzy:

  1. Ja zdecydowanie zazdroszczę pierwszemu rodzajowi kobiet. Chociaż w sumie drugiemu też, o ile prostsze byłoby życie.

    OdpowiedzUsuń
  2. O, mam na liście, ale moja biblioteka nie ma w swoich zbiorach, chyba w końcu kupię. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja biblioteka nie od razu miała, ale dię doczekałam :-)

      Usuń
  3. Mam w planach. Sprzątanie to faktycznie syzyfowa praca. :)
    Mnie niekiedy denerwują przekleństwa w książkach, ale zależy to w dużej mierze od tego o czym jest ta książka i co sobą reprezentują główni bohaterzy. Niekiedy wulgaryzmy są wręcz niezbędne, by uwiarygodnić historię.

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzeciego sezonu nie zmogłam. Chyba jestem za stara:D Przeczytałam za to Habler, ale nie powaliła, choć zła nie jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dałam radę, choć spadek formy Girls dotkliwy. Habler dla mnie ważna, upstrzona zakładkami indeksującymi, ale dla każdego coś innego :-) Ja na przykład męczę "Moją walkę" Knausgarda, tak przez większość chwaloną. Jak napisałaś "zła nie jest, ale nie powala".

      Usuń
  5. To była moja wakacyjno-ciążowa lektura:) Odprężająca! Szczera, dowcipna. Nie żałuję.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...