Kathrin Lange
Serce ze szkła
Muza, 2015
Przeczytałam pierwszy tom cyklu Serce ze szkła, skierowanego do młodego czytelnika. Sięgnęłam po tę książkę za namową córki, którą fabuła zachwyciła i niecierpliwie czeka na kontynuację opowieści. Cóż...moje odczucia są nieco inne, ale tylko dlatego, że wyrosłam już z wieku nastoletniego. Podejrzewam, że kilkanaście lat temu byłabym mniej krytyczna wobec Serca ze szkła, ale dziś drażniła mnie ckliwość Juli, ponurość Davida oraz akapity w stylu Virginii Cleo Andrews. Tak, z panią Andrews spotkałam się kilkakrotnie, ale jedynie po Kwiatach na poddaszu nie cierpiałam na niestrawność. Pozostałe części sagi o rodzinie Dollangangerów okazały się tak przykre w odbiorze, że stwierdziłam, że kończę znajomość z amerykańską pisarką.
Dzięki powieści Kathrin Lange przeniosłam się na wyspę Martha's Vineyard, owianą wieloma tajemnicami i legendami. Razem z nastoletnią Juli i jej ojcem, autorem bestsellerowych powieści, trafiłam do rezydencji wydawcy książek, pracodawcy pisarza. Znalazłam się tam dlatego, że syn właściciela domu cierpiał na stany depresyjne, spowodowane samobójstwem narzeczonej. Juli miała pełnić rolę antidotum na samotność i smutek Davida. Tyle tytułem wstępu...
Serce ze szkła to książka zainspirowaną gotycką powieścią Rebeka angielskiej pisarki Daphne du Maurier, wydaną po raz pierwszy w 1938 roku. Musiałabym ponownie przeczytać Rebekę, aby odnaleźć punkty styczne dwóch powieści. Niewiele pamiętam z fabuły pierwowzoru, w związku z czym intertekstualnymi odniesieniami są dla mnie miejsce akcji (mroczna posiadłość, w której czuje się obecność zmarłych) oraz książka du Maurier, czytana przez główną bohaterkę i wspominana przez inne postaci Serca ze szkła.
Muszę przyznać, że fabuła powieści Lange jest interesująca, ale, jak wspomniałam wyżej, nastolatką nie jestem i nie umiałam czytać tej książki jak nastolatka. Kiedy kolejny raz serce Juli rozpadało się na kawałki, nie byłam zauroczona romantyzmem chwili, ale znudzona powtarzalnością reakcji.
Dlatego polecam Serce ze szkła nastoletnim czytelnikom, ponieważ ich ta opowieść ma szansę zachwycić, na co przykładem i dowodem jest opinia mojej dwunastoletniej córki.
Brzmi interesująco, bo lubię takie mroczne klimaty. Ale nastolatką też dawno nie jestem, więc poszukam czegoś dla starszych czytelników. Natomiast cykl "Kwiatów na poddaszu", poza tomem pierwszym i ostatnim, był dla mnie męczącym w odbiorze. Dlatego nie czytałam już żadnej innej książki tej pisarki.
OdpowiedzUsuńDo ostatniego tomu cyklu Andrews nie dotarłam. Nie dałam rady. Skapitulowałam po czwartej części.
UsuńRaczej nie przeczytam, ale ta okładka jest fascynująca :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Artemis
http://artemis-shelf.blogspot.com