piątek, 16 października 2015
Nowe na domowych półkach...dawno nie było książek zakupionych.
O bibliotece Umberto Eco dobrze znam, ale nie miałam.
Nocny pociąg do Lizbony musiałam kupić po obejrzeniu filmu (cudowny Jeremy Irons w roli głównej).
O Kapuścińskim i Kapuścińskiego kompletuję wszystko. To mój MISTRZ.
Susan Sontag, Julio Cortazar, Jesper Juul, Agnieszka Stein...wiadomo, mieszanka znakomita.
Czwarty tom dzienników Anais Nin kupiłam, ponieważ mam trzy wcześniejsze tomy i uwielbiam tą panią.
Książkę o Virginii Woolf nabyłam na letnim kiermaszu z ciekawości. Po pobieżnym przejrzeniu wydała mi się interesująca. Nie ukrywam, że niska cena ułatwiła podjęcie decyzji.
Henning Mankell też z kiermaszu. Lubię czytać Mankella, a tej powieści nie znam.
Klub filmowy Meryl Streep z Biedronki, bo była promocja 2+1, a kupiłam córkom dwie książki, więc "musiałam" dobrać trzecią za 1 grosz. Jedyną godną uwagi pozycją okazała się powieść Mii March, więc przyniosłam ją do domu. Jak już może niektórzy z Was wiedzą czytadeł raczej nie kupuję. Zdarza mi się je czytać, ale są to egzemplarze biblioteczne.
Pozdrowienia z Korei musiałam mieć, bo po przeczytaniu reportażu Barbary Demick interesuje mnie wszystko, co napisano na temat Korei Północnej.
W czytaniu Dziecko z bliska idzie w świat. Niespiesznie smakuję mądrość zawartą na kartach tej książki. Zakreślam. Rozmyślam. Chłonę.
Przeczytałam już Pisane słońcem, pięknie zresztą napisane. Tylko nie mogę się zebrać, by o tej książce słów kilka skrobnąć.
Cieszę się na czas, który spędzę z każdą z tych książek.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
"Nocny pociąg do Lizbony" to dla mnie arcydzieło".
OdpowiedzUsuńLiczę bardzo na wspaniałą lekturę.
Usuń"Pisane słońcem" również czytałam i bardzo miło wspominam tę książkę.
OdpowiedzUsuńBo to bardzo przyjemna lektura. Niewiele w niej słów, ale bywają piękne i warte zapamiętania.
UsuńCzytałam "Pozdrowienia z Korei" - świetna książka! Odmienna nieco od reportażu Barbary Demick ale równie poruszająca...
OdpowiedzUsuńReportaż Demick otworzył mi oczy na wiele spraw, związanych z Koreą Północną. Mam nadzieję, że lektura książki Suki Kim będzie równie wartościowa.
UsuńWyborne towarzystwo na długie jesienne wieczory:) Muszę w końcu sięgnąć po Agnieszkę Stein.
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać spotkania z wszystkimi. Po Agnieszkę Stein sięgnij koniecznie:)
UsuńAleś się obłowiła! Niektóre mam też - Eco, March (pisałam). Ale nad tymi Dziennikami AN to już parę lat myślę. Jakoś nikt mnie wystarczająco nie zachęcił:D
OdpowiedzUsuńPokochałam Anais Nin po przeczytaniu fragmentu jej dziennika, wydanego dawno temu przez Muzę. Książka nosi tytuł "Henry i June" i nadal stoi na mojej półce, choć wszystkie dotychczas wydane w Polsce dzienniki już mam. Ale sentyment do fragmentu pozostał.
UsuńPo przeczytaniu "Henry'ego..." (Anais przyjaźniła się bardzo z Henrym Millerem i kochała jego żonę June) sięgnęłam po jedną z najlepszych biografii, jakie w życiu czytałam, czyli po książkę "Tysiąc i jedna kobieta. Anais Nin i jej życie" Linde Salber. Anais stała się dla mnie kobietą wielowymiarową, fascynującą. Miałam nawet pisać pracę magisterską o Nin, ale ostatecznie wybrałam Virginię Woolf i Michaela Cunninghama:)
"Dzienniki" są genialne. Pierwszy pisała jako dziewczynka, była młodsza od mojej córki, ale jak pisała. Nigdy nie powiedziałabyś, że to zapiski dziecka. Dla mnie dodatkowym plusem są czas i miejsce, w których Anais żyła, czyli lata 20,30-te i Paryż.
Jej pozostała twórczość jest słaba, ale "Dzienniki" to dzieło życia Anais Nin.
A ja widziałam film ! Z Umą T.był . Przypomniałam sobie. Powiem tak...sposób w jaki napisałaś o niej mnie przekonał. Będę szukać okazji.. Dziękuję:*
OdpowiedzUsuń