wtorek, 12 czerwca 2012

Kathy Golski "Pod opieką przodków".

Kathy Golski
Pod opieką przodków. Polsko - australijska rodzina w Papui Nowej Gwinei.
Gondwana, 2006

On, Ona i czwórka dzieci: trzynastoletnia Nadia, dwunastoletni Jan, dziesięcioletni Miszka i trzytygodniowy Rafał.
On - antropolog. Ona - malarka, artystka.
On - Polak. Ona - Australijka.
W 1981 roku wyruszyli do Papui. Zamieszkali w Rulnej, daleko od cywilizacji, od rodziny. Mieli siebie i członków plemienia Gamegai, z których niektórzy szybko stali się częścią ich familii.

Czy było łatwo i przyjemnie? Zdecydowanie nie. On zajął się pracą naukową, badaniem plemion i często wyruszał do buszu. Na nią spadły niemal wszystkie obowiązki, a życie białej kobiety w dżungli i opieka nad czwórką dzieci, nie mogą być proste. Kathy nie kryje frustracji, zniechęcenia, złości. Czuje się osaczona, pozbawiona intymności, często bezradna. Jednocześnie wie, że ta przerwa w "normalnym" życiu to czas wyjątkowy, który może być udziałem nielicznych. Przypuszcza, że za chwilę plemię, z którym mieszka (i inne plemiona) może przestać istnieć. Cywilizacja wkrada się wszędzie i niszczy pierwotność i prostotę życia dzikich.

Ten czas najmocniej kształtuje życie dzieci, szczególnie Nadii, która szybko aklimatyzuje się do nowych warunków. Zmienia się, staje się kobietą Gamegai. Jakby nie znała innego życia.
Dziś Nadia jest piosenkarką, nagrywa płyty w Papui Nowej Gwinei.

Kathy Golski nie jest najlepszą pisarką, ale czytałam jej dziennik jednym tchem. To szczere i bardzo osobiste wspomnienia niezwykłego dla całej rodziny czasu. To jednocześnie dokument na temat codziennego życia ludzi z plemienia Gamegai.

Zderzenie dwóch, a nawet trzech kultur zwiastuje pasjonującą, ale i pełną zgrzytów egzystencję. Kathy obserwuje, notuje, dziwi się albo zachwyca:

Tutaj można być po prostu tym, kim się naprawdę jest. Talenty są od razu rozpoznawane i praktycznie stosowane (...) U nas musimy studiować i walczyć, żeby móc wykorzystywać nasze zdolności, spełniać ambicje i zarabiać na życie (s.129).

Gdy zostawia swe najmłodsze dziecko pod opieką dwójki mieszkańców Rulnej, odruchowo zasypuje ich butelkami, pieluchami, wszystkim, co wydaje jej się potrzebne, by Rafałowi było dobrze. Po chwili jednak przytomnieje:

Co za szaleństwo! Ich dzieci nie potrzebują niczego prócz paru liści na dnie kolorowego bilum* i nigdy niewysychającego źródła smacznego mleka w matczynej piersi (s.202).

Bardzo ciekawa książka, okraszona fotografiami, przedstawiającymi codzienne życie plemienia, z którym polsko - australijska rodzina spędziła dwa lata. Jednak mieszkańcy Rulnej na zawsze zmienili ich życie. Kathy, Woj i ich dorosłe już dzieci wciąż wracają do Papui, bo  głosy Rulnej mają w sercu. Niektórzy z przyjaciół nie żyją, inni zmienili się nie do poznania.

Kathy wiedziała, że to dziwne życie wpłynie na przyszłość jej dzieci; zawsze będziecie nieśli je ze sobą, w sobie, zabarwi wasze decyzje, wasze zachowanie (s.182).

Nie myliła się.


*siatkowa torba z materiału, używana do przenoszenia niemowląt, żywności, itp.

6 komentarzy:

  1. Czuję się w pełni zachęcona i z chęcią ją przeczytam, jeśli wpadnie mi w łapki:)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Interesująca recenzja, nie wiem czemu częściej nie sięgam po takie książki, musze to zmienić.

    OdpowiedzUsuń
  3. Serdecznie polecam tę książkę:)

    OdpowiedzUsuń
  4. właśnie skończyłam czytać:) polecam- prawdziwa,niewydumana, taka od serca:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Książka niezwykła. Autorka z trojgiem dzieci, podejmując decyzję mieszkania na Nowej Gwinei na dwuletni okres prowadzenia badań etnograficznych przez męża wiedziała, że ten pobyt odciśnie się silnym piętnem na życiu jej rodziny, a zwłaszcza na ukształtowaniu się osobowości dzieci. Prymitywne z naszego punktu widzenie warunki? Tak. Niepokonana potrzeba zabrania ze sobą, czy kupowania podczas pobytu w tym miejscu różnych wytworów zachodniego świata? Również. Etnograf obserwuje ludzi dalekich od cywilizacji, ale wnosząc narzędzia, urządzenia, potrawy, ubrania, choć stara się żyć ich życiem w maksymalnym stopniu, powoduje nagłe zetknięcie się mieszkających tam ludzi z czymś obcym ich tradycji i zmienia ich diametralnie. A "dobry dzikus" okazuje się wymysłem niepoprawnych marzycieli. Ludzie stamtąd są po prostu inni, jak ludzie z każdego zakątka ziemi...

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...