poniedziałek, 9 listopada 2015

Sylvia Plath w Nowym Jorku. Lato 1953.

Elizabeth Winder
Sylvia Plath w Nowym Jorku. Lato 1953
Marginesy, 2015


Nieśmiertelna Sylvia Plath. Fascynuje od czasów licealnych. Jej życiorys, mniej twórczość. Nie przebrnęłam przez drobiazgowe Dzienniki, Szklany klosz przeczytałam, ale nie powalił mnie na kolana, za poezją nie przepadam. To niewytłumaczalne, ale nie potrafię przejść obok tego nazwiska obojętnie i czytam wszystkie publikacje na temat Sylvii.

Poetka Elizabeth Winder przedstawiła fragment życia kobiety, postrzeganej jako postać tragiczna. Latem 1953 roku Sylvia jako jedna z dwudziestu młodych kobiet odbyła staż w prestiżowym magazynie Mademoiselle. Pobyt w Nowym Jorku był spełnieniem marzenia, które od lat tliło się w sercu Plath.
Celem Winder było przełamanie wizerunku autorki Ariela jako kobiety depresyjnej i ukazanie Sylvii Plath w wersji light jako miłośniczki mody, opalania, dobrego jedzenia i przystojnych mężczyzn. Kultura wrzuciła pisarkę do worka z napisem Poeci Przeklęci, ale Sylvia nie była jednowymiarowa. Na równi z literaturą kochała modę, namiętnie przeglądała czasopisma, nie rozstawała się z czerwoną szminką. Czytelnicy Dzienników wiedzą, jak wiele miejsca w swoich zapiskach poświęcała codziennym rytuałom, związanym z doborem garderoby. Pobytu w Nowym Jorku nie opisała w Dziennikach, okres ten stał się podłożem dla Szklanego klosza.

Z opowieści autorki, z relacji obserwatorów życia Plath, z krótkich wypowiedzi stażystek, które przebywały w redakcji Mademoiselle latem 1953 roku wyłania się obraz konsumpcjonizmu totalnego. Dziewczyny skupiają się na fatałaszkach, biorą udział w wystawnych kolacjach, wydają pieniądze. Niemal wszystkie pragną żyć w luksusie. Dla większości z nich staż w redakcji to ostatnia przygoda, zanim wkroczą w prawdziwe życie i staną się żonami, matkami, gospodyniami. Są takie, które frapuje kwestia pogodzenia życia domowego z zawodowym. Są i takie, które nie traktują tej kwestii problematycznie, bo pragną jedynie dobrze wyjść za mąż i kupować ubrania, błyskotki, czytać czasopisma, myśleć o nowej fryzurze, urodzić dzieci.
Sylvia nie odrzuca myśli o rodzinie, ale przede wszystkim chce pisać, chce być częścią świata literatury, poznawać pisarzy. Elizabeth Winder pokazuje, że Plath była "zwykłą" kobietą i interesowały ją babskie sprawy. Jednocześnie jednak, między wierszami, możemy dostrzec mroczną stronę Sylvii. Czytając książkę widzimy uśmiechniętą blondynkę, dziewczęcą i pełną życia, która cieszy się pobytem w Nowym Jorku. Dwa miesiące po powrocie z wymarzonego stażu ta piękna kobieta trafia do szpitala po nieudanej próbie samobójczej.

Autorka wtłacza w główny nurt opowieści epizody z życia Plath przed jej przyjazdem do Nowego Jorku. Szatkuje narrację relacjami świadków wydarzeń, dzięki czemu mamy nie tylko szerszy obraz sytuacji, ale zabieg ten sprawia, że książka Winder przypomina reportaż.
Sylvia Plath w Nowym Jorku. Lato 1953 to tytuł wart przekartkowania. To inne spojrzenie na autorkę Szklanego klosza. Dla czytelników, którzy podobnie jak ja, z wiadomych czy też niewiadomych przyczyn, są zafascynowani życiorysem Plath.

10 komentarzy:

  1. Masz rację - coś w niej jest, co przyciąga."Szklany klosz" podobał mi się bardzo, do "Dzienników" nie dotarłam. Książkę o której piszesz przeglądałam w księgarni i Twój ostatni akapit rozjaśnił sprawę i zachęcił bardzo do czytania. A i film z Gwyneth Paltrow - uwielbiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Film z Paltrow również bardzo lubię, ale mam wrażenie, że ekranowa Sylvia to właśnie Sylvia depresyjna, ciężka, cierpiąca. Winder trochę odczarowuje ten wizerunek.

      Usuń
    2. A i zapomniałam dodać: piękne zdjęcie!!!

      Usuń
  2. a wiesz, że ja mam to samo? przeczytałam "Szklany klosz" jeszcze w głębokim L.O i pamiętam, że pod mocnym wpływem byłam tej lektury. na szczęście nie otarłam się o myśli samobójcze, ale depresyjne stany miewałam ;)
    jednak też bardziej ciekawi mnie jej życie niż jej wiersze."Dzienniki" obiegłam wzrokiem, ale oddałam. mimo iż lubię literaturę autobiograficzną, to odpuściłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim skromnym zdaniem "Dzienniki" Plath są po prostu nudne, nabrzmiałe od drobiazgów życia codziennego, monotematyczne. Nie dałam rady przeczytać w całości, a dzienniki czytać uwielbiam.

      Usuń
  3. "Szklany klosz " mi się podobał, tej książki niestety nie czytałam, ale wszystko przede mną :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się "Szklany klosz" dobrze czytało, ale spodziewałam się książki rewolucyjnej, która stanie się jedną z tych najważniejszych. To książka - legenda, więc miałam wielkie oczekiwania. I trochę się zawiodłam.
      Po "Sylvii Plath w Nowym Jorku..." spodziewałam się czegoś innego niż to, co otrzymałam, ale uważam, że warto przeczytać, by poznać pisarkę z innej strony.

      Usuń
  4. Witam, jestem tu po raz pierwszy, ale nie ostatni :) cieszę się, że natrafiłam na ten blog - chętnie skorzystam z czytanych pozycji książkowych... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...