niedziela, 17 stycznia 2016

Dorastanie Nigela Slatera.

Nigel Slater Tost. Historia chłopięcego głodu Carta Blanca 2011

Nigel Slater jest znanym i cenionym brytyjskim kucharzem i krytykiem kulinarnym. Mnie Nigel kojarzy się z prostotą, skromnością, ciepłem domowego ogniska. Kiedy oglądam Danie dnia rozkoszuję się nie tylko tym, co Slater gotuje, ale również tym, jak opowiada o jedzeniu. Program pięknie wpisuje się w stylistykę slow i, choć lubię także nadpobudliwość Jamiego Olivera, to jednak odpoczywam, wsłuchując się w kojący głos Nigela Slatera.

Tost. Historia chłopięcego głodu to autobiograficzna książka o dorastaniu w Anglii lat 60-tych i 70-tych. To również opowieść o rewolucji kulinarnej, dzięki której w domach pojawiło się mnóstwo produktów przetworzonych i gotowych dań. Gospodynie, które do tej pory spędzały w kuchni niemal cały dzień, mogły odpocząć i przygotować ekspresowe danie z puszki. Produkty te były również zbawieniem dla kobiet, które w kuchni nie potrafiły się odnaleźć. Do takich kobiet należała mama Nigela - w sklepie wybierała tylko produkty gotowe, bała się produktów świeżych, a jak od czasu do czasu miała przygotować danie samodzielnie, robiła się z tego ceremonia, nad którą wisiała nuta niepewności. Zupełnie inną kucharką okazała się gospodyni Slaterów, a później macocha Nigela, która pojawiła się w jego domu rodzinnym po śmierci mamy. Pani Potter uwielbiała gotować i wszystko przygotowywała sama, ale nie dopuszczała do kuchni nikogo, nie zdradzała swych kulinarnych sekretów. Dogadzała przyszłemu mężowi, konkurując o względy mężczyzny z jego synem, którego już wtedy fascynowała magia gotowania.

Dzieciństwo Nigela nie było sielankowe. Książka pełna jest różnych smaczków, nie tylko kulinarnych. Niektóre opowieści są tak sugestywne, że wywołują dreszcz obrzydzenia, jak historia krążącej wokół stołu miseczki z bitą śmietaną, z której każdy nabierał sobie stosowną porcję i każdy obserwował ciocię...zresztą, nie będę psuła innym przeżycia po swojemu tego fragmentu tekstu.

Czytałam tę książkę przed świętami i to idealna lektura na tę porę roku, bo przed świętami dobrze czyta się o jedzeniu, a wspomnienia Nigela Slatera są bardzo smaczne. Żałuję, że nie ma więcej, wydanych w języku polskim, książek tego znakomitego slow kucharza. Liczę na to, że prędzej czy później uda mi się przeczytać Dzienniki kuchenne.

5 komentarzy:

  1. ja tylko chciałam obwieścić, iż wróciłam na blogspotowe łono ;)
    pozdrawiam serdecznie,
    monika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Melduję, że przyjęłam i się w te okolice wybieram:)

      Usuń
  2. Jestem ciekawa tego dreszczu obrzydzenia w scenie, którą przytaczasz :) Nie słyszałam o tej pozycji, a tematyka wydaje się bardzo ciekawa. Z chęcią przeczytam. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dostałam lat parę temu na urodziny i pamiętam,że po prostu "wciągnęłam" w wózku z A. Sam tytuł już pachnie:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dobra rzecz. Chciałabym poznać Kitchen Diares Nigela Slatera. W Anglii wyszedł już trzeci tom. To dopiero musi być smaczne:)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...