Anne Fadiman W ogóle i w szczególe. Eseje poufałe Znak, 2010 |
Esej poufały należy do grupy esejów osobistych i, podobno, jest na wymarciu. Wielka szkoda, ponieważ jego serce to rozmowa, co sprawia, że autor nie zwraca się do milionów (...) raczej do jednego czytelnika, zupełnie jakby siedzieli sobie we dwóch przy ogniu trzaskającym w kominku (...) z perspektywą długiego, strawionego na rozmowie wieczoru przed sobą. Punkt widzenia twórcy eseju poufałego jest subiektywny, rama kontekstowa konkretna, styl dygresyjny, ekscentryczność wyrazista...(s.8). Anne Fadiman napisała eseje doskonałe. Czyta się je z wielką przyjemnością, rozkoszując się erudycją, oczytaniem, skojarzeniami autorki. Wrażenie faktycznie jest takie, jakby pisarka siedziała obok, pijąc trzecią kawę i gawędziła z odbiorcą. Dopiero, gdy czytelnik dociera do finału książki i analizuje teksty źródłowe, uświadamia sobie, jak wielką pracę musiała wykonać autorka, by mógł cieszyć się tak znakomitym esejem.
Czy cokolwiek, co wyszło spod pióra Anne Fadiman może nie sprostać moim oczekiwaniom? Do Ex Libris będę wracała częściej z uwagi na ciekawszą dla bibliofila tematykę, ale jaką sztuką jest pisanie esejów osobistych o rzeczach niekoniecznie mnie interesujących (jak np. kolekcjonowanie motyli) tak, że czytam z zapartym tchem. Niesamowite. W tomie dwunastu esejów i tym razem pojawia się Anne, zafascynowana wyprawami polarnymi. Poza tym wielbicielka lodów (ja też, ja też:)) i kawy, bardziej sowa niż skowronek. Tematy różne, zawsze interesująco podane. Zamykając książkę poczułam wielki niedosyt. Już? To wszystko? Chcę więcej! Poproszę eseje Anne Fadiman przynajmniej w takiej formie jak ostatnio wydane Wszystkie lektury nadobowiązkowe Wisławy Szymborskiej.
Skowronkowatość, podobnie jak rzymski nos i nastroszone brwi, mój mąż odziedziczył po swoim ojcu, który uważał, że popełnia niewybaczalny grzech lenistwa, jeśli wstawał po pół do piątej rano. Ja sowią naturę także mam po ojcu, podzielającym przekonanie Jimmy'ego Walkera,
że grzechem jest iść do łóżka tego samego dnia, którego się wstało (s.77).
Ależ! Zapragnęłam mieć tę książkę!!! Stronice wertować, zaciągać się ich zapachem, zagłębiać się w lekturę ... A przecież nie mogę i już naprawdę nie powinnam ...
OdpowiedzUsuńZ Nowym Rokiem znów kusisz bezustannie (!). Skutecznie na dodatek!
Pozdrawiam :)
Faktycznie trudno dostać jej książki.
UsuńCo robić??? Ratuj! :)
Nie uratuję, bo mnie też uratowano, sama sobie nie poradziłam:)
UsuńObie książki Anne Fadiman otrzymałam od ulubionego mężczyzny i jemu tylko znane są ścieżki, jakimi do nich dotarł.
Gdybym wcześniej trafiła na te eseje (wydanie jest z 2010 roku) na pewno nie czekałabym do 2016 roku z zakupem. Musisz mężowi szepnąć parę słów, może się postara i sprawi wiele radości przy najbliższej okazji. Albo bez okazji:)
Pozdrawiam:)
Eeeee tam ... Wtedy to bym musiała czekać drugie tyle ;)
UsuńPotrafisz skutecznie zachęcić, jestem pełna podziwu dla zaangażowania w poszukiwania książki :)
OdpowiedzUsuńSą książki wyjątkowe, których warto szukać do upadłego:)
UsuńCzytałam. Rewelacja. Uwielbiam jej poczucie humoru!
OdpowiedzUsuńbardzo lubię tego typu narracje. bardzo.
OdpowiedzUsuńja również. bardzo.
Usuń"Ex libris" jest wspaniały! Żałuję, że nie mam własnego egzemplarza. Tę książkę także chętnie bym przeczytała, no i wcale nie dziwię się Twojej radości. Taki mąż to skarb. :)
OdpowiedzUsuńTeż długo nie miałam własnego egzemplarza "Ex Libris" i męczyłam biblioteczny:)
UsuńDziękuję za ten wpis, dowiedziałam się o nowych esejach. Pozdrawiam,
OdpowiedzUsuńWłaśnie rozpoczęłam poszukiwania książek Anne Fadiman.
OdpowiedzUsuńI słusznie:)
UsuńKurcze, tak bardzo zainteresowałaś mnie książkami Fadiman, że musiałam wrócić do tego wpisu. Dzięki!
Usuń