Carlos Ruiz Zafon
Więzień nieba
Muza 2012
Zafon, jak zwykle, niezawodny...
Trzeci tom cyklu Cmentarz Zapomnianych Książek to wspaniała, pełna zakamarków, brutalna historia nie tylko ludzi, ale również miasta.
Barcelona 1957 roku pozostaje miejscem tajemniczym, nieco mrocznym, zamglonym. Jednak, w porównaniu z przeszłością jednego z bohaterów, wydaje się całkiem przyjemnym miastem.
W tej powieści na pierwszy plan wysuwa się postać Fermina, którego losy poznajemy dzięki wizycie pewnego jegomościa w księgarni Sempere i Synowie. Mężczyzna ten zasiewa ziarnko niepokoju, połączonego z ciekawością, w sercu Daniela i Fermin postanawia odkryć przed przyjacielem karty swej ciężkiej przeszłości. Fermin Romero de Torres młode lata spędził w więzieniu, gdzie doświadczył niepojętego okrucieństwa i widział rzeczy, które musiały odcisnąć piętno na całym jego życiu. W więzieniu poznał Davida Martina, w oczach współwięźniów obłąkanego pisarza, ale wariatem jest ten, kto ma się za całkowicie normalnego, a za nienormalnych uważa całą resztę*. Na górze Montjuic królował Maurice Valls, zadufany w sobie, niespełniony pisarzyna, z ambicjami przewyższającymi zdrowy rozsądek, którego z pewnością naczelnikowi więzienia brakowało. Zrobiłby wszystko, by stać się sławnym i bogatym, niekoniecznie szanowanym. Człowiek o tak wąskich horyzontach myślowych rządzi więzieniem w sposób okrutny i bezlitosny. Kaleczy, ograbia, poniewiera więźniami, choć wielu z nich znalazło się na górze Montjuic bezpodstawnie...
Nie chcę zdradzać fabuły, bo są pewnie tacy, którzy Więźnia nieba nie czytali, a mają w planach. Mnie pochłonęła historia Fermina (ta osadzona w przeszłości) i codzienność podupadającej na duchu księgarni Sempere i Synowie. Zdecydowanie bliżej tej powieści do Cienia wiatru (choć ten pozostaje najlepszą książką Zafona) niż do Gry anioła, która podobała mi się najmniej z całego cyklu.
Na Cmentarz Zapomnianych Książek autor zabiera czytelnika na końcu swej opowieści, więc pozostaje pewien niedosyt, bo w tym miejscu czuję się jak u siebie i chętnie spędziłabym tam więcej czasu.
*Carlos Ruiz Zafon, Więzień nieba, Warszawa 2012, s.144
Mi się ta część podobała najbardziej, właśnie ta część osadzona w przeszłości, ta historia więźnia nieba - bardzo piękna!
OdpowiedzUsuńWstyd się przyznać, ale nie czytałam jeszcze żadnej książki Zafona. Jednak wiem, że muszę to nadrobić i na pewno zrobię to. :)
OdpowiedzUsuńŻaden wstyd; czytałaś pewnie wiele książek, o których nawet nie słyszałam:)
UsuńCzytałam ale pierwsza część zdecydowanie mi się najbardziej podobała :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam 4 jego książki i ta mi się najmniej podobała, na równi z Mariną.
OdpowiedzUsuńA mnie wciągnęła, trafiła w czas, kiedy potrzebowałam takiej literatury; bardzo lubię styl Zafona.
UsuńKocham wszystkie książki Zafona dla dorosłych. Wyjątkiem z powieści, adresowanych dla młodzieży jest "Marina", którą mam w planach niedługo znowu przeczytać, bo już mało z niej pamiętam. "Więzień nieba" nie dorównuje "Cieniowi wiatru" i nie wydaje mi się, by Zafon jeszcze napisał równie pasjonująca książkę, ale i tak uważam, że to kawał dobrej literatury.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z tym, że to kawał dobrej literatury i, niestety, też przeczuwam, że żadna z kolejnych książek Zafona nie przebije "Cienia wiatru".
Usuńto jest ksiazka, o ktorej czesto mysle w kategoriach "do przeczytania" - skoro autor jest, jak napisalas, zawsze niezawodny, musze ja wreszcie kupic lub wypozyczyc!!!
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą, że Zafón jest niezawodny, dla mnie to ten typ autora, którego nie umiem krytykować, zawsze się nad Nim rozpływam, świetnie pisze :)
OdpowiedzUsuń