Jesper Juul
Uśmiechnij się! Siadamy do stołu
Wydawnictwo MiND Dariusz Syska 2011
Najpierw przeczytałam artykuł w Zwierciadle. Wiedziałam, kim jest Jesper Juul, ale nie znałam jego książek. Przeczuwałam jedynie, że sposób patrzenia na relacje rodzinne duńskiego terapeuty pokryje się z moim. Po lekturze pierwszej książki Juula mogę stwierdzić, że się nie myliłam.
Uśmiechnij się! Siadamy do stołu nie jest poradnikiem w tradycyjnym tego słowa znaczeniu. Autor, terapeuta rodzinny i pedagog, nie poucza, nie daje konkretnych rad. Juul dzieli się z czytelnikiem wieloletnim doświadczeniem, wielokrotnie podkreślając, że nie ma złotych rad, które sprawdzą się w każdej sytuacji. Dziecko to myśląca istota, w której kłębi się mnóstwo emocji, a etap kształtowania własnej osobowości jest dla dziecka wyjątkowo trudnym okresem. Sytuacje konfliktowe nie powinny być traktowane jako anomalia, ale jako norma. Nie mogą przeradzać się w próbę sił. Nie tylko dlatego, że jest to nieprzyjemne i destrukcyjne, ale dlatego, że chodzi tu o odpowiedzialność, a nie o wyłonienie jednostki silniejszej: odpowiedzialność za dobrostan rodziny i panującą w niej atmosferę (s.93).
Najgorsze, co rodzice mogą zrobić dziecku to postawić je w centrum uwagi: ten, kto znajduje się w centrum, przestaje być częścią wspólnoty (s.27). Juul, pisząc o wychowaniu, skupia się na całej rodzinie. Dotyczy to nie tylko posiłków, choć właśnie przy stole rodzice bardzo często skupiają całą uwagę na potomstwie, bo dziecko musi zjeść, jak nie je - trzeba karmić (za mamusię, za tatusia...). Bywa i tak, że najpierw je (jest karmione) dziecko, a dopiero później do stołu siadają rodzice.
Juul przytacza różne sytuacje, z którymi spotkał się w swojej pracy i podaje możliwe rozwiązania. Pisze o krzywdzących słowach, które często "padają" przy stole (np. Jeśli nie zjesz, to nie pójdziesz się bawić. Pomyśl o dzieciach, które nie mają co jeść! Używaj buzi do jedzenia, nie do gadania. Kończ już, wszyscy na ciebie czekają). Wspólną cechą - szkodliwą cechą - tych wszystkich wypowiedzi jest to, że reprezentują język władzy i pouczania, język, który bez przerwy "czegoś chce". Bez przerwy chce zmieniać, naprawiać i poprawiać osobę, do której skierowane są wypowiedzi, wysyłając jej w ten sposób komunikat: nie jesteś wystarczająco dobry! (s.79)
Sposób, w jaki dzieci podchodzą do jedzenia, odzwierciedla często to, jak podchodzą do wielu innych rzeczy. Nikt nie rodzi się niejadkiem, nikt na złość rodzicom nie grymasi przy stole. Czym w ogóle jest grymaszenie? Czy wystarczy nie lubić dziesięciu potraw, czy trzeba nie lubić trzydziestu, by grymasić? Czy grymasi się, odmawiając zjedzenia potrawy, którą kiedyś się próbowało, czy grymaszenie dotyczy zjedzenia czegoś, czego nie chcemy spróbować, bo np. nie odpowiada nam wygląd albo zapach potrawy?
Zmuszanie kogoś do jedzenia jest odpowiednikiem zmuszania kogoś do seksu: nie tylko nie pozwala czerpać z tego przyjemności i doznań, ale sprawia, że człowiek w ogóle przestaje mieć na to ochotę (s.94).
Juul zwraca uwagę na bardzo istotną rzecz w wychowywaniu. Dla dzieci najważniejsze jest to, że są słyszane, widziane, że biorą udział w życiu rodziny, mogą współdecydować, ale dzieci nie chcą być liderami. Ważne są granice, dzięki którym dziecko czuje się bezpieczne. Poczucie, że ktoś stoi na straży rodzinnego ładu jest dla dziecka niezmiernie ważne. Równie ważne jest to, by dorośli dali sobie czas i stworzyli przestrzeń, w której życie będzie się mogło rozwijać spontanicznie, zamiast denerwować się, że rzeczywistość zupełnie odbiega od ich wyobrażeń o idealnej rodzinnej kolacji. (s.120)
Ciekawa i wartościowa książka, która, wbrew tytułowi, nie traktuje tylko o jedzeniu. Temat wspólnych posiłków jest pretekstem do rozmowy o rodzinie, o relacjach rodzinnych, o dorastaniu młodego człowieka.
Ja właśnie byłam takim dzieckiem w centrum uwagi, a karmienie mnie to był horror, bo nic jeść nie chciałam :P
OdpowiedzUsuńMoże być ciekawa i wiem komu ją polecić :)
OdpowiedzUsuńWspaniała:)
OdpowiedzUsuń