Julian Barnes
Poczucie kresu
Świat Książki, 2012
Alex, Colin, Tony i Adrian - koledzy ze szkolnej ławy. Chłopcy, którzy wspólnie przechodzą czas dorastania, bojąc się, że życie nie okaże się takie jak Literatura. Są lata sześćdziesiąte, a oni nie czują ich magii. Ich życiu nie towarzyszy hippisowski luz, nie pławią się w przydymionej i pełnej wolnej miłości codzienności. Są pretensjonalni - od czego innego jest młodość? - pyta Tony, narrator tej opowieści.
Anthony Webster, dzięki któremu cofamy się kilkadziesiąt lat wstecz, jest już na emeryturze i z perwersyjną wręcz przyjemnością wraca do lat młodzieńczych. Ludzka pamięć okazuje się ulotna, a czas nie działa jak środek utrwalający, lecz raczej jak rozpuszczalnik. Niestety, Tony nigdy nie prowadził dziennika, więc musi bazować na dziurawych wspomnieniach, które, jak mężczyzna wkrótce odkryje, nieco upiększyły przeszłość. Jeden list spowoduje, że do Anthony'ego wróci jego młodsze ja, by zaszokować (...) starsze ja tym, czym niegdyś było lub do czego było zdolne.
Tony pozwolił, by życie mu się przytrafiło. Pragnął, by codzienność nie wadziła. Był egzystencjalnym przeciętniakiem. Mógłby uczyć młodych ludzi, jak mieć najlepsze lata życia za sobą, zanim jeszcze człowiek zdąży pojąć, na czym polega życie. Dziś, jako starszy mężczyzna, żałuje tego, że wegetował zamiast żyć. Dziś patrzy na siebie i widzi żałosnego, nudnego człowieka, któremu nigdy nie starczyło odwagi, by zrobić coś moralnie dwuznacznego, wariackiego, niepoprawnego. Skrupulatnie, z roku na rok, Tony budował swój magazyn wspomnień, a na starość okazało się, że za młodu człowiek pamięta swoje krótkie życie w całej jego skończoności. Później pamięć to strzępy i łaty.
Nie będę się rozwodziła nad poszczególnymi postaciami, które odegrały znaczącą rolę w życiu głównego bohatera. Zarówno samobójca Adrian, jak i Veronica - pierwsza dziewczyna Tony'ego to ciekawe, żywo reagujące i charakterne postaci.
Mnie najbardziej uwiódł Barnes, jego niedomówienia, hipnotyzujący styl pisania. To niesamowite, jak słowa mogą przyciągać, magnetyzować, zachwycać. Julian Barnes to mistrz inteligentnej prozy, która umie czytelnika zaczarować, choć nie stosuje zwrotów akcji. Śmiem twierdzić, że pozornie nic się nie dzieje, a napięcie sięga zenitu. To jest powieść pięknie napisana.
Lata 60-te, a oni nie są hipisami? Gdzie ten młodzieżowy owczy pęd? Coś tu nie gra w tej książce...
OdpowiedzUsuńNarrator wyjaśnia, jak to naprawdę wyglądało:) Hippisi hippisami, a zwykłe życie...
UsuńCzytam teraz w anglojezycznej wersji. :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że podzielisz się wrażeniami:)
UsuńCiekawam, czy moja biblioteka ma.Do sprawdzenia.
OdpowiedzUsuńW mojej Barnes jest dostępny, więc szansa się tli:)
UsuńStrasznie się swego czasu na "Poczucie Kresu" nakręciłem. I, kurka, była kilka razy na promocji, a ja nigdy jej nie kupiłem, nie złożyło się. Mam nadzieję, że kiedyś do mnie trafi :)
OdpowiedzUsuńPewnie trafi:) Z tego, co wiem nadal można ją dostać w atrakcyjnej cenie, a jak nie...zawsze zostaje biblioteka:)
UsuńJak dobrze, że mam tę książkę w domu. Kupiłam ją w promocji kiedyś i tak sobie czeka na swój czas.
OdpowiedzUsuńNiech się już nie kurzy na półce z książkami. Przeczytaj:)
UsuńMam nadzieję, że uda mi się ją kiedyś przeczytać :)
OdpowiedzUsuńZachęciłaś mnie tą recenzją, jutro idę do biblioteki:)
OdpowiedzUsuńJa byłam dzisiaj, oddałam Barnesa, przyniosłam jeszcze ciepłe "Dzienniki" Osieckiej - obszerne tomisko, którym mam ochotę się delektować:)
Usuń