poniedziałek, 25 listopada 2013

To, co zostało.

Jodi Picoult
To, co zostało
Prószyński i S-ka, 2013


To, co zostało to moje siódme spotkanie z Jodi Picoult. Muszę przyznać, że najbardziej udane.

Wspominałam wcześniej, że bestsellery pisarki mnie nie zachwycają. Szybko i przyjemnie się je czyta, ale nic więcej. Jedynie powieść W naszym domu wywołała refleksję i została ze mną na dłużej. Fabuły pozostałych książek "wyparowały". Najnowszą historię, stworzoną przez Picoult, uważam za najciekawszą i najdojrzalszą w jej dorobku literackim. To pierwsza z powieści amerykańskiej autorki, która naprawdę mnie poruszyła i wywołała wiele skrajnych emocji.

Sage Singer miała dziewiętnaście lat, gdy straciła ojca. Trzy lata później jej matka zginęła w wypadku samochodowym. Sage obwinia się za śmierć rodzicielki, ponieważ to ona była kierowcą i przeżyła, choć doznała obrażeń, w wyniku których zmieniła się jej twarz.
Josef Weber to mężczyzna po dziewięćdziesiątce, który przez wiele lat pracował jako nauczyciel, a dziś jest szanowanym i powszechnie lubianym staruszkiem.
Tych dwoje poznaje się podczas spotkania grupy wsparcia "Pomocne Dłonie", przeznaczonego dla ludzi, którzy wciąż czują ból po stracie bliskiej osoby. Sage nie może pogodzić się ze śmiercią matki, Josefowi umarła żona. Szybko jednak czytelnik przekonuje się, że mężczyzna nie tylko z tego względu zbliżył się do Sage.

Fabuła To, co zostało toczy się dwutorowo. Czytelnik obserwuje życie Sage - piekarza, która pracuje tylko
nocą i stroni od ludzi. Jej codzienność zmienia się, gdy poznaje Josefa, a później, pod wpływem pewnej prośby, w jej życie wkracza Leo Stein. Równocześnie akcja powieści przenosi czytelnika do okrutnych czasów II wojny światowej i tu główną bohaterką staje się Minka, babcia Sage, żydowska dziewczynka, która pragnie zostać pisarką. Jednak wojna krzyżuje jej plany. W łódzkim gettcie, a później w obozie koncentracyjnym młoda kobieta pragnie jedynie przetrwać, choć to, czego doświadcza i czego jest świadkiem sprawia, że momentami wolałaby nie widzieć bestialskiego oblicza świata.

Rozdziały, które opisują losy Minki Singer, są najbardziej poruszające, momentami drastyczne, pełne okrucieństwa. Widać, że Picoult wiele czasu poświęciła na stworzenie wiarygodnej, pozbawionej nadmiernej tkliwości, historii, która do żywego dotyka czytelnika. Wstrząsające są koleje losu Minki, niezłomność i siła Żydówki onieśmiela.

Celowo nie zdradzam szczegółów fabuły, by tym, którzy powieści nie czytali, nie psuć przyjemności (choć, biorąc pod uwagę temat książki, słowo "przyjemność" wydaje się nie na miejscu) z odkrywania kolejnych zdarzeń. Polecam. Szczerze polecam. To, co zostało to dopracowana i ważna historia, którą warto poznać.

16 komentarzy:

  1. Historia mnie trochę odstrasza, ale wiem jak pisze Jodi. Poza tym zaufanie wzbudza wzmianka, że to Twoje "siódme spotkanie" z jej twórczością i tę książkę naprawdę polecasz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazwyczaj omijam książki, traktujące o wojnie (zbyt wiele kosztuje mnie ich lektura), powieść Picoult jest mocna (mam na myśli rozdziały "wojenne", pozostałe utrzymane są w klimacie przeciętnego czytadła, z którego w pewnym momencie robi się love story) i straszna momentami, ale warta uwagi.
      Nie jestem fanką pisarki, ale najnowszą historię doceniam i polecam.

      Usuń
  2. Muszę wreszcie zapoznać się z twórczością autorki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej nie musisz, jest wielu innych ciekawszych autorów, ale nie zaszkodzi spróbować i wyrobić sobie własną opinię na temat twórczości pani Picoult.

      Usuń
  3. Jodi nie czuję. Zrobiłam jedno podejście a dziś nie pamiętam tytułu książki :( Za dużo było w niej zakrętów i nieprawdopodobnych sytuacji. Choć może właśnie takie jest życie. A może po prostu to nie był dobry czas na Jodi. Mimo tego swoją recenzją zachęciłaś mnie do ponownego sięgnięcia po jej książkę, tą ostatnią :)
    Lubię atmosferę jaka u Ciebie panuje...
    Pozdrawiam,
    Monika.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Moniko:)

      Gdybym swą znajomość z Picoult rozpoczęła od powieści "Zagubiona przeszłość", nie kontynuowałabym spotkań z pisarką. Ta książka była mdła, mało interesująca. Picoult pisze nierówno - ma na swoim koncie bardzo dobre powieści, jednak przeważają "średniaki", przeciętne czytadła, po których w mojej pamięci pozostają tylko tytuły.
      Najnowsza opowieść jest dopracowana i za to autorce należą się brawa. Poza tym trzyma w napięciu, ciekawi, przyciąga i dzięki temu wybija się ponad inne.

      Usuń
  4. Może kiedyś przeczytam coś tej autorki. Teraz wzięłam się za Murakamiego, jestem przy drugiej jego powieści.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A od jakich tytułów rozpoczęłaś czytanie Murakamiego? Muszę do jego powieści wrócić. Moje pierwsze spotkanie z autorem to "Norwegian Wood", później czytałam "Kafkę nad morzem" i to dwie moje ulubione powieści. Opowiadania mnie nie przekonują, ale ogólnie za krótką formą nie przepadam.

      Zakładam, że skoro sięgnęłaś po drugą książkę pisarza, to pierwsza spełniła twe oczekiwania:)

      Usuń
    2. Przeczytałam jego najnowszą powieść "Bezbarwny Tsukuru Tazaki i lata jego pielgrzymstwa" (ostatnio tak mam, że czytam (niestety) przeważnie nowości) i na tyle mi się spodobała ta powieść, że teraz czytam "Kronikę Ptaka Nakręcacza". Kilka lat temu miałam podejście do tych tytułów, które Ty przeczytałaś, ale nie był to mój czas na Murakamiego

      Usuń
    3. Ja i Murakami mamy długą przerwę; po drodze "wyszło" kilka jego powieści, ale jakoś przechodziłam obok nich obojętnie. Teraz, nie wiem dlaczego, przy okazji pojawienia się najnowszej, pomyślałam, że bardzo chcę znowu poczytać Murakamiego.
      Ostatnio przeczytałam cudną książkę Marii Pruszkowskiej "Przyślę Panu list i klucz" (pierwsze wydanie - 1959), wiele lat tej powieści szukałam i jestem oczarowana. Fajnie sięgnąć po coś "starego", choć w moich lekturach też przeważają nowości. Czytanie to czysta przyjemność i nie powinnam sobie wyznaczać celów, ale wciąż mam wyrzuty sumienia, że za mało czytam Noblistów, klasyki i polskiej literatury.

      Usuń
  5. Jodi Piocult od lat darzę ogromną sympatią. pierwszym tytułem, który czytałam było Bez mojej zgody, a reszta sama już pomknęła. cenię za dystans, za emocje i sporą odwagę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie nieco przeraża jej literacka płodność:)
      "Bez mojej zgody" nie czytałam tylko dlatego, że widziałam film i fabuła powieści nie jest mi obca.

      Usuń
  6. Osobiście bardzo lubię lekkie i zarazem niezwykle poruszające pióro Picoult. Odpowiada mi taka forma czytadła. Póki co dosłownie wchłonęłam "Czarownice z Sallem Falls" oraz z przyjemnością zapoznałam się z "Bez mojej zgody". Moja przygoda z autorką na pewno nie skończy się na tych dwóch tytułach.
    Książkę polecaną przez Ciebie wciągam na sam szczyt mojej czytelniczej listy. Mimo (a może raczej właśnie dlatego) obecnego w niej wątku wojennego, który zawsze mnie przyciągał, by później powodować długotrwałe poruszenie. Trudno. Po prostu muszę ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Czarownic..." nie czytałam. Ciekawe, jak wielu jeszcze powieści Picoult nie znam, a spotkałam się już z siedmioma (wydawałoby się, że to całkiem sporo).
      Ja generalnie stronię od tematyki wojennej, od książek traktujących o terroryzmie czy torturowaniu kogokolwiek. Unikam książek, nie oglądam filmów. Ktoś mógłby stwierdzić, że zamykam oczy na prawdę. Nie zamykam. Staram się skupiać na pozytywach. Z tego samego względu nie oglądam programów informacyjnych.

      Usuń
  7. Czuję się zachęcona! Zresztą do książek tej autorki nie trzeba mnie specjalnie namawiać:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja dopiero poznaję prozę Picoult i jak do tej pory bardzo mnie poruszały jej powieści - "To, co zostało" również mam w planach.
    :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...