sobota, 29 października 2011

Nepalska droga ku miłości.

 Trees van Rijsewijk przemierzyła na rowerze Indie, Nepal, Mongolię. Ta podróż zmieniła całe jej życie, kobieta bowiem spotkała na swej drodze malutką, zabiedzoną dziewczynkę, którą pokochała od pierwszego wejrzenia i zapragnęła zbudować dla niej dom.


Dziennik opisuje walkę Holenderki o to, by mogła zostać adopcyjną matką czteroletniej Kumari. Biurokratyczny spacer od ministra do ministra w tle. Na pierwszym planie przygniatająca bieda Nepalczyków.
To szczera opowieść o tym, jak faktycznie wygląda życie przeciętnego Nepalczyka (podejrzewam, że niewiele się zmieniło od czasu, gdy Trees przebywała u podnóża Himalajów). Relacja nie z perspektywy turysty, ale okiem i duszą kobiety, która mieszkała wśród tubylców kilkanaście miesięcy.
Piękna i budująca historia o przekraczaniu granic - tych wewnętrznych i, niestety, również zewnętrznych - po to, by zatriumfowała miłość.

Po powrocie z Nepalu Trees założyła w Holandii Fundację "Tamsarya", która sponsorowała kilkoro nepalskich dzieci. Jednak po kilku latach Holenderka sprzedała dom w Amsterdamie, by kupić ziemię w Nepalu. Na tej ziemi postawiła dom i szkołę dla sierot. To nie wszystko. Trees z czasem wybudowała kolejne szkoły i ośrodek zdrowia, z którego korzysta rocznie kilka tysięcy pacjentów.

Życie tej kobiety ma sens. Jestem o tym przekonana.

Trees van Rijsewijk, Kumari. Moja córka z Nepalu, Wydawnictwo Ruta 2002, s.271

2 komentarze:

  1. Widziałam tą książkę gdzieś na wyprzedaży i wahałam się czy jej nie wziąć. Ale jednak zostawiłam, szkoda...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja kilkakrotnie "wpadałam" na nią w bibliotece i zawsze odkładałam na półkę, ale przyszedł taki moment, że wzięłam, wcale nie jakoś specjalnie zainteresowana, i nie żałuję.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...