środa, 31 lipca 2013

chustka.blogspot.com

Joanna Sałyga
Chustka
Znak, 2013



Dlaczego historia Joanny zainteresowała i poruszyła tyle istnień? Codziennie ktoś dowiaduje się, że ma raka, a mimo to jego losem przejmują się "jedynie" bliscy. Czasami ten ktoś pisze, podobnie jak Joanna, bloga, który staje się dziennikiem codzienności z chorobą. Czym więc ludzi ujęła Joanna Sałyga?

Żywioł, który się nie poddaje, który walczy z rakiem i oswaja wroga, a jednocześnie zaczyna traktować zbira jak nieodłączną część siebie i pieszczotliwie nazywać "rakelcią" - to Joanna. Inteligentna, bezpośrednia, silna kobieta, której codzienne życie zafascynowało spore grono osób, mniej lub bardziej anonimowych czytelników bloga Chustka. Nie należałam do tego grona. Zajrzałam na bloga kilka razy, trafiając tam zazwyczaj za pośrednictwem innych stron internetowych. Nigdy nie zostałam na dłużej, nie wczytywałam się w posty, więc nie czułam i nie czuję się emocjonalnie związana z ich autorką. To pozwala mi obiektywnie spojrzeć na książkę, która jest tak naprawdę papierowym zapisem bloga. Wersją skróconą, pozbawioną wielu fotografii, linków do ulubionych muzycznych kawałków.

Blog pisany "ku pamięci", dla syna, dla siebie, ku przestrodze. Wielokrotnie z przesłaniem, by dbać o codzienność, być uważnym i ciepło witać każdy dzień. Nie poddawać się, nie wkurzać bez powodu (nie warto). ŻYĆ...

więc zapamiętaj.
wierz w ideały i walcz o nie.
bądź dobry i sprawiedliwy.
zawsze szukaj prawdy.
kochaj całym sercem.
tylko wtedy będziesz żyć.

pytaj, błądź, stawaj w poprzek, płyń pod prąd, znajduj.
sam wyznaczaj drogę.
nigdy nie uginaj karku.
masy nie pokonasz, ale kropla drąży skałę.
celebruj swoje życie.

Popularność (wstrętne słowo) Chustki wynika z tego, jakim człowiekiem była Asia, jak postrzegała codzienność i jak o niej pisała. Jej dziennik nie służy umartwianiu się nad własnym losem, choć autorka bloga miała pełne prawo do użalania się, analizowania, rozwarstwiania przyczyn. Joanna nie skupia się na chorobie, nie rozkłada jej na części pierwsze, choć onkologiczne formuły i sesje kolejnych chemioterapii przewijają się przez cały tekst. Wydaje się niemożliwe pomijać w opisach dnia czynności, które ten dzień determinują i mają wpływ na samopoczucie, na funkcjonowanie, na aktywność życiową.

Czytałam tę książkę i, o dziwo, nie wylałam morza łez, choć przed rozpoczęciem lektury byłam przekonana, że emocje mnie pokonają. Nie oznacza to jednak, że się nie wzruszyłam. Chustka sprawi, że człowiek na chwilę się zatrzyma, refleksyjnie i spokojnie spojrzy na dom, bliskich, przyjaciół. Na siebie. I przypomni sobie o tym, co najważniejsze.

19 komentarzy:

  1. ja systematycznie przeglądam bloga Asi. to moja dzienna dawka mobilizacji i optymizmu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie nie tylko Twoja:) Coś w tym jest, że obserwowanie zmagań z chorobą, przedwczesnej śmierci, niepełnosprawności mobilizuje zdrowego człowieka do tego, by radośniej (paradoksalnie) spojrzeć na życie i przestać zamartwiać się pierdołami.

      Usuń
  2. Kupiłam książkę,ale nie wciągnęła mnie i oddałam do biblioteki. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno oceniać tego typu książki. "Chustka" nie każdemu przypadnie do gustu, ale nie o to chodzi. Myślę, że jej celem nie jest "wciągnięcie" czytelnika, ale zatrzymanie na moment tu i teraz, refleksja nad życiem.

      Usuń
    2. Mimo to coś było nie tak, z reguły lubię takie książki, zmuszają mnie do refleksji,zatrzymują, a przy tej po 20 stronach się poddałam, przeczytałam tylko ostatnią stronę.

      Usuń
    3. Szczerze przyznam, że spodziewałam się lektury, która mną wstrząśnie, wyciśnie wiele emocji i zainicjuje masę przemyśleń. Na tym polu się rozczarowałam, ale od początku wiedziałam, że w książce nie znajdę niczego poza tym, co Asia pisała na blogu, a nawet mniej. I gdzieś tam sobie ubzdurałam (nie znając tak naprawdę bloga), że cały czas będzie wzruszająco, refleksyjnie. Nie było, czego nie uważam za minus, ale jednak oczekiwania moje nie zostały spełnione.

      Usuń
  3. Znałam bloga - ale chyba nie dojrzałam jeszcze by wrócić do tej historii. Śmierć Asi była szokiem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie śmierć Asi szokiem nie była, nie czytałam bloga. Dowiedziałam się o istnieniu Joanny kilka miesięcy przed jej śmiercią, później okazało się, że koleżanka na bieżąco czyta Chustkę i kilka razy rozmawiałyśmy o Asi podejściu do życia.

      Wydaje mi się, że o wiele więcej emocji wywoływało czytanie bloga, codzienność z jego autorką niż przeczytanie papierowej wersji, odartej z wielu istotnych szczegółów.

      Usuń
  4. Nie znałam bloga Asi. Dowiedziałam się o Niej dopiero jak ukazała się książka. Książkę kupiłam i przeczytałam. I nie żałuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja nie żałuję, że przeczytałam, ale cieszę się, że tej książki nie kupiłam.

      Usuń
  5. Kupiła tę książkę dzisiaj. Czas się przekonać co porusza tylu czytelników.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa jestem Twojej reakcji na tę książkę. Wszystko zależy od tego, czy czytałaś na bieżąco bloga, czy Joanna wcześniej była Ci "znajoma". Myślę, że zupełnie inaczej czytają tę książkę ludzie Chustki, a inaczej Ci, dla których spotkanie z papierową wersją bloga jest tym pierwszym.
      Mnie na pewno opowieść ta poruszyła mniej niż się spodziewałam po recenzjach. Jednak to nie jest książka, którą można oceniać w kategoriach "dobra" czy "zła", bo to dziennik pisany emocjami (choć często zadziwiająco trzeźwy) i warto pamiętać, że autorka nie była pisarką.

      Usuń
    2. Nie czytałam bloga. Zajrzałam tam już po pojawieniu się książki, ale tak tylko na chwilę. Chcę przeczytać książkę nie wiedząc wiele więcej niż to, czego dowiedziałam się z recenzji.

      Usuń
  6. Piękna recenzja. Książkę mam. Zbieram się do niej. Pamiętam, jak czytałam "Śmiertelni nieśmiertelni" Kena Wilbera... .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O "Śmiertelnych..." wspominała kiedyś Gretkowska, wymieniając ważniejsze w swoim życiu książki. Lektura Wilbera wciąż przede mną...

      Usuń
  7. Piekny cytat wybralas. Slowa Asi bardzo mnie poruszaja. Trudno mi nawet o tym pisac, a ksiazka, jak dla mnie piekna i do wielokrotnego czytania.

    OdpowiedzUsuń
  8. Książka czeka na półce, niebawem się za nią zabiorę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja przeczytałam jednym tchem, by ostatnie parę stron zostawić i wtopić się w nie po paru dniach. I wyłam jak szalona, ale to nie był dobry okres w moim życiu, plus te wiadomo, lecz smutne zakończenie... Piękna książka, na pewno przeczytam ja raz jeszcze

    OdpowiedzUsuń
  10. Książka naprawdę świetna, zakończenie faktycznie smutne, ale gdyby takie nie było, to książka nie byłaby aż tak dobra.
    ______________
    wina sklep internetowy

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...