wtorek, 22 października 2013

...człowiek jest nie do pomyślenia...

Jean Paul Sartre
Słowa
Wiedza i Życie, 2007


Nie mogę powtórzyć za Sartre: rozpocząłem życie tak samo, jak je zakończę - wśród książek. Wychowałam się, w przeciwieństwie do francuskiego filozofa, w domu bez książek, gdzie czytanie postrzegano jako fanaberię i marnowanie czasu. Niestety, moi bliscy częściej obcowali z telewizorem niż ze słowem i do tej pory zagadką mego życia pozostaje fakt, że czytam, otaczam się książkami i miłość do literatury z radością przekazuję córkom. W mojej literackiej edukacji niemałą rolę odegrała nauczycielka języka polskiego, którą miałam przyjemność poznać w IV klasie podstawówki - niekonwencjonalna pani w średnim wieku, której dom pachniał książkami. Skąd wiem, jak mieszkała? To dość nietypowe zapraszać dwunastolatków do własnego domu i czytać z nimi wiersze (najsilniejsze w mojej pamięci jest jednak nie to, że czytaliśmy, ale to, że gospodyni podała dzieciakom herbatę w pięknych filiżankach - czułam się prawie dorosła). Śmiem twierdzić, że dziś już na tego typu spotkania nie mogłabym liczyć. Pani J. była skuteczna, jeśli chodzi o zaszczepianie w młodych ludziach miłości do literatury; przeszłam nawet etap pt. "Chcę być taka jak moja nauczycielka, mieć dom pełen książek (i pięknych filiżanek), furę kręconych i płomiennie rudych włosów na głowie, nosić wełniane sukienki w kolorach jesieni i rajstopy pełne dziur (celowych, a nie przypadkowych)".

Moje pierwsze spotkanie z autorem zbioru opowiadań Mur (uwielbiam, choć za opowiadaniami nie przepadam) to czas studiów filozoficznych (ostatecznie przerwanych, ale interesujących). Zainteresowała mnie nie tyle twórczość egzystencjalisty, a jego osobowość i niebanalny związek z Simone de Beauvoir. Słowa nie sięgają czasu intelektualnych (i nie tylko) spotkań z tą fascynującą kobietą, ponieważ w niepozornej książeczce pisarz wspomina swe dzieciństwo. Słowa to pierwsza część zapowiedzianej, ale nigdy niedokończonej, opowieści autobiograficznej filozofa, obraz kształtowania się intelektualisty. Sartre dorastał pod kloszem, otoczony opieką przedwcześnie owdowiałej matki, odizolowany od rówieśników, indoktrynowany przez dziadka. To właśnie dziadek, Karol Schweitzer, wprowadził wnuka w świat literatury. Znalazłem swoją religię, nic ponad książkę nie wydawało mi się ważniejsze. Bibliotekę poczytywałem za świątynię. Postaci literackie zastąpiły małemu Jeanowi siostry, braci, kolegów. Książki rekompensowały samotność. Bohaterowie powieści nigdy nie umierali, byli towarzyszami zabaw. Sartre pisze, że był dorosłym w miniaturze, przebywając wśród dorosłych i czytając książki dla dorosłych. Jego matka, martwiąc się przeciążonym umysłem dziecięcia swego, wprowadziła go w świat literatury odpowiedniej dla młodego wieku. Ku zgorszeniu dziadka, oczywiście.

W drugiej części Słów, zatytułowanej Pisanie (pierwsza część to Czytanie), Sartre wyznaje, że nienawidził swego osobliwego dzieciństwa, przepełnionego samotnością i nadopiekuńczością dorosłych. Został niejako skazany na pisanie, będące idealnym zajęciem dla samotnego dziecka. Poczucie samotności wypełniło zresztą całe życie filozofa - dogmatyka: wątpiłem o wszystkim, prócz jednego - że jestem wybrańcem wątpienia; odbudowywałem jedną ręką to, co burzyłem drugą, a niepokój uważałem za gwarancję swojego bezpieczeństwa.

W 1964 roku Sartre odmówił przyjęcia Nagrody Nobla w dziedzinie literatury za autobiograficzną powieść Słowa. Twierdził, że podobna nagroda nie powinna być wręczana za życia, ponieważ ogranicza wolność twórcy.
To, że Jean-Paul Sartre zachował się niekonwencjonalnie, wydaje się mniej istotne od tego, że nie powstały kolejne części zapowiadanej autobiografii pisarza. Poprzestał na Słowach, opisujących okres, który go ukształtował, a jak bardzo interesujące mogłyby być kolejne rozdziały życia filozofa.

Tytuł posta i zdania pisane kursywą to cytaty, pochodzące z książki Sartre.

12 komentarzy:

  1. Czytając twoje pierwsze trzy zdania z recenzji dokładnie opisałaś moje życie. Miałam tak samo, jak ty. Co do powyższej publikacji za opowiadaniami nie przepadam, ale może tym razem zrobię wyjątek. Zastanowię się jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Słowa" nie są opowiadaniami, a skrawkiem autobiografii Sartre.

      Usuń
  2. U mnie też nikt nie czytał poza mną, mama kiedyś lubiła, ale potem nie miała czasu:( Miło mi widzieć, że teraz znów jest aktywną czytelniczką:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja mama czasami wspomni o tym, że teraz poczytałaby książkę (zamiast wieczorami pstrykać po kanałach), kupiłam jej nawet taką, która mogłaby ją zainteresować (lubi historie prawdziwe, typu "Kwiat pustyni"), ale od kilku miesięcy zbiera kurz (książka, nie mama:))

      Usuń
  3. Czytając pierwsze zdania aż poczułam żal i smutek, że tak było - dlatego tak się cieszę, że potrafiłaś ocenić i wybrać, co jest dla Ciebie wartościowe w życiu! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się i ja:) Dziś nie wyobrażam sobie życia bez książek. Nie mam żalu do rodziców - sami nie czytali, więc nie namawiali do tego dzieci; szkoda tylko, że nigdy nie zainteresowali się moją pasją i kompletnie nie wiedzą, co czytam, jakie lektury wybieram, nigdy nie kupili mi książki w prezencie (co jest konsekwencją tego, że nie mają pojęcia, co mogłoby mi się spodobać).

      Usuń
  4. Piękna notka. Wzruszający początek. Przyjemnością było przeczytanie tego co napisałaś! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dla mnie wiadomość o tym, że Sartre odmówił przyjęcia Nagrody Nobla to ogromna niespodzianka, nie miałam o tym pojęcia. Zastanawiam się, ile osób na jego miejscu wybrałoby wierność swoim przekonaniom.
    Piękne wspomnienie o polonistce! My też kilka razy byliśmy u naszej nauczycielki i pamiętam, że te wizyty robiły na nas ogromne wrażenie. Podobnie jak Ty pamiętam nawet drobne detale.
    Egzystencjalizm w literaturze mnie drażni, ale o książce Sartre'a napisałaś tak pięknie, że chyba przełamię wewnętrzne uprzedzenia. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam, że i ja o tej odmowie długo nie wiedziałam.
      Wypiłabym znowu herbatę w towarzystwie pani J., musiałabym ją najpierw zlokalizować. Kiedy miałam lat naście, pani J. była kobietą po pięćdziesiątce (tak ją zapamiętałam). Minęło sporo czasu.
      Książka Sartre nie jest łatwa w odbiorze; zdecydowanie ciekawsza wydaje mi się pierwsza część "Słów" - "Czytanie". Dotyczy dzieciństwa pisarza; nie traktuje o założeniach egzystencjalizmu, który pojawił się w życiu filozofa później - możliwe, że ta namiastka autobiografii nie wywołałaby u Ciebie rozdrażnienia:)

      Usuń
  6. Takie cuda znalazłam i niebanalna historia z polonistką i jej filiżankami pomiędzy wersami wierszy:)
    Historia pisarza - osobliwa i w słowa Twe ozdobna.
    Studia filozoficzne -chylę czoła!

    OdpowiedzUsuń
  7. Sartre'a nieco nienawidziłam na studiach. dużo go było, za dużo.
    ale do tej książki sięgnę ochoczo :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...