Jodi Picoult
Linia życia
Prószyński i S-ka 2011
Jak bardzo przeszłość kształtuje teraźniejszość? Czy nie sposób wyzwolić się z pajęczyny wspomnień i żyć chwilą obecną? Jak długo winą za swe czyny można obarczać drugą osobę? Czy życie zatacza koło? A jeśli nawet, to jaki mamy wpływ na wyrwanie się ze schematu i pójście własną drogą?
Picoult, jak zwykle, mnoży pytania. Bohaterka Linii życia to kobieta niespełniona, zagubiona, pełna sprzeczności. Interesująca, ale jednocześnie drażniąca. Paige nieustannie rozpamiętuje dzieciństwo, a właściwie moment, gdy jako pięcioletnia dziewczynka została z tatą, bo mama z niewyjaśnionych przyczyn odeszła od rodziny. Ta tajemnica, powód zniknięcia matki staje się balastem na resztę życia. Co więcej, okazuje się, w mniemaniu Paige, przyczyną wszelkich niepowodzeń, złych wyborów, nieszczęśliwych momentów w codziennej egzystencji kobiety.
Poznajemy życie młodej dziewczyny, czytamy o pierwszej miłości, a później drugiej, bardziej dojrzałej. Paige staje się żoną kardiochirurga, następnie matką Maxa i udręczoną codziennością kobietą. Z niespełnienia rodzi się trudna decyzja, której skutki odbiją się na całej rodzinie. Paige nie stanie się silniejsza, ale nieco oswoi to, co niewiadome. Poczuje się lepiej w roli matki, zrozumie uczucia męża.
Jednak, jako kobieta, pozostanie niepewna, smutna i pełna wątpliwości.
Linia życia to powieść ciekawa, ale w trakcie lektury często zadawałam sobie pytanie: o czym autorka chciała napisać, co przekazać? Książka bazuje na uczuciach. Jest pełna emocji, przedstawionych nie tylko z perspektywy Paige, ale i jej męża, Nicholasa. Można odnieść wrażenie, że tych dwoje różni wszystko, ale w rzeczywistości wiele ich łączy. Szkoda, że przeszłość jednej osoby może zepsuć ciepłe uczucia i wspólne plany. Paige postępuje impulsywnie, skupiając się na własnym niespełnieniu, szukając odpowiedzi na mnożące się w jej głowie pytania. Zapomina przy tym o najbliższych, tłumacząc swoje postępowanie obciążeniem rodzinnym. W moim mniemaniu to pójście na łatwiznę. Nie lubiłam Paige za jej rozmemłanie, za to, że krąży wokół własnej osoby, nie dostrzegając pięknych i ważnych momentów.
Przeczytałam tę powieść z zainteresowaniem, ale w dorobku pisarskim Jodi Picoult znajduję ciekawsze książki.
A ja nie przebrnęłam przez tę książkę... Próbowałam ją przeczytać w wakacje, z ledwością dotarłam do połowy. Byłam bardzo zdziwiona, bo "Bez mojej zgody" tejże autorki było rewelacyjne. Ech, szczerze mówiąc, ta książka zraziła mnie do książek Jodi...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
tulipanowo.blogspot.com
Może jeszcze sięgniesz po jej powieści i znajdziesz coś dla siebie:) Polecam "W naszym domu" i "W imię miłości". "Bez mojej zgody" nie czytałam, ale oglądałam film - fabuła ciekawa, kontrowersyjna.
UsuńO, dzięki :) Słyszałam, że "Krucha jak lód" jest równie dobra. Czytałaś może?
UsuńJa film zaczynałam oglądać, ale jakoś nie skończyłam. Wole książki.
"Kruchej jak lód" nie czytałam, ale pewnie, prędzej czy później, to zrobię. Na razie wypożyczyłam "Jesień cudów".
UsuńOglądałam tylko film, o którym wyżej wspominam. Innych adaptacji filmowych powieści Picoult nie znam. Czy one mają takie tytuły jak książki?
W życiu nie przeczytałam żadnej jej książki, a wiem, że są bardzo poczytne. Która wg Ciebie jest najlepsza?
OdpowiedzUsuńZdecydowanie "W naszym domu" (pisałam o niej tu http://kultur-alnie.blogspot.com/2011/06/zycie-z-aspergerem.html), ale przeczytałam dopiero pięć książek Picoult, a pisarka jest bardzo płodna:)
UsuńTej jeszcze nie miałam okazji czytać, ale znam twórczość Jodi i na pewno i po ta kiedyś się skusze ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam kiedyś jedną książkę Jodi Picoult, ale było to tak dawno, że nawet nie pamiętam tytułu. Warto byłoby sobie odświeżyć pamięć, więc może sięgnę po "W naszym domu", skoro uważasz ją za najlepszą powieść tej autorki:)
OdpowiedzUsuńMiałam okazję ją czytać i przypadła mi do gustu:)
OdpowiedzUsuń