wtorek, 27 kwietnia 2010
Powroty...
Zniknęłam, nie da się ukryć. I mam, i nie mam wytłumaczenia. Prawie nie czytałam, więc nie miałam o czym pisać. Od stycznia było tak, że szłam do pracy, wracałam, krzątałam się po domu, a wieczorem zasypiałam, nawet nie myśląc o lekturze. W styczniu odkryłam, że jestem w ciąży i mimo, że Maluszek na razie nie zabiera czasu, to jakoś nie miałam ochoty na czytanie. Teraz wszystko się unormowało, senność odeszła, a w stronę półek z książkami zerkam coraz częściej. Jest więc szansa na to, że i z blogiem się przeproszę - przynajmniej do momentu rozwiązania, bo później może być różnie. Wiem, jak jest, bo po domu biega siedmiolatka, która kiedyś też była niemowlakiem:)
Subskrybuj:
Posty (Atom)