Mam uczucie, że coś przegapiam, zaniedbuję. Weekend w Gdańsku był kosmicznie za krótki, żeby zaspokoić potrzebę wygadania się pewnej Blondynce i spędzenia czasu z bliskimi ludźmi. Zapomniałam trochę, jak to jest skakać wokół miesięcznego malucha i znienawidziłam kota. Poza tym ok.
Udało mi się skończyć książkę (wow!) i za chwilę o niej napiszę i prawie skończyłam "Julie i Julia" (czeka na mnie również film i wrażenia z lektury połączę z tymi wizualnymi) - stwierdzam, że gotuje się tam obrzydliwości i w życiu z takich przepisów nie skorzystam.
Praca okrutnie zabiera czas - motto na dziś:) po głowie się tłucze. Ale cieszę się, że ją mam...o;
poniedziałek, 30 listopada 2009
wtorek, 17 listopada 2009
Wrócę (za)niedługo...
Nie ma mnie, ale będę. Jak tylko coś przeczytam, a ostatnio nie czytam (kilka stron dziennie się nie liczy), choć staram się wzrokiem ogarniać "Pustkowie" Oates (tak, tak, czytam wciąż i skończyć nie mogę, ale książka niczemu winna nie jest) i "Tu, gdzie jest serce" Billie Letts.
Na razie wieczorami wybieram sen, choć brakuje mi zatopienia się w lekturze. Bardzo.
Na razie wieczorami wybieram sen, choć brakuje mi zatopienia się w lekturze. Bardzo.
Subskrybuj:
Posty (Atom)