wtorek, 26 czerwca 2012

Stieg Larsson. Zamek z piasku, który runął (Czarna Owca, 2011).

Niech będzie jasne: Millenium to dobra trylogia kryminalna. Autor miał talent i go wykorzystał. Szkoda tylko, że nie może cieszyć się sukcesem swego dzieła.

Trzecia część "przygód" Lisbeth, Mikaela i reszty ferajny nie przynosi zaskakujących zwrotów akcji. Wiadomo: pierwszy tom wprowadzał, ostatni wyjaśnia. Ten środkowy najmniej mnie zainteresował, ale (być może) to kwestia przypadku.

W trzeciej części Salander głównie leży w szpitalu i dochodzi do siebie po tym, jak dostała kulą w łeb (dosłownie); Mikael konsekwentnie unika własnego mieszkania, bo nagle wszędzie są podsłuchy. Klub Zalachenki powoli traci swe tajemnice, a Sekcja myśli, że poradzi sobie i z Bloomkvistem, i z policją, i z Milton Security. Dużo się dzieje i to sprawia, że czytelnik mknie od strony do strony, czekając na finał. Ten ostateczny, bo kolejnej części Millenium nie ma i nie będzie.

U Stiega Larssona podoba mi się mnogość dialogów oraz krótkie podrozdziały informujące o przebiegu akcji. Autor wkracza w życie osobiste postaci, ale mimochodem. Stoi z boku, nie daje zaprzyjaźnić się z bohaterami powieści. Mamy trochę ich poznać; na tyle, by powstały sympatie i antypatie, ale nie na tyle, by po kimś płakać albo cieszyć się z wyeliminowania postaci.
Dlatego z obojętnością przyjęłam zakończenie książki. Nie zaskoczyło, nie rozczarowało.
Zamknęłam powieść bez żalu.

To jest dobrze napisana historia. I naprawdę rozumiem, że porywa, fascynuje, ma rzesze fanów.
Jednak, jak już podkreślałam przy recenzjach dwóch poprzednich tomów Millenium, nie uległam larssonmanii.

niedziela, 24 czerwca 2012

Beautiful Boy (reż.Shawn Ku, 2010).

www.filmweb.pl
Jak traktować śmierć dziecka, które, zanim popełniło samobójstwo, zastrzeliło siedemnaście osób? Czy rozpacz ma takie same rozmiary jak w sytuacji, gdy umiera niewinny człowiek? Co czują rodzice, których syn popełnia niesłychanych rozmiarów zbrodnię? Dlaczego dziecko, wychowane w dobrostanie, otoczone opieką i troską, staje się potworem?
Jak wrócić do normalności i odnaleźć się w codzienności po tak traumatycznym doświadczeniu?

Celowo mnożę pytania, bo ten film jest próbą znalezienia odpowiedzi na kłębiące się w głowach rodziców pytania. Próbą z góry skazaną na niepowodzenie.

Rodzice Sammy'ego chowają się przed światem zewnętrznym nie dlatego, że boją się reakcji otoczenia i nie chcą mieć kontaktu z mediami. Oni wiedzą, że obcy widzą tylko tu i teraz, a teraz ich syn jest mordercą. Nie pamiętają słodkiego bobasa, którego rodzice tulili w ramionach. Nie mają przed oczami roześmianego pięciolatka czy, wchodzącego w wiek nastoletni, buntownika. Dla nich Sammy to nieobliczalny morderca, który z premedytacją zabił swych szkolnych kolegów.

Dwoje ludzi próbuje odnaleźć w przeszłości chwile, które świadczyłyby o tym, że ich jedyny syn popełni zbrodnię. Oddalają się od siebie, rzucając oskarżenia pod adresem partnera. Nagle ojciec okazuje się być oziębły emocjonalnie, a matka zbyt drobiazgowa i czepialska. Rodzice wkraczają na drogę, która prowadzi do tego, że przestają stać po tej samej stronie.

Wszystkie sceny filmu są przewidywalne i naturalne w tej tragicznej sytuacji. Oczekujemy takich zachowań. Większości z nas nigdy nie spotka los rodziców Sama, ale potrafimy wczuć się w ich codzienność. Rozumiemy ich, współczujemy i towarzyszymy w niedoli.

Beautiful Boy to wyciszony, ale pełen wyrazu film, który skupia się na postaciach rodziców, którym przyszło żyć po stracie syna. Żyć ze świadomością, że tego syna nie znali.

Ciekawy film. Stawia pytania, daje do myślenia, ale nie zaspokoił mojej potrzeby obejrzenia naprawdę pasjonującego i dobrego kina.

piątek, 22 czerwca 2012

trzy filmy.

Można obejrzeć dwa filmy, trzeci po półgodzinie odpuścić, zmęczyć się seansami i marzyć o ciekawym, mądrym, głębokim kinie, które, mam wrażenie, zagubiło się w odmętach kiepskich pomysłów na scenariusz.

www.filmweb.pl
Zaginiona (reż.Heitor Dhalia, 2012) to historia dziewczyny, która kiedyś została porwana, a teraz Jill jest przekonana, że to samo spotkało jej siostrę. Policja nie wierzy ani w to, że Jill faktycznie była więziona przez porywacza, ani w to, że jej siostrę spotkało coś złego. Nie mogąc liczyć na pomoc ze strony prawa, dziewczyna postanawia sama rozwiązać tę zagadkę. Interesujący początek nie zwiastuje podobnego rozwinięcia fabuły. Cały czas zastanawiamy się, czy Jill faktycznie ma za sobą traumatyczne przeżycie, do którego w retrospekcyjnych ujęciach wraca, czy to tylko wymysł jej urojeń. Wszak policja powołuje się na niestabilność emocjonalną dziewczyny i jej psychologiczne problemy, usprawiedliwiając w ten sposób zaniechanie poszukiwań.
Pomysł na film ciekawy. Jednak z każdą kolejną minutą filmu Jill traci wiarygodność. Przytłacza mnie jej głupota. Zaczynam się zastanawiać, czy dziewczyna jest tak odważna, czy aż tak bezmyślna. Do końca skłaniam się ku temu drugiemu osądowi.
Nie ma emocji, nie ma napięcia, nie ma dobrej gry aktorskiej. Do obejrzenia i zapomnienia.

www.filmweb.pl
Nine (reż.Rob Marshall, 2009) - tutaj krótko. Uwielbiam musicale. Moulin Rouge, Hair, Chicago, West Side Story, Mamma Mia...to tylko niektóre warte uwagi muzyczne filmy. Dlatego zasiadłam do oglądania Nine z wielkimi oczekiwaniami. Doznałam równie wielkiego rozczarowania. Nudne to, bez wyrazu. Widać, że nawet świetna obsada aktorska nie pomoże, jeśli wszystko inne kuleje.
Nie dałam rady, wyłączyłam Nine po półgodzinie i zaczęłam oglądać...

www.filmweb.pl

Johna Cartera (reż.Andrew Stanton, 2012) - film niedopracowany, z błędami, ale efektowny. Przygodówka science - fiction, w której ścierają się moce dobra i zła, jak to w baśniach bywa.
Tytułowy bohater przypadkowo trafia na Marsa, gdzie zostaje zaadoptowany przez postaci, przypominające nasze wyobrażenie o ufoludkach. Szybko okazuje się, że John dysponuje specjalnymi zdolnościami, których nie miał, mieszkając na planecie Ziemia. Wykorzystuje owe moce chętnie i z rozmachem.
Na Marsie panuje wojenna atmosfera, więc Carter wpada w sam środek zawieruchy...
Są walki powietrzne i naziemne, nawiązują się przyjaźnie, kwitnie miłość. Efekty specjalne też są. Niby film ma wszelkie znamiona fajnej baśni przygodowej, ale brakuje mu oryginalności, nowego spojrzenia. Razi naiwna i przewidywalna fabuła. Śmieszą niezgodności.
Jednak film ogląda się z zainteresowaniem i można mu wiele wybaczyć, bo w bajce wszystko jest możliwe, a dobro zawsze zwycięża zło...

czwartek, 21 czerwca 2012

Camilla Lackberg. Kaznodzieja.

Camilla Lackberg
Kaznodzieja
Czarna Owca, 2011

To najlepsza po trylogii Millenium Stiega Larssona seria kryminalna - takie zdanie widnieje na okładce Kaznodziei Camilli Lackberg. Pozwolę nie zgodzić się z opinią wydawcy. Powieści szwedzkiej pisarki pochłaniają mnie całkowicie. Czytałam równolegle Zamek z piasku, który runął i Kaznodzieję; w pewnym momencie trzecia część Millenium "poszła w odstawkę", a historia morderstw, które miały miejsce we Fjallbace, przyćmiła losy Lisbeth Salander i Mikaela Bloomkvista.

Kaznodzieja to druga część sagi. Trzyma się równie dobrze co Księżniczka z lodu.
Spokój niewielkiego miasteczka zakłóca zbrodnia. W Wąwozie Królewskim sześciolatek znajduje zwłoki młodej kobiety, a pod nimi policja odkrywa ludzkie kości. Okazuje się, że to fragmenty szkieletów dwóch, zaginionych ponad dwadzieścia lat wcześniej, dziewcząt. Sprawa już się komplikuje, bo dzisiejsze morderstwo łączy się ze zbrodnią sprzed lat. Jednak ciekawiej robi się, gdy kolejna nastolatka zostaje uznana za zaginioną.

Jednym torem biegnie śledztwo, drugim - życie osobiste bohaterów powieści. Patrick musi zmobilizować wszystkie siły, by rozwiązać zagadkę, a jednocześnie zostawia w domu partnerkę w zaawansowanej ciąży. Erica w dalszym ciągu nie może nawiązać konstruktywnego dialogu z siostrą i martwi ją nowy związek Anny.
Polubiłam bohaterów, których stworzyła Lackberg. Są ciepli, myślący, mylą się, wątpią.
W drugiej części Patrick zyskuje większe pole do popisu, ponieważ prowadzi śledztwo. Erica spędza czas w domu, odpoczywając od uporczywego upału, i delikatnie wspiera partnera. Rozbudowana zostaje rola Martina, który w pierwszej części był zdegradowany do roli nieudolnego casanovy. W Kaznodziei pomaga Patrickowi, angażuje się w śledztwo, jest pracowity i skupiony.

Teraz wrócę do Larssona, bo jeszcze połowa historii przede mną, ale na stoliku czeka Kamieniarz, czyli trzecia część sagi Camilli Lackberg. Nie mogę obiecać, że nie skapituluję i nie zajrzę do niej przed ukończeniem trylogii Millenium.

wtorek, 19 czerwca 2012

Ida i Klara.

Obie książki przeczytałam z zainteresowaniem, ale Idy perypetie obserwowałam, a Klary przeżywałam razem z nią. Taka różnica. Całkiem poważna.

Maja uwielbia konie, więc staram się ,w ramach prezentów różnorakich, obdarowywać córkę rzeczami, które z tymi pięknymi zwierzętami są związane. Były koszulki, był piórnik, teraz są książki.

Ida, konie i reszta świata Magdaleny Zarębskiej to sympatyczna opowieść o dziewczynce, dla której konie są całym światem. Ida należy do szkółki jeździeckiej, w kółko mówi o koniach, najchętniej spędzałaby każdą chwilę w stajni. Jej cudowny, bezpieczny i zorganizowany świat burzy się w jednej chwili. Rodzice informują swoje dwie córki (bo Ida ma młodszą siostrę - nieznośną i dziecinną Polę) o przeprowadzce do Paryża. Dla Idy to koniec świata: zmiana szkoły, rozstanie z przyjaciółką, nieznajomość języka francuskiego, a przede wszystkim pożegnanie ze stadniną. Nic dziwnego, że kilkunastoletnia dziewczynka jest załamana. Jednak w życiu bywa tak, że każdy problem można jakoś rozwiązać...

Marzenie Klary Pii Hagmar opowiada o dziewczynce, której największym pragnieniem jest jazda konna, ale jej mamy nie stać na to, by córka pobierała lekcje. Klara pochodzi z rozbitej rodziny. Ojciec mieszka niedaleko, ma nową żonę, a niedługo na świat przyjdzie przyrodni brat Klary. Mama nie radzi sobie w nowej sytuacji, nie może znaleźć dobrej pracy, nie układa jej się w życiu osobistym. Jednak szczęście uśmiecha się do dziewczyn i mama znajduje pracę. Muszą się wyprowadzić...
Trafiają do urokliwego zakątka, zwanego Malinową Doliną, w którym z miejsca się zakochują. Niedaleko jest szkółka jeździecka, a mamę stać na to, by Klara mogła zacząć jeździć konno. Marzenia Klary zderzają się z rzeczywistością i dziewczynka ciężko upada...



Obie książki są ciekawe, fajne, na pewno świetne dla dziewczyn, które kochają konie. Jednak powieść Pii Hagmar jest głębsza. Historię opowiada sama Klara, z jej perspektywy patrzymy na świat przedstawiony. To świat pełen emocji, zbuntowany i niepewny. Nastoletni.

Książki mają swoje kontynuacje i zapewne, prędzej czy później, kolejne części pojawią się na półce Mai. Przyznam szczerze, że sama nie mogę się doczekać kolejnego spotkania z Klarą:)

niedziela, 17 czerwca 2012

Przetrwanie (reż.John Carnahan, 2011)

www.filmweb.pl
Nie wiem, czego oczekiwałam, ale na pewno nie tego, co otrzymałam.

Samolot rozbija się na bezludziu. Przenikliwe zimno, wszechobecna biel, zamiecie śnieżne i wilki to cechy wyróżniające ten uroczy zakątek naszej planety. Alaska tym razem bardziej przeraża niż zachwyca. Kilku mężczyzn przeżywa katastrofę i postanawia iść, by przetrwać. Bohaterowie męczą się, marzną, boją się, wspominają bliskich, wściekają się na Boga i los...Walczą z bezlitosną naturą. Muszą z nią współpracować, ale w tak ciężkich warunkach nie jest łatwo. Tym bardziej, że za plecami cały czas czują oddech śmierci. Śmiercionośne jest wycieńczenie wędrówką, ale groźniejsze są zwierzęta - nienaturalnie olbrzymie wilki, które tylko czekają na moment zwątpienia.

Bohaterowie idą i idą...
Z perspektywy widza trochę nużące to wędrowanie. Nie ma w Przetrwaniu elementu zaskoczenia albo przynajmniej czegoś, co nie pozwoliłoby oderwać się od obrazu. Bez żalu przerywałam seans filmowy, by zrobić herbatę, nie wypatrując niecierpliwie powrotu na kanapę.
Trochę szkoda, bo nastawiałam się na bardzo dobre kino, a obejrzałam niezły film.

sobota, 16 czerwca 2012

Christopher Paolini "Eragon".

Przeczytałam Eragona z ciekawości. Piętnastolatek napisał powieść fantasy, która zbiera całkiem niezłe recenzje? Poczytamy, zobaczymy...

Po lekturze stwierdzam, że nie jest źle. W dalszym ciągu literatura fantastyczna nie jest tą, którą pochłaniam, ale czytałam z zainteresowaniem.
Fabuła prosta: chłopak znajduje kamień niewiadomego pochodzenia. Nie bardzo wie, co z nim zrobić, więc postanawia przedmiot sprzedać. Znalezisko okazuje się być jajem smoka, który po wykluciu stanie się przyjacielem, kompanem w podróży, czasami wybawcą (właściwie przyjaciółką, bo smok jest płci żeńskiej). Saphira (tak brzmi imię smoczycy) i Eragon wyruszą w długą i niebezpieczną wędrówkę. Chłopiec będzie chciał pomścić śmierć wuja, a smoczyca będzie go chronić, uczyć, przygotowywać na spotkanie z potężnym wrogiem. Eragon bowiem nie jest zwyczajnym chłopcem...

Fabuła nie zaskakuje, jest dość przewidywalna, ale ogólnie, mimo drobnych niedociągnięć, trzyma się kupy. Bohaterowie nie są charakterni, raczej nijacy, ale Eragon dopiero wkracza w świat magii i tajemnic, więc jest szansa, że w kolejnych tomach serii Dziedzictwo, stanie się interesującym młodzieńcem. Nadmiernie czepiać się nie będę, bo to przyjemna lektura dla młodzieży. Cały czas mam w pamięci fakt, że autorem powieści jest piętnastolatek, więc tym bardziej doceniam.

Eragon poznaje, czym jest przyjaźń, uczy się dokonywać wyborów, zgłębia tajniki przetrwania w trudnych warunkach. Chłopiec w przyspieszonym tempie dorasta. Myślę, że spokojnie można polecać tę lekturę nastolatkom.
Odpuszczę sobie kolejne części nie dlatego, że to kiepska seria, ale dlatego, że to nie mój klimat i wolę poświęcić czas innym książkom, których, jak wiadomo, nie brakuje.



piątek, 15 czerwca 2012

Kate Morton "Milczący zamek".

To jest powieść doskonała. Długa, z klimatem, z tajemnicą. Piszą, że gotycka. Może trochę. Na pewno szalenie interesująca. Romantyczna, pełna zakamarków, wyrafinowana... to powieść, którą smakowałam, nie mogąc się doczekać kolejnego spotkania z bohaterami Milczącego zamku.
Nie znałam wcześniej twórczości Kate Morton, ale teraz zapoznam się z jej powieściami dogłębnie.

W powieści, o której piszę, są dwa plany czasowe. Pierwszy to lata 1939-1941 i tutaj mam deja vu, bo ostatnio pisałam o ewakuacji dzieci z bombardowanego Londynu (Drugie dziecko Charlotte Link), a właśnie w ten sposób Meredith trafia do zamku Milderhurst. Drugi plan czasowy to rok 1992, kiedy to ta sama Meredith otrzymuje list, a jej córka "przechwytuje" korespondencję i, zaintrygowana treścią listu, postanawia poznać przeszłość matki.

Zostałam porwana przez historię życia trzech sióstr i ich ojca, zamku, miłości nieszczęśliwej, wypadków, które zmieniają losy, pewnej książki...
Milczący zamek klimatem przypomina Dom sióstr Charlotte Link - obie powieści fantastycznie skrojone, wciągające. Obie pokaźnych rozmiarów, ale fascynujące.




czwartek, 14 czerwca 2012

the end (Dr House).

www.filmweb.pl
Obejrzałam wczoraj trzy ostatnie odcinki ósmego sezonu Dr House'a. Wiele razy wzruszałam się, oglądając ten serial. Ludzie tam chorują, mają różne refleksje ( to i ja miałam), pogmatwane życiorysy. Płaczliwa jestem, jeśli chodzi o filmy, więc norma została zachowana.
Jednak ostatnie odcinki House'a to dopiero REFLEKSJA nad życiem. Człowieka przenika na wskroś zimny dreszcz prawdy. Tyle do myślenia, choć nie, myślenia wystarczy (ile można?). Tyle do zrobienia. Poryczałam sobie trochę i, jak zwykle, prawdy najprostsze, banalne, okazują się najbardziej wzruszającymi i ważnymi.

Koniec House'a. Co teraz?
Obejrzałam pierwszy odcinek serialu Touch, jeszcze za wcześnie wyrokować, czy warto spędzać czas z Kieferem Sutherlandem. Cały czas oglądam Fringe'a, Modern Family, How I Met Your Mother, New Girl.
Czasami na film nie mam ochoty, czasu. Nad książką zasypiam. Dobry serial pod ręką to odskocznia od rzeczywistości. Lubię włączyć wieczorem, gdy dziewczynki już śpią i, podjadając lody, spotkać się z ulubionymi bohaterami.

wtorek, 12 czerwca 2012

Kathy Golski "Pod opieką przodków".

Kathy Golski
Pod opieką przodków. Polsko - australijska rodzina w Papui Nowej Gwinei.
Gondwana, 2006

On, Ona i czwórka dzieci: trzynastoletnia Nadia, dwunastoletni Jan, dziesięcioletni Miszka i trzytygodniowy Rafał.
On - antropolog. Ona - malarka, artystka.
On - Polak. Ona - Australijka.
W 1981 roku wyruszyli do Papui. Zamieszkali w Rulnej, daleko od cywilizacji, od rodziny. Mieli siebie i członków plemienia Gamegai, z których niektórzy szybko stali się częścią ich familii.

Czy było łatwo i przyjemnie? Zdecydowanie nie. On zajął się pracą naukową, badaniem plemion i często wyruszał do buszu. Na nią spadły niemal wszystkie obowiązki, a życie białej kobiety w dżungli i opieka nad czwórką dzieci, nie mogą być proste. Kathy nie kryje frustracji, zniechęcenia, złości. Czuje się osaczona, pozbawiona intymności, często bezradna. Jednocześnie wie, że ta przerwa w "normalnym" życiu to czas wyjątkowy, który może być udziałem nielicznych. Przypuszcza, że za chwilę plemię, z którym mieszka (i inne plemiona) może przestać istnieć. Cywilizacja wkrada się wszędzie i niszczy pierwotność i prostotę życia dzikich.

Ten czas najmocniej kształtuje życie dzieci, szczególnie Nadii, która szybko aklimatyzuje się do nowych warunków. Zmienia się, staje się kobietą Gamegai. Jakby nie znała innego życia.
Dziś Nadia jest piosenkarką, nagrywa płyty w Papui Nowej Gwinei.

Kathy Golski nie jest najlepszą pisarką, ale czytałam jej dziennik jednym tchem. To szczere i bardzo osobiste wspomnienia niezwykłego dla całej rodziny czasu. To jednocześnie dokument na temat codziennego życia ludzi z plemienia Gamegai.

Zderzenie dwóch, a nawet trzech kultur zwiastuje pasjonującą, ale i pełną zgrzytów egzystencję. Kathy obserwuje, notuje, dziwi się albo zachwyca:

Tutaj można być po prostu tym, kim się naprawdę jest. Talenty są od razu rozpoznawane i praktycznie stosowane (...) U nas musimy studiować i walczyć, żeby móc wykorzystywać nasze zdolności, spełniać ambicje i zarabiać na życie (s.129).

Gdy zostawia swe najmłodsze dziecko pod opieką dwójki mieszkańców Rulnej, odruchowo zasypuje ich butelkami, pieluchami, wszystkim, co wydaje jej się potrzebne, by Rafałowi było dobrze. Po chwili jednak przytomnieje:

Co za szaleństwo! Ich dzieci nie potrzebują niczego prócz paru liści na dnie kolorowego bilum* i nigdy niewysychającego źródła smacznego mleka w matczynej piersi (s.202).

Bardzo ciekawa książka, okraszona fotografiami, przedstawiającymi codzienne życie plemienia, z którym polsko - australijska rodzina spędziła dwa lata. Jednak mieszkańcy Rulnej na zawsze zmienili ich życie. Kathy, Woj i ich dorosłe już dzieci wciąż wracają do Papui, bo  głosy Rulnej mają w sercu. Niektórzy z przyjaciół nie żyją, inni zmienili się nie do poznania.

Kathy wiedziała, że to dziwne życie wpłynie na przyszłość jej dzieci; zawsze będziecie nieśli je ze sobą, w sobie, zabarwi wasze decyzje, wasze zachowanie (s.182).

Nie myliła się.


*siatkowa torba z materiału, używana do przenoszenia niemowląt, żywności, itp.

poniedziałek, 11 czerwca 2012

Kronika (reż. Joshua Trank, 2012).

www.filmweb.pl
Film Tranka to przygodowo - fantastyczna historia trójki przyjaciół, którzy w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach stali się superbohaterami. Na początku swoje moce wykorzystują do różnych wygłupów, co czasami jest niesmaczne i bardzo dziecinne, ale, powiedzmy, dopuszczalne. Jednak z czasem zaczynają przesadzać.

Główny bohater to życiowy nieudacznik, wyśmiewany w szkole, szykanowany w domu przez ojca pijaka, pozbawiony opieki chorej na raka matki. To on najbardziej upaja się byciem bohaterem i wykracza poza zabawę mocami. Dużo w nim gniewu i nienawiści, a efekt połączenia nadnaturalnej siły i ogromnej złości nie może być pozytywny.

Historia jest prosta i stara jak świat. Niedoceniany młodzieniec z dnia na dzień staje się mocarny. Jego poczucie własnej wartości rośnie, ale to proces powierzchowny, oparty na złudnym wrażeniu posiadania władzy. Dwaj towarzysze są bardziej rozważni i dyskretni, choć ich życie też nie jest usłane różami. Mają jednak mocniejszy kręgosłup i wiedzą, że dar, który otrzymali niesie ze sobą nie tylko wiele możliwości, ale i nieprzeciętną odpowiedzialność.

Film nie jest ani odkrywczy, ani wyjątkowy. Nie rozczula, nie wbija fotel. Jednak ogląda się Kronikę z zainteresowaniem. Nie jestem fanką takiego kina, ale uważam, że ten film jest ok. Pokazuje, jak łatwo człowiek słaby, niepewny, zakompleksiony poddaje się złu i nienawiści.

Podsumowując: lekkie kino, całkiem fajne efekty (np. latanie ponad chmurami - któż by nie chciał spróbować?), mądre przesłanie (bo jakieś na szczęście jest, ale podane między wierszami). Trochę polecam:)

piątek, 8 czerwca 2012

Charlotte Link "Drugie dziecko".

Moje czwarte spotkanie z prozą Charlotte Link.
Numerem jeden pozostaje Dom sióstr - rozwlekła, ale arcyciekawa saga rodzinna. Echo winy i Ostatni ślad równolegle dzierżą trzecie miejsce, a właśnie przeczytane Drugie dziecko uplasowało się na drugiej pozycji. I to wcale nie dlatego, że powieść ta jest dużo lepsza niż jej dwie poprzedniczki. Właściwie tylko Dom sióstr wyróżnia się z całej czwórki, ale Drugie dziecko "trafiło" we właściwy moment. Byłam spragniona prostej, ale ciekawej historii, z wątkiem kryminalnym. I taką otrzymałam. I jestem usatysfakcjonowana. I z pełną odpowiedzialnością za słowa stwierdzam, że lubię to, co wychodzi spod pióra pani Link. Czerpię przyjemność z lektury, a o to chyba w czytaniu chodzi:)

Powieść przenosi nas do Yorkshire, na odludną farmę Beckettów, gdzie rozegrały się (i nadal rozgrywają) losy kilkorga osób. Pisarka cofa się w czasie i przybliża czasy II wojny światowej, skupiając się na tym, jak wyglądała sytuacja dzieci ewakuowanych z bombardowanego Londynu. Poznajemy koleje losu Fiony Swales i Briana Somerville'a, którzy w dzieciństwie trafili na farmę. Jedenastoletnia Fiona miała tam zamieszkać, natomiast pięcioletni bodajże Brian był drugim dzieckiem, nigdzie niezarejestrowanym, nieistniejącym, przypadkowym. I pozostał Niktosiem.
Straszliwa historia Briana wzbudza najwięcej emocji. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie, jak można żyć ze świadomością popełnienia pewnych czynów, których nic nie usprawiedliwia. Dwoje ludzi ma na sumieniu kształt trzeciego istnienia, a sprawiają wrażenie obojętnych, wyzutych z uczuć, pozbawionych empatii.
Fabuła powieści krąży wokół tego, co wydarzyło się na farmie kilkadziesiąt lat wcześniej, ale główny wątek osadzony jest w teraźniejszości. Zbudowany na nieszczęściu, osamotnieniu, gniewie, które to emocje doprowadzają do tragedii.
Kluczowy jest portret psychologiczny poszczególnych bohaterów. Ważne pytania dotyczą istnienia zła w świecie. Link przyzwyczaiła czytelników do tego, że najważniejsi w jej powieściach są ludzie, motywy ich postępowania, wybory, jakich dokonują. Wszystko inne to tło, które pozwala analizować ludzką psychikę. Drążyć głębiej i głębiej...


poniedziałek, 4 czerwca 2012

Elizabeth Kostova "Łabędź i złodzieje".


Nie pamiętam kiedy doznałam tak głębokiego rozczarowania, czytając powieść autorki, której debiut literacki wyłączył mnie na jakiś czas z życia codziennego. Uwielbiam Historyka. To porywająca i pełna tajemnic historia, w której teraźniejszość miesza się z przeszłością. To opowieść o Vladzie Palowniku, brutalnym i okrutnym władcy Rumunii, a jednocześnie opis zmagań badaczy, którzy podążają śladami jego życia. Historyk to książka wspaniała, wyjątkowa, interesująca.

Druga powieść Elizabeth Kostovy nie zasługuje, niestety, na żaden z tych epitetów. Przyznaję, oczekiwałam wiele. Otrzymałam natomiast nudną opowieść o rzekomym obłędzie malarza, który pewnego pięknego dnia zaatakował nożem obraz w muzeum. Psycholog, zajmujący się artystą, zainteresował się jego życiem. Dzięki temu stopniowo poznajemy rodzinę malarza, jego pasje i zmartwienia, historię obrazu.

Spłaszczam fabułę, ale mniej więcej do tego sprowadza się ta opowieść. Obłęd zwiastuje nietuzinkowość, tajemnicę, bogate życie wewnętrzne albo przynajmniej chorobę umysłową. Tymczasem "obłędny" malarz jest nieziemsko nudny, a cała historia rozmemłana i bez wyrazu.

Ciężko uwierzyć, że obie książki napisała jedna kobieta. Będę ostrożna, zanim rzucę się na kolejną powieść Kostovy. Zwyczajnie się rozczarowałam.

sobota, 2 czerwca 2012

"Miłość lwicy". Christina Hachfeld - Tapukai.

Christina Hachfeld - Tapukai to Niemka, która od kilkudziesięciu lat żyje w Afryce wśród ludu Samburu. Czarny Ląd zawsze był jej miłością. Po śmierci męża coraz częściej wyjeżdżała do Afryki, by tam odnajdywać spokój i cieszyć się życiem. W Niemczech pracowała jako dziennikarka, ale bez większego żalu porzuciła Europę, by wyjść za mąż za wojownika Samburu i zamieszkać z jego rodziną. Nie muszę dodawać, że kontakt z europejskimi przyjaciółmi i z własnymi synami został mocno zubożony.

Nie czytałam Białej Masajki, więc nie mam porównania, a piszą tu i ówdzie, że podobieństw między tymi książkami mnóstwo. Być może. Mnie przez większość czasu poświęconego Miłości lwicy drażniła naiwność, bezgraniczne uwielbienie, przymykanie oczu na niedogodności...Sielankowy obraz ludu, do którego Christina dołączyła przyprawia nie tylko o mdłości, ale przede wszystkim wydaje się nieszczery. Różnice zdań, kłótnie, nieporozumienia są normą w związku ludzi, którzy wychowali się w tej samej kulturze, a co dopiero wśród partnerów o tak odmiennych poglądach na życie. Tymczasem większość książki wypełniają wyrazy uwielbienia kobiety do mężczyzny, pozbawione jakiejkolwiek dawki krytyki. Rozumiem, że miłość jest ślepa, a w stanie zakochania oczy zachodzą mgłą, ale bez przesady. Łapałam się na tym, że czekałam na jakieś potknięcie, myśląc jednocześnie, że nie powinnam im źle życzyć, że może ona jest wysoce tolerancyjną kobietą i poddaje się temu, co przynosi codzienność bez szemrania. Doczekałam się zwrotu akcji, drastycznego nawet, ale o tym pisać nie będę.

Nie zachwyciła mnie ta książka, ale nie żałuję, że ją przeczytałam. Autorka nie pisze tylko o swoich miłosnych uczuciach, ale również o plemieniu Samburu. Są to ciekawe, warte uwagi informacje, dzięki którym można lepiej "poznać" tak odległą od naszej kulturę.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...