niedziela, 31 sierpnia 2014

Lato ze Stiną nie może być nudne:)

Lena Anderson
Lato Stiny
Zakamarki, 2013


Niewiele mnie tutaj ostatnio, ale mam nadzieję, że nadchodzący miesiąc zmieni ten stan rzeczy. Wrócę do pisania, bo do czytania nie muszę. Czytałam cały czas i sobie, i dzieciom. Miałam jednak problem z tym, aby myśli o książkach ubrać w słowa. Lubię pisać na bieżąco, do zaległych przeczytanych lektur zazwyczaj już nie wracam, jak do Chaty Williama Younga, którą miałam ochotę skrytykować na blogu, ale z miesiąca na miesiąc jakby coraz mniej. W rezultacie w ogóle o tej książce nie napisałam. Lista lipcowych i sierpniowych, mniej i bardziej fajnych, książek zrobiła się całkiem pokaźna, a moja mobilizacja do pisania jakoś nie ma ochoty powiększyć swych rozmiarów. Wierzę mocno, że wrzesień będzie obfity w opinie o przeczytanych książkach, o niektórych z nich naprawdę warto wspomnieć na blogu.

Naszym (bo wspominam o książce dla dzieci) letnim numerem jeden było Lato Stiny Leny Anderson. Późno do nas przywędrowała ta książka. Na szczęście nie za późno, by się nią cieszyć i zachwycać. Lato Stiny to ciepła, nieco wietrzna, przepełniona spokojem i radością z prostej codzienności, opowieść dla młodszych dzieci. Właściwie to dwie opowieści (Stina i sztorm oraz Stina i morskie opowieści), w których występują trzy postaci: tytułowa Stina - uśmiechnięta i ciekawa świata dziewczynka, dziadek Stiny, który spokojnie i z dystansem przygląda się poczynaniom wnuczki oraz przyjaciel dziadka Axel, zwany Bujdą,  mieszkający na tej samej wyspie opowiadacz niestworzonych historii.

Pozornie nic się na wyspie nie dzieje. Świeci słońce albo wieje wiatr, dziadek łowi ryby, które później Stina z apetytem zajada. Książka Anderson to pochwała prostoty, to powrót do życia bez gadżetów. Dziewczynka jest małym odkrywcą, poszukiwaczem skarbów, zbieraczem. Cieszy ją każdy kamyczek, piórko, patyk. Lato Stiny przypomina o sile wyobraźni i o tym, ile radości może sprawić dziecku znalezienie na plaży, wyrzuconej przez morze, skrzynki. Lena Anderson wraca do przeszłości, do czasów bez komputerów, tabletów i telefonów komórkowych. Można złapać oddech i nacieszyć się świeżym powietrzem.

środa, 13 sierpnia 2014

Wszechświat kontra Alex Woods

Gavin Extence
Wszechświat kontra Alex Woods
Wydawnictwo Literackie, 2014


Zawsze łatwiej podporządkować się ogółowi, ale wiara w zasady zakłada, że należy robić to, co słuszne, a nie to, co łatwe. Chodzi o pewną wewnętrzną spójność, a to jest coś, co możesz sam kontrolować. Nikt nie ma na to wpływu.

Czytałam tę książkę z zainteresowaniem, ale bez większych zachwytów. Gdybym ją kupiła, kierowana pozytywnymi recenzjami innych czytelników, żałowałabym wydanych pieniędzy. Na szczęście, znalazłam tę powieść na bibliotecznej półce i teraz z przyjemnością ją tam odniosę.

Tytułowy bohater, Alex Woods, jest fajnym, ciekawym świata nastolatkiem i wzbudza pozytywne uczucia. To typ intelektualisty, który lepiej dogaduje się z dorosłymi niż z rówieśnikami.
Splot pewnych wypadków sprawia, że Alex staje się nastolatkiem niezwykłym i popularnym.
Woods opowiada o swoim życiu przed i po bliskim spotkaniu z kawałkiem meteorytu. Większa część powieści skupia się na opisie wydarzeń, które miały miejsce po wypadku. To szczegółowa opowieść  i, momentami, ta drobiazgowość mnie nużyła. Bez większego problemu mogłam odłożyć książkę na stolik i wrócić do czytania po dwóch dniach.

Historia niezwykłego nastolatka jest interesująca, ale nie odnalazłam w tej książce tego, o czym czytałam w recenzjach na blogach czy forach literackich. Debiut Extence'a uważam za udany, ale spodziewałam się po tej powieści dużo więcej niż otrzymałam. Być może mogłam czytać z większym zaangażowaniem albo uparcie drążyć i szukać drugiego dna w historii, opowiadanej przez głównego bohatera. Być może jednak nie ma w tej książce nic nadzwyczajnego, co sprawiłoby, że treść pozostanie we mnie na długo.

niedziela, 10 sierpnia 2014

Ignacy Karpowicz "Sońka".

Ignacy Karpowicz
Sońka
Wydawnictwo Literackie, 2014


Mocna i ważna książka. Historia, która nie daje o sobie zapomnieć. Nie do opisania. Do przeczytania. Na jednym wdechu, czasami ten dech tracąc.

Karpowicz opowiada o miłości, która nie miała szans na pozytywny rozwój. Takie czasy, tacy ludzie, taki mezalians. I ta miłość zakazana nie powinna się zdarzyć, ale się zdarzyła i Sonię, tytułową bohaterkę powieści, najpierw nad ziemią unosiła, a później skazała na życie w niebycie, z traumą na karku i ze wspomnieniami, których nikt jej nie zazdrości. Historia opowiedziana przez Karpowicza przesiąknięta jest ludzkim cierpieniem i okrucieństwem. Tragizm większości wydarzeń, których doświadcza młoda kobieta, nie przyćmiewa tego jednego pozytywnego odczucia, jakim jest szczera i wielka miłość do Joachima, do Niemca, do wroga. To jest smutna historia, naznaczona łzami i samotnością. Mimo to, autor Sońki, nie popada w sentymentalizm, nie roztkliwia się nad losem bohaterki, staje w roli opowiadacza pewnego życia, jednego z wielu. Wojna rodziła traumatyczne historie, a Sonia miała nieszczęście być córką TEGO ojca, mieć TYCH braci i zakochać się w TYM mężczyźnie.

Czytelnik poznaje Sońkę wiele lat po wojnie. Spotyka ją w zapomnianym przez Boga i ludzi miejscu, w nędznej chacie, u schyłku życia. Przypadek (a może nie?) sprawia, że trafia tu młody warszawski reżyser, zadufany w sobie mężczyzna, któremu Sonia zaczyna opowiadać koleje swego losu. Ona chce się przed śmiercią wyspowiadać. On, słuchając jej opowieści, układa w głowie scenariusz nowego przedstawienia teatralnego, wszak historia staruszki to doskonały materiał na kasowy spektakl. Jednak postawa Igora ewoluuje, gdy Sońka odsłania się przed mężczyzną. On, który zapomniał, skąd się wywodzi, powraca myślami do swych korzeni.

Powieść Ignacego Karpowicza to książka o wojnie, o czasie trudnym i okrutnym, ale i o tym, że nawet najgorsze chwile może rozjaśnić miłość. Uczucie Sońki i Joachima było nieme, napędzane namiętnością i pożądaniem - takie, od którego błyszczą oczy, a człowiek czuje się lekki i wszechmocny. Od początku nie miało szans na przetrwanie. Jednak mam wrażenie, że Sonia nie zamieniłaby tej miłości na żadną inną i gdyby mogła cofnąć czas weszłaby w to uczucie ponownie. W tę miłość jedyną, najważniejszą, bez słów.

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Lato i blog, a właściwie lato i blogowe zaniedbania:)

Lipiec minął niepostrzeżenie. Przeczytałam trzeci tom cyklu z Harrym Holem, czyli Czerwone gardło Nesbo i autobiograficzną opowieść Elżbiety Krzyżaniak W cudzych butach. Niewiele, ale zaległości w pisaniu o książkach sięgają czerwca, kiedy to czytałam więcej, ale nie mogę się zebrać i kilkunastu zdań skrobnąć o pięciu w sumie lekturach czerwcowych. Nie wiem, kiedy wena powróci, więc nie będę niczego obiecywała. Widać, lato nie sprzyja blogowemu życiu. I dobrze, latem życie toczy się gdzie indziej...










Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...