Emma Donoghue Pokój Sonia Draga 2011 |
Pierwsza część książki to teatr dwóch aktorów na ograniczonej powierzchni 11 metrów kwadratowych. Czasami, budząc niepokój, w pomieszczeniu pojawia się trzecia osoba, która uosabia zło i o której zbyt często nie rozmawia się w Pokoju. Od siedmiu lat 27-letnia kobieta i jej syn są uwięzieni w miejscu, którego nie potrafiliby wskazać na mapie. Pięcioletni chłopiec nigdy nie był na zewnątrz, więc całym światem jest dla niego Pokój. Tu się urodził, tu się bawi, tu je posiłki, tu spędza czas z Mamą. Kiedy kobietę odwiedza Stary Nick, Jack siedzi schowany w Szafie, niemal bez tchu nasłuchując, co robią dorośli. W Pokoju jest telewizor, ale Mama zaszczepiła w chłopcu przekonanie, że prawdziwy świat to ich świat, a to, co oglądają przypomina bajkę. Podobnych "kłamstw", zrodzonych na potrzeby sytuacji, kobieta stworzyła mnóstwo. Po latach uwięzienia momentami sama zaczyna w nie wierzyć. Jednak dla niej, w przeciwieństwie do Jacka, na zewnątrz kiedyś istniało i do dwudziestego roku życia uczestniczyła w normalnym życiu. Tęsknota za powrotem, myśli o ucieczce (na początku próbowała wydostać się z Pokoju, jeszcze przed narodzinami Jacka) narastają. Chłopiec jest coraz starszy i ma prawo poznać prawdę, a wściekłość w stosunku do oprawcy potęguje się z każdą kolejną wizytą Starego Nicka.
Druga część książki to codzienność po odzyskaniu wolności. Nie jest łatwo po tylu latach wrócić do życia. Dla Jacka to całkiem nowy świat, zadziwiający i przerażający. Dla Mamy jedynie przerażający. Z każdej strony przychodzi nieznane, nadmiar bodźców wywołuje strach. Spostrzeżenia chłopca na temat otaczającej go rzeczywistości są świeże, a przez to czasami zaskakujące, często trafne.
Myślę, że czas się rozprowadza po świecie cienko jak masło, po drogach i domach i placach zabaw i sklepach, tak że na każdym miejscu jest tylko troszkę rozsmarowanego czasu, a potem każdy musi pędzić do następnej porcji.
I tak samo jak patrzę na dzieci, to myślę, że dorośli ich nie lubią, nawet rodzice.
Mówią, że dzieci są śliczne i takie słodkie, każą dzieciom coś zrobić jeszcze raz, żeby mogli to sfotografować, ale nie chcą się z nimi tak naprawdę bawić, wolą pić kawę i rozmawiać z innymi dorosłymi.
Pokój Emmy Donoghue to powieść inspirowana autentycznymi wydarzeniami i podejrzewam, że tego typu historię mogłoby opowiedzieć wiele porwanych kobiet, przez lata więzionych, seksualnie wykorzystywanych, rodzących dzieci oprawców. I taka opowieść zawsze będzie przejmująca.
Pokój czytałam z zapartym tchem. Swoisty język, jakim posługuje się Jack, a którego Mama nie koryguje, na początku zwraca uwagę czytelnika, ale z każdą stroną powieści jest coraz mniej istotny. Najważniejsze stają się emocje, odczucia bohaterów, ich determinacja w znoszeniu beznadziejnej codzienności. Dla Jacka pokój jest domem, dla Mamy - więzieniem. Oboje muszą sobie radzić w ograniczonej rzeczywistości, skazani na łaskę i niełaskę humorzastego porywacza. Czytelnik przeżywa rozterki Mamy, próbuje sobie wyobrazić siebie w jej sytuacji. Ogrom wzruszenia. Polecam.