![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3lf_nYMIqyv1zQ4RzZ6q98Ji_eZAz-km3zeh_x-xJS7orf1Gf1SkCuzttAxUg1z4UBSVUgjMvUDgk6s_Oj5sGPI8QXj4KsVYJ4K8mZjYi2TxtLBHAOh_e0C3JEYPBoZit2nEsiv9CUaI/s1600/Ofiara-losu_Camilla-Lackberg,images_product,31,978-83-7554-199-1.jpg)
Tym razem śledztwo w sprawie morderstwa wybiega nie tylko poza granice Fjallbaki, ale również sięga daleko w przeszłość. Dochodzenie toczy się powoli, co jakiś czas następuje przełom, a Patrick, jak zwykle, bardzo angażuje się w sprawę. Główny bohater, bo za takiego uważam Patricka, bazuje na skojarzeniach i każde kolejne śledztwo coraz sprawniej doprowadza do końca.
Zakończenie poprzedniej części mnie zaintrygowało i liczyłam na to, że w Ofierze... sprawa Anny nabierze rozpędu, ale się przeliczyłam. Nic nie zostaje wyjaśnione, a siostra Ericy całkiem nieźle funkcjonuje (biorąc pod uwagę to, co się wydarzyło, a nie chcę zdradzać, co to było, by nie psuć lektury potencjalnym czytelnikom).
Zakończenie Ofiary losu również intryguje, a tytuł kolejnej części - Niemiecki bękart - sugeruje to i owo, ale nie nastawiam się na jakieś wyjątkowe rozwinięcie tej historii, by ponownie się nie rozczarować.
Podsumowując: lubię Camillę Lackberg. I tyle.