wtorek, 22 kwietnia 2014

Wędrówka przez życie.

Wiesław Myśliwski
Ostatnie rozdanie
Znak, 2013


(...) gdy mówię, nie miałem czasu, sam nie chcę w to uwierzyć. To naprawdę nic nie znaczy, to najbardziej konwencjonalne, pospolite tłumaczenie, jakim się przywykliśmy posługiwać. Człowiek wmówił sobie, że ma za krótkie życie, w związku z czym zwykł się tłumaczyć ustawicznym brakiem czasu. Tylko, powiedzmy, gdyby żył dwa razy dłużej, miałby go więcej? Wątpię. Jeśliby komuś udało się skonstruować zegar, który odmierzałby człowiekowi czas zmarnowany, pusty, i czas pełny, poświęcony jakiemuś pożytkowi, choćby własnemu, okazałoby się, że większość życia zmarnował. Więc może i tak to życie dane jest nam w nadmiarze.

Dziś tylko cytat z najnowszej książki Wiesława Myśliwskiego. Pierwszej, którą miałam przyjemność przeczytać. Nie wiem, jak opisać tę lekturę, więc poprzestanę na fragmencie tekstu. Myślę, że słowa pisarza są prawdziwe, podpisuję się pod każdym. 
Ostatnie rozdanie to mądra, ważna, napisana pięknym językiem powieść. Wydawało mi się, że czytanie książki Myśliwskiego będzie trudne, że styl wymaga od czytelnika ogromnego skupienia. Tymczasem powieść czyta się świetnie, pokuszę się nawet o stwierdzenie, że lekko. Bałam się spotkania z tak cenionym autorem. Niepotrzebnie. Ostatnie rozdanie to świetnie napisana książka o życiu, o przemijaniu, o porażkach i sukcesach człowieka. Kawał bardzo dobrej literatury. 

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Anna Janko, pisarka.

Anna Janko
Pasja według św. Hanki
Wydawnictwo Literackie, 2012

Byłam ciekawa kontynuacji Dziewczyny z zapałkami, choć wspomniany tytuł okazał się średnio interesujący i nie dołączyłam do grupy zachwyconych powieścią Anny Janko czytelników. Jednak niezdefiniowana potrzeba sprawiła, że wzięłam do ręki Pasję według św. Hanki, przeczytałam kilka stron i już nie chciałam tej książki odłożyć "na potem". Przeczuwałam, że spotkanie z niemal czterdziestoletnią Hanką będzie ciekawsze niż z Hanką trzydziestoletnią. Nie pomyliłam się, choć tak naprawdę w najnowszej powieści Anny Janko spotkałam tę samą kobietę, co wcześniej. Hanka, żona i matka dwójki dzieci, stała się kochanką, ale nie przestała być zagubioną w codzienności istotą, którą miotają sprzeczne emocje. 

Janko pisze specyficznie, chaotycznie, intymnie, pięknie. Styl autorki doceniłam już przy lekturze pierwszej powieści, ale średnio podobała mi się sama historia, opisana w Dziewczynie z zapałkami.
Fabuła Pasji według św. Hanki okazała się ciekawsza, a lektura powieści wywołała lawinę pytań, na które nie ma prostych odpowiedzi. Najprościej rzec ujmując Anna Janko pisze o zdradzie, o kobiecie uwikłanej w miłosny związek z człowiekiem, który nie jest jej mężem. Zakochana Hanka przeżywa chwile szczęścia, staje się kochanką spełnioną, namiętną, nie wyobraża sobie życia bez Niego. Jednak cudowne momenty zakłóca świadomość, że przecież od siedemnastu lat jest żoną swojego męża, że go kocha, że są dzieci...
Jak pogodzić te dwa światy? Czy możliwe jest podjęcie dobrej decyzji? Jakiejkolwiek decyzji?

To, co w pisaniu Anny Janko, poetki przecież, najistotniejsze to nie fabuła powieści, ale potrzeba wyrażenia słowami niewyrażalnego. Tu nie chodzi o miłość, o zdradę, o rozpad więzi rodzinnych. Ważne są emocje, których bohaterka doświadcza, a wiadomo, że najtrudniej opisać uczucia. Na łamach powieści dokonuje się proces dojrzewania kobiety do życia, choć wydawałoby się, że Hanka to osoba ukształtowana. Nic bardziej mylnego. Hanka to człowiek, który nigdy nie przestanie wątpić, nie zagnieździ się w życiu, nie poczuje się pewnie, ponieważ za dużo pytań, wątpliwości, drzazg nosi w sobie. Wciąż za czymś tęskni. Wciąż szuka, a gdy ma wrażenie, że znalazła, pojawia się nowa neuroza codzienności, która nie pozwala jej swobodnie oddychać i cieszyć się tym, co ma.

Poetycki styl Anny Janko nie jest subtelny. Pasja według św. Hanki to zapis przemyśleń tytułowej bohaterki, tak jak ona rozedrgany, momentami postrzępiony, bogaty w retrospekcje. To spowiedź kobiety czterdziestoletniej. To szczery monolog, zmysłowy, czasami naturalistyczny. Pisany emocjami.
Zachwyciłam się umiejętnością zamknięcia w słowach myśli, pięknym językiem powieści.

czwartek, 10 kwietnia 2014

Śmierć i dziewczyna.

Karin Fossum
Nie oglądaj się
Znak, 2008

Czytanie trudnych, emocjonalnie wyczerpujących książek, dobrze przerwać kryminałem. Od dawna miałam ochotę poznać styl norweskiej królowej kryminału. Nie zachowałam chronologii czytania cyklu z Konradem Sejerem, ale nie odczułam, że kolejność ma tu większe znaczenie. Przeczytałam drugi z sześciu tomów serii i muszę przyznać, że styl pisania Karin Fossum trafił w moje gusta.

W niewielkich miasteczkach życie płynie leniwie, każdy każdego zna, a morderstwa zdarzają się gdzie indziej. Bywa jednak, że cichą codzienność małej mieściny burzy okrutna zbrodnia. W tym przypadku jest to śmierć piętnastoletniej Annie, nastolatki lubianej przez rówieśników, sportsmenki, dobrej uczennicy. Konrad Sejer i Jakub Skarre, prowadzący śledztwo policjanci, długo nie mogą znaleźć motywu, który pozwoliłby im wpaść na trop sprawcy. Szukają, pytają, są pełni wątpliwości i powoli odkrywają, że nawet niewielkie miasteczka mają swoje sekrety.

Karin Fossum niespiesznie i subtelnie prowadzi czytelnika przez kolejne etapy rozwiązywania zagadki morderstwa. Jej styl wpisuje się w konwencję skandynawskiego kryminału - akcja toczy się bez pościgów, bez strzelaniny, a policjanci zanim wpadną na jakiś trop, najpierw muszą przetrawić własne myśli. Niewiele tu emocji, bohaterowie mają dystans do siebie i do swych rozmówców. Fabuła opiera się na dialogu z drugim człowiekiem, na szukaniu ukrytego dna, bo takie zawsze istnieje, ale również na prowadzeniu wewnętrznego monologu. Nic nie jest oczywiste ani czarno - białe. Nikogo się nie osądza, każdego należy wysłuchać. Atmosfera jest gęsta, ale od początku do końca opowieści panuje spokój.

Nie zawiodłam się na książce Karin Fossum. Z większą przyjemnością czytałam sagę Lackberg, ale styl norweskiej pisarki również mi odpowiada. Nie oglądaj się to dobra książka, w której miłośnicy skandynawskiego stylu pisania odnajdą to, czego szukają, a co składa się na urok skandynawskich kryminałów.

wtorek, 8 kwietnia 2014

Miłość i wojna.

Grażyna Jagielska
Miłość z kamienia. Życie z korespondentem wojennym
Znak, 2013


Wojciecha Jagielskiego znam ze słyszenia. Nie czytałam jego książek, ale jestem ich bardzo ciekawa i na pewno wkrótce sięgnę po jeden z tytułów. Z Grażyną Jagielską zetknęłam się po raz pierwszy, czytając Fastrygę. Powieść uznałam za średnią i przestałam interesować się autorką. Do czasu, gdy przyniosłam do domu Miłość z kamienia...

Od pierwszych stron wiedziałam, że to będzie "moja" książka, że czytać będę zachłannie i z wielką przyjemnością. Wspomnienia autorki są intymne, szczere, często zakrapiane smutkiem i łzami. To jest książka napisana bardzo ładnym językiem, która mówi o sprawach niewygodnych, uczuciach niełatwych, o życiu w strachu, o chorobie.

Grażyna Jagielska nigdy nie była na wojnie, ale od dwudziestu lat przygotowuje się na śmierć swego męża, dla którego wojna to niemal chleb powszedni. On wyjeżdża robić kolejny materiał dla "Gazety", a Ona zostaje w domu, przytulając ściany i drżąc za każdym razem, gdy w mieszkaniu rozbrzmiewa dzwonek telefonu. Ten strach i psychiczne obciążenie doprowadza ją do kliniki stresu bojowego. Mimo, iż nigdy na wojnie nie była.
Miłość z kamienia... to zwierzenia wrażliwej kobiety, która przez wiele lat doświadczała samotności, która częściej tęskniła niż cieszyła się bliskością ukochanego mężczyzny, którą paraliżował strach o życie męża. To opowieść o mężczyźnie, który nie wyobrażał sobie siebie w innej roli, dla którego wojna to adrenalina i traumatyczne historie, które trzeba opisać. Tymi przerażającymi opowieściami żyła również jego żona, ponieważ On, po powrocie do domu, wyrzucał z siebie wojenne przeżycia, a jej się później po nocach śniły koszmary. Książka Grażyny Jagielskiej to również, a może przede wszystkim, historia miłości, która natrafia na wiele problemów, ale trwa i piękna jest, z uczucia i z pasji zrodzona. Ktoś spyta, po co się kobieto przez tyle lat męczysz? Mogłaś na życie wybrać mężczyznę, który codziennie do domu na obiad wraca. Ja mu odpowiem, że miłość nie wybiera, że to nie takie proste, że to nie do końca jest kwestia świadomego wyboru, że uczucie rodzi się w nas i nie mieści się w kategorii matematycznych obliczeń.

Polecam.



sobota, 5 kwietnia 2014

Czym jest zło?

Hannah Kent
Skazana
Prószyński i S-ka, 2013


Agnes Magnusdottir, bohaterka powieści Kent, była postacią autentyczną. W 1829 roku, w północnej Islandii, została skazana na śmierć za współudział w morderstwie. W oczekiwaniu na egzekucję przebywała w gospodarstwie urzędnika okręgowego, pomagając jego żonie i dwóm córkom. Regularnie spotykała się również z młodym księdzem, który pełnił rolę opiekuna duchowego skazanej.
Agnes była ostatnią osobą w Islandii, na której wykonano karę śmierci. W historii tego kraju zapisała się jako kobieta bezlitosna - wiedźma, która zasłużyła na to, co ją spotkało. Czy Agnes rzeczywiście była winna zarzucanych jej czynów? Czy miała jakiekolwiek szanse na obronę?

Hannah Kent postanowiła zweryfikować dostępne źródła, ponieważ zafascynowała ją tragiczna historia Magnusdottir. W swej powieści autorka stara się pokazać, że wina skazanej nie była oczywista. Historia życia Agnes jest przejmująco smutna i dotkliwa. Czytelnik czuje współczucie dla skrzywdzonej kobiety, jednak jej nie rozgrzesza. Przeczuwa niesprawiedliwość, która czai się za progiem gospodarstwa, w którym bohaterka przebywa, ale długo nie wie, jak traktować skazaną.
Siła książki Hanny Kent tkwi w tym, że jest to opowieść moralnie niejednoznaczna, zmuszająca do refleksji. Autorka nie jest sentymentalna, w żadnym momencie opowiadanej historii nie staje się moralizatorem, nie ocenia, tylko przedstawia. Operuje prostym i surowym językiem, który doskonale wpisuje się w klimat Islandii i mentalność jej mieszkańców.

Agnes Magnusdottir poznajemy jako kobietę zamkniętą w ciemnej komórce, brudną i zawszoną, niepewną swego losu. Od razu dowiadujemy się również, jak postrzegają ją mieszkańcy. Dla nich jest ona ucieleśnieniem zła. Nikt nie daje jej prawa do obrony, kobieta nie ma prawa głosu. Świat islandzkich gospodarzy to czarno - biała codzienność, proste reguły, zabobon i religia, ciężka praca, bieda. Dla rodziny, u której Agnes mieszka do czasu egzekucji, jej obecność to ogromne zagrożenie. Nie znają jej, nie wiedzą jaka jest, ale z góry zakładają, że, jako morderczyni, i im wyrządzi krzywdę. Z biegiem czasu inaczej spojrzą na śpiącą w tej samej izbie kobietę, ale tak naprawdę jedynym sprzymierzeńcem Magnusdottir pozostanie wikariusz Toti. 

W książce świetnie ukazane są emocje bohaterów. Surowy styl powieści sprawia, że wiele uczuć pozostaje zakamuflowanych, ale być może dlatego, gdy już się ujawnią, zyskują na znaczeniu. Pogarda i nienawiść istnieją obok współczucia i prób zrozumienia sytuacji. Czytelnik doświadcza zmiennych emocji, co rusz stając przed kolejnym dylematem, ponieważ ocena postępowania Agnes nie jest prosta. 

Zakończenie powieści to majstersztyk. Kiedy myślę o ostatnich stronach Skazanej po plecach przechodzą mi ciarki.

wtorek, 1 kwietnia 2014

Niedostatek.

Michael Crummey
Dostatek
Wiatr od morza, 2013


Nowa Funlandia, kanadyjska wyspa, to kraina zimna i niegościnna. Mieszkańcy trudnią się przede wszystkim rybołówstwem, a ich egzystencja to wieczne zmaganie się z głodem, chłodem i ubóstwem. Życie to szkoła przetrwania.

Autor Dostatku nie od razu zainteresował mnie swą opowieścią. Nie mogłam, a bardzo chciałam, wtopić się w tę skomplikowaną i surową historię kolejnych pokoleń osadników. Czytałam, ale bez większego entuzjazmu. Dopiero po sto pięćdziesiątej stronie nastąpił przełom, pojęłam kto jest kim i jaką rolę w opowieści odgrywa, i lektura stała się przyjemnością.

Mieszkańcy dwóch rybackich osad mają w sobie rys pierwotny, zwierzęcy, brzydki, a Crummey skupia się przede wszystkim na ich niedolach, jakby w nieprzyjaznym i mroźnym otoczeniu nie sposób było otulić się miłością. Przyroda bywa sprzymierzeńcem człowieka, ale częściej wieje mu wichrem w oczy. Koleje losu osadników są bolesne i przepełnione samotnością, choć wydawałoby się, że na niewielkiej wyspie wszyscy trzymają się razem i nikt nie pozostaje obojętny na los sąsiada. Jednak w małżeństwach próżno szukać wielkich namiętności lub ciepłych uczuć, dzieci rodzą się jedno po drugim, płodzone w zwierzęcych i krótkotrwałych aktach uniesienia. Nienawiść i przeszłe konflikty wyzierają z każdego kąta, zatruwając serca prostych ludzi.
Ważną rolę w społeczności rybaków odgrywają zabobony i magia. Każdy z mieszkańców ma do opowiedzenia niezwykłą, zanurzoną w irracjonalnym świecie, historię. Jednocześnie fascynującą i odpychającą. Na pewno taką, obok której nie sposób przejść obojętnie.

Do pozbawionej linearności fabuły musiałam się przyzwyczaić. Początkowo przytłoczył mnie również ogrom nazwisk, z którymi stykałam się na kolejnych stronach powieści. Potrzebowałam czasu, by ogarnąć drzewa genealogiczne mieszkańców wyspy. Jednak po jakimś czasie Dostatek zatriumfował i porwała mnie surowa, często brutalna i nieprawdopodobna codzienność mieszkańców Paradise Deep i Trzewia.

Powieść Michaela Crummey'a opowiada o kole życia, o nieustannych powrotach, o tym, że przeszłość miesza się z teraźniejszością, tworząc nowe historie, które tak naprawdę są starymi historiami.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...