wtorek, 23 kwietnia 2013

...

Właściwie powinnam sobie dzisiaj kupić książkę. Wszak Światowy Dzień Książki zobowiązuje. Nie kupiłam. Co więcej, nie oddałam się lekturze, a to zbrodnia niewybaczalna przy takim święcie.
Dzisiaj przeglądałam blogi ulubione, bo ostatnio dopuszczam się zaniedbań. Przez pół dnia zbierałam się, by napisać o powieści Mary Ann Shaffer i Anne Barrows. Się nie zebrałam.
W dniu dzisiejszym byłam na spacerze, poczęstowałam kogoś herbatą, zrobiłam (i zjadłam) makaron z sosem szpinakowo - serowym...Wciąż migają mi przed oczami fragmenty obejrzanego wczoraj wieczorem filmu. I zdjęcia przetwarzam, i słowa zasłyszane. Factory Girl polecam. Bo klimat, bo zagubiona opowieść, bo zjawiskowa Sienna Miller, bo te czasy...A przede wszystkim natłok myśli po seansie, galop prawdziwy, którego do dzisiaj nie mogę spowolnić...


środa, 17 kwietnia 2013

Anna Gavalda "Ostatni raz" (Świat Książki, 2010).


To nic wielkiego, ani wielki świat, a jednak...bezkres.

Jeden dzień. Dwie siostry, dwóch braci. Trochę literatura drogi, nieustający dialog. Spotkanie ludzi myślących, czujących, nieco neurotycznych, rozchwianych. Niby nic wielkiego, tylko rozmowy, przemyślenia, ale to jest kwintesencja życia. Bycie razem, wymiana myśli, emocji, żalów. Rozmowa o tym, co wypełnia naszą egzystencję. Może być banalnie, często musi, ale budująco, oczyszczająco, blisko też jest.

Ostatni raz to zawieszenie, nawias, chwila łaski. Kilka godzin skradzionych innym. Ucieczka przed tym, co uwiera. Chwilowa, ale istotna. Po takim spotkaniu łatwiej wrócić do codzienności.

Krótka powieść, ale pełna wyrazu. Rozgadana. 
Francuską pisarkę pokochałam za książkę Po prostu razem. Później przeczytałam Chciałbym, żeby ktoś gdzieś na mnie czekał i, mimo obiecującego tytułu, opowiadania zawarte w zbiorze nie trafiły w mój gust. Na szczęście Ostatni raz to Gavalda, którą lubię. Kontakty międzyludzkie i nieustanny dialog, momentami nieco chaotyczny, dominują w prozie autorki, a przy tym to twórczość lekka i pełna wdzięku. Przy następnej bytności w bibliotece przytargam do domu kolejną książkę pisarki.

wtorek, 16 kwietnia 2013

wieczorową porą...

Ostatnio lubię czekoladę. Bardziej niż wcześniej.
Nie mogę skupić uwagi. Umykam przed deszczem. Cieszę się słońcem.
Ciepły nadmorski wiatr codziennie targa włosy, które nie poddają się dyktandom grzebienia.

Czytam Poniedziałkowe dzieci. Nie, nie czytam, delektuję się każdym słowem. Chłonę. Przetwarzam.
To nie tak, że Patti Smith jest mi bliska. Raczej obojętna, nieznana, obca. Pisze świetnie. Opowiada. Wspomina. Jest bardzo dobra. Wciąga.

I czytam Świetlickiego, który swego czasu był ważny, słuchany, ceniony. Obecny w mojej codzienności niemal. Oddaliliśmy się i do siebie wracamy. Dwanaście to inna proza. Psychodeliczna trochę, maniakalna, skąpana w oparach alkoholu. Dobra.

I jeszcze chciałabym obejrzeć film. Nie umiem. To wymaga skupienia na dłużej, a nie mogę przecież spokojnie usiąść i się w ekran zapatrzyć. Obejrzałabym dzisiaj Chłopca w pasiastej piżamie, ale nie mam telewizora. Nie to, żebym tęskniła za tym pudełkiem, ale na poznaniu tego filmu mi zależy. I na TVP 1 "leci". Nic to, kiedyś nadrobię.

Na razie dobranoc. Mam zaległości. Dwie przeczytane ostatnio książki nie mogą się doczekać kilku słów na swój temat. Znów ten brak skupienia wyłazi. Obiecuję poprawę...

Dzieci czasami fotografuję. Tylko (i aż) tyle.



sobota, 13 kwietnia 2013

"Pamiętnik Blumki" Iwony Chmielewskiej (Media Rodzina 2011).

Tym razem w obrazkach.
Tekst, ilustracja, emocje towarzyszące lekturze - genialne.
Mnie pozostaje milczeć i pochylić się nad życiem.
Janusz Korczak coraz bardziej fascynuje, ciekawi, przyciąga.
DZIEŁO Iwony Chmielewskiej to niebanalna, pięknie wydana, wzruszająca opowieść o dzieciach, o nauczycielu, o wartościach i wychowaniu.
Pozycja obowiązkowa. Dla każdego.







Virginia Woolf i Sylvia Plath "poległy" przy Iwonie Chmielewskiej. Książki dla dzieci: Niebieska zasłona i Garnitur na każdą okazję nie przykuły na dłużej mojej uwagi, ponieważ nie wyróżniają się niczym szczególnym na tle setek innych książek. Jedyne, co przyciąga wzrok to nazwiska znanych i cenionych pisarek. Dla mnie ważnych, ale to nie znaczy, że jestem wobec nich bezkrytyczna.


piątek, 5 kwietnia 2013

Podwójne życie agenta S.

Manuela Gretkowska
Agent
Świat Książki 2012

Mam wrażenie, że wyrastam z Gretkowskiej. Nie pochłania mnie już jej pisanie. Kobieta i mężczyźni, Trans, Agent to tytuły, które czytałam z lekkim zainteresowaniem i bez żalu żegnałam się z książkami, ciesząc się, że poprzestałam na wypożyczeniu ich z biblioteki. Dawniej Gretkowską musiałam mieć, by wracać do niektórych akapitów, by bezkarnie podkreślać ważne zdania, by naznaczyć książki własną obecnością. Musiałam mieć Tarot paryski, Namiętnik, Silikon, Polkę, a nawet Na dnie nieba. Teraz sięgam po nowe powieści pisarki z przyzwyczajenia, ale bez większych emocji.

Muszę przyznać, że Agent jest lepszy od Kobiet i mężczyzn (tę powieść oceniam najsłabiej z całego dorobku Gretkowskiej), bardziej mnie zainteresował niż Trans, ale to nie jest TA Manuela. Nie ta, której szukam, w którą wsiąkam i na którą czekam. W tekście odnajduję znajomy i tak lubiany styl (charakterystyczny, jakby nie było), ale już sama fabuła niczym mnie nie zaskakuje. Powieść jak powieść. Raczej przeciętna. Mało rozedrgana, oryginalna, neurotyczna. Za mało Gretkowskiej w Gretkowskiej. 
W ostatnich powieściach ginie to, co uwielbiam w pisaniu jednej z moich ukochanych polskich pisarek. 

Agent to historia przede wszystkim Szymona, ale równie ważna wydaje się ta Hanny czy Doroty. Szymon bowiem, na własne życzenie, prowadzi podwójne życie. Rozerwany między Polską a Izraelem, między obowiązkiem a namiętnością...
Bohaterowie najnowszej powieści Gretkowskiej uwikłani są w skomplikowane relacje, żyją jedną nogą w przeszłości, obawiają się konfrontacji z teraźniejszością. Zafałszowanie rzeczywistości staje się dla nich metodą na przetrwanie. Iluzja ciepłego i miękkiego siedliska musi kiedyś pęknąć. Bo uwiera, bo nikogo nie czyni zaspokojonym i szczęśliwym, bo wpuszcza do życia mnóstwo wątpliwości, bo zatruwa codzienność...

Agent jest opowieścią o samotności, o zagubieniu, o miłości. Może się spodobać szerszej publiczności, ale ja wolę Gretkowską w wersji dla wybranych. Lubię tą panią, naprawdę lubię. Ostatnio bardziej lubię słuchać jak opowiada o książkach, ale wierzę (mocno wierzę), że napisze jeszcze książkę, którą się zachwycę.

czwartek, 4 kwietnia 2013

...

(...) nie ma dla mnie milszego zajęcia niż buszowanie po księgarniach. Od lat tam chodzę i zawsze wyszperam książkę, której szukam - oraz trzy inne, o których nie miałam pojęcia, że chcę je nabyć.

(Mary Ann Shaffer i Annie Barrows
 Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek)


wtorek, 2 kwietnia 2013

Zdrada Kopernika.

Artur Górski
Zdrada Kopernika
Instytut Wydawniczy Erica 2010

Czasami jest tak, że dobry pomysł gubi się w realizacji, a ciekawa fabuła rozmywa podczas lektury. Leniwie, powierzchownie i mało atrakcyjnie potraktowany fajny temat. Wątek kryminalny naciągany, na kolanie pisany, a reszta niedopowiedziana, jakby urwana w połowie. Efekt trochę boli czytelnika. 

Podobno istnieje egzemplarz książki, w której Kopernik wyparł się własnych tez. Pożądany i wartościowy Narratio Prima Joachima Retyka wzbudza zainteresowanie niebezpiecznych i bezwzględnych ludzi, przez co życie pewnego wydawcy przestaje być spokojnym i nieco nudnym "zaliczaniem" kolejnych dni. Redaktor Dybowski uczestniczy w grze, do której się nie zgłaszał, ale nikt go o zdanie nie pytał...

Temat naprawdę ciekawy, ale wszystkie wątki poruszone przez autora są spłycone, potraktowane po macoszemu...Chciałoby się więcej, szerzej, dokładniej. Ma być ciąg dalszy i mam cichą nadzieję, że Artur Górski się rozpisze, podda wenie i zaskoczy czytelnika rozbudowaną fabułą, bo, jak widać, pomysłu na fajną opowieść mu nie brakuje.


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...