Pisanie o kolejnej książce Camilli Lackberg wydaje mi się trochę wtórne. Może dlatego tak długo zbierałam się, by wspomnieć tutaj Ofiarę losu. Czytałam ten kryminał tak jak poprzednie części sagi: szybko i z zainteresowaniem.Tym razem śledztwo w sprawie morderstwa wybiega nie tylko poza granice Fjallbaki, ale również sięga daleko w przeszłość. Dochodzenie toczy się powoli, co jakiś czas następuje przełom, a Patrick, jak zwykle, bardzo angażuje się w sprawę. Główny bohater, bo za takiego uważam Patricka, bazuje na skojarzeniach i każde kolejne śledztwo coraz sprawniej doprowadza do końca.
Zakończenie poprzedniej części mnie zaintrygowało i liczyłam na to, że w Ofierze... sprawa Anny nabierze rozpędu, ale się przeliczyłam. Nic nie zostaje wyjaśnione, a siostra Ericy całkiem nieźle funkcjonuje (biorąc pod uwagę to, co się wydarzyło, a nie chcę zdradzać, co to było, by nie psuć lektury potencjalnym czytelnikom).
Zakończenie Ofiary losu również intryguje, a tytuł kolejnej części - Niemiecki bękart - sugeruje to i owo, ale nie nastawiam się na jakieś wyjątkowe rozwinięcie tej historii, by ponownie się nie rozczarować.
Podsumowując: lubię Camillę Lackberg. I tyle.