Przeczytałam, po raz drugi, Godziny Michaela Cunninghama. Wcześniej nie znałam Pani Dalloway Woolf i nie powstrzymało mnie to przed lekturą Godzin. Teraz jednak dostrzegam, że znajomość powieści Virginii dużo daje, gdy czyta się książkę Cunninghama.
Piękna jest. Głęboka. Od początku byłam świadoma ważności tej książki. Nie musiałam się o tym przekonywać, jak w przypadku Pani Dalloway.
Godziny wsysają. Jestem trochę Laurą Brown. Tak czuję.
Choć, z drugiej strony, w każdej z tych trzech kobiet, odnajduję cząstkę siebie.
fatastyczna książka.
OdpowiedzUsuńPolecam też pozostałem książki tego pisarza. Bardzo dużo w nichy Takich Laur Brown. W ogóle to mój ulubiony pisarz.
OdpowiedzUsuń