wtorek, 28 września 2010

Siła kobiety (Jun'chi Watanabe "Za kwietnymi polami")

Opowieść o pierwszej japońskiej lekarce, Ginko Ogino, to historia walki z tradycją, kulturą, systemem, konserwatyzmem, zacofaniem. Można wymieniać w nieskończoność.

Jest rok 1870, gdy dwudziestoletnia Gin wraca do rodzinnego domu. Upokorzona przez męża, który zaraził ją rzeżączką, staje się bezbronna. W zdominowanym przez mężczyzn świecie kobieta jest tylko żoną i matką. Gin jako rozwódka, obciążona chorobą weneryczną, nie może spełnić się w tej roli.

Aby zrozumieć i w pełni przeżyć tę historię, trzeba odnieść się do tamtych czasów. Czytanie powieści z dzisiejszej perspektywy, powoduje frustrację i złość. To, przez co przeszła Ginko, jest niewyobrażalne i przerażające, ale dzięki tym przeżyciom została lekarką. Najważniejszy był jej upór i determinacja, ale pierwszym bodźcem okazał się pobyt w klinice i konieczność przejścia serii bolesnych badań ginekologicznych. Były niezbędne, ale o ile byłyby "przyjemniejsze", gdyby nie przeprowadzał ich gruboskórny mężczyzna, który do wykonywanej przez siebie profesji nie miał ani serca, ani odpowiedniego podejścia. Upokorzona i zawstydzona Ginko, leżąc na fotelu ginekologicznym, podjęła decyzję życia.

Niesamowita historia, która pokazuje jak wiele może znieść kobieta, by spełnić swe marzenie. Pouczająca, ponieważ rysuje obraz japońskich przekonań i obyczajów przełomu XIX i XX wieku. Budująca, mimo wszystkich opisanych przez autora, zmagań bohaterki z zamkniętym dla kobiet światem nauki.
Warto przeczytać opowieść o inteligentnej, upartej i odważnej kobiecie, która udowodniła innym, ale przede wszystkim samej sobie, że warto walczyć z przeciwnościami losu.

5/6

piątek, 24 września 2010

ciepło. słonecznie. beztrosko.


Jeszcze ponad tydzień. Później wracamy. Starsza powędruje, z miesięcznym opóźnieniem, do pierwszej klasy - jak student. Młodsza pozna inne niż leśne i nadmorskie trasy spacerów. A mnie zostaje to wszystko ogarnąć.

czwartek, 23 września 2010

Życie...po prostu (Rina Frank "Każdy dom potrzebuje balkonu")

Życzyłabym sobie, aby z tej powieści zrobiono sagę. Z przyjemnością wzięłabym do ręki gruby tom, opowiadający historię pewnej rodziny. Trzeba przyznać, że Rina Frank dar opowiadania ma. Snuje swą opowieść ciekawie, ale lekko, smacznie. Czyta się świetnie.

Nie będę opowiadała tej historii, by nie zabierać innym przyjemności obcowania z nią. Książka opisuje dzieciństwo pełne miłości i trudną dorosłość córki rumuńskich imigrantów. I ma cudny tytuł, pod którym (jeśli traktować go dosłownie) podpisuję się obiema rękami - bywam w domach bez balkonu, więc wiem, jak jest:)

5/6

niedziela, 19 września 2010

Jestem:-)

Od trzeciego września (godz.06:35) jestem na świecie. Ja, Lenka, młodsza siostra Mai (lat prawie siedem). Mam już ponad dwa tygodnie i dobrze mi z tym:) Na razie zabieram Wam mamę, ale obiecuję, że oddam, bo rodzicielka czyta w trakcie karmienia i na pewno pisać o książkach nie przestanie.


środa, 1 września 2010

Migawki z podróży (Marzena Filipczak "Jadę sobie. Azja. Przewodnik dla podróżujących kobiet")

Marzena Filipczak w sposób luźny i fragmentaryczny opisuje swą podróż po Azji. Zaczyna od Indii i, w przeciwieństwie do Jarosława Kreta, raczej potwierdza stereotypy.

Od kilku dni znowu jestem w Indiach i znowu wszystko jest proste, fajne, brudne i pełne robaków.

Szczerze pisze o tym, co jej się podoba, a co nie. Nawet jej się w tej podróży nudzi, co wydaje się niewiarygodne.

Trochę mi się nudzi w Malezji, wszystko jest tu normalne i przewidywalne. Jak na Azję oczywiście...

Wiele miejsc zwraca jej uwagę połączeniem kosmopolityzmu i prowincji (np. Malezja, Bangkok) - z jednej strony biurowce, yuppies, autostrady, z drugiej - łódki na rzece jako środek transportu, obnośni sprzedawcy jedzenia, longhouse'y. Autorce nie podobają się nieuprzejmi mieszkańcy Wietnamu i sam kraj, turystyczny i skomercjalizowany.

Ogólnie fajna książka. Ciekawa i łatwa w odbiorze. Jednak, moim zdaniem, mało "przewodnikowa", jak sugeruje podtytuł (co akurat uważam za plus - czytanie typowych przewodników nigdy mnie nie interesowało). Spodziewałam się czegoś więcej, a jest ok.

4.5/6

Z tymi oczekiwaniami już tak jest. Człowiek naczyta się recenzji, usłyszy coś na temat tej czy innej lektury i nastawia się, a później musi się przestawić.
Czytam "Każdy dom potrzebuje balkonu" i nie wiem, czego się spodziewałam, ale na pewno czego innego niż dostaję. Jednak nie rozczarowałam się, bo książkę Riny Frank czyta się bardzo dobrze.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...