Między słowami można wiele przemycić. Między słowami można wiele ukryć. Między słowami można się spotkać...
Ewa Sobczak i Piotr Skaziński. Ona - autorka jednej książki. On - właściciel księgarni w Białej Górze. Ona na fali sławy szuka tematu na drugą powieść, On wiedzie spokojny i samotny żywot człowieka bez skazy. Spotykają się na zjeździe absolwentów (banalnie, prawda?), gdzie Ona bryluje, a On zerka ukradkiem w stronę celebrytki i wspomina szkolne lata, zaprawione wielką nieodwzajemnioną miłością do tejże kobiety.
Oboje otrzymują zlecenie. Mają napisać książkę o Białej Górze, oskubać mieszkańców z małomiasteczkowych tajemnic. Wydawca przyszłej powieści jest ich wspólnym znajomym. Ona pisze otwarcie, dzieląc się z Nim zdobytymi informacjami, On "tworzy" schowany za drzwiami księgarni. W międzyczasie zdarza im się razem zamieszkać. Dla Niego jest to spełnienie marzeń, dla Niej zadośćuczynienie za pewien incydent, związany z sukcesem sprzedaży jej książki...
Ciekawie i zgrabnie napisana powieść. Fajna nawet. Najlepsze zakończenie. Naprawdę zaskakujące, biorąc pod uwagę usposobienie i dotychczasowe zachowanie bohatera płci męskiej.
4/6
A tytuł książki jak film, piękny zresztą...
OdpowiedzUsuńZapowiada się całkiem przyjemnie, więc myślę, że jesli kiedyś wpadnie mi w ręcę to postaram się ją przeczytac
OdpowiedzUsuńTytuł skojarzył mi się z pięknym filmem :) jak widzę nie tylko mnie :) a Twoja recenzja bardzo zachęcająca :)
OdpowiedzUsuń