Cinín, pasterz krów, pewnego dnia dowiaduje się, że w pobliskim kościele namalowano fresk z jasnowłosą Madonną. Postanawia go obejrzeć. Krowy, pozostawione na pastwę losu, zostają zabite, a rozgniewany właściciel szczuje winowajcę psami. Bohater trafia na zamek w Renno, gdzie staje się posłańcem pięknej, ale rozwiązłej Księżnej. Cinín, śmiertelnie zakochany w Księżnej, w której widzi uosobienie cudownej Madonny, odczuwa przemożną potrzebę malowania wszędzie jej wizerunku. Dzięki temu odkrywa w sobie talent.
Pierwszy raz spisuję tekst z okładki, ponieważ nie mam ochoty się rozpisywać. Temat książki - ciekawy, styl autora - nużący. Powieść jest wspomnieniem głównego bohatera, który w życiu doświadczył wielu przykrości, a później stał się świetnym malarzem. Sztuka stała się dla niego oparciem, sensem życia w świecie pełnym strachu i niepewności. Malarstwo wiele go nauczyło, ale przywiodło również na gałąź dębu. Na początku powieści dowiadujemy się, że Cinin z powrozem na szyi szykuje się do samobójczego skoku...i wspomnieniami wraca do przeszłości.
Wszystko fajnie, ale czytaniem się zmęczyłam i miałam wątpliwości, czy dotrwam do końca.
Mnie książka rozczarowała.
3/6
To dla odmiany coś na poprawę nastroju powinnaś znaleźć u mnie ;) Zapraszam :)
OdpowiedzUsuńdziękuję za dobrą wiadomość, która rzeczywiście wpłynęła na poprawę nastroju:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
I ja tez nie polecam...Pomysł piękny, lecz wykonanie bardzo kiepskie...
OdpowiedzUsuńhttp://pozolklekartki.blogspot.com/2011/10/marco-santagata-mistrz-bladych-swietych.html