Lubię kryminalną sagę Camilii Lackberg. Słabsze "momenty" książek szwedzkiej pisarki nie odbierają przyjemności z lektury. Nie ma ich znowu tak wiele, a każda kolejna część cyklu zdaje się lepsza od poprzedniej.
Camilla Lackberg
Niemiecki bękart
Czarna Owca 2011
W Ofierze losu - czwartej części sagi - mamy zapowiedź czasu, do którego zostaniemy przeniesieni w retrospekcyjnych momentach piątej części. Erica znajduje na strychu swego domu zakrwawiony kaftanik, obok którego leży niemiecki medal i pamiętniki matki. Z wcześniejszych części wiemy, że bohaterka nie miała dobrych kontaktów z rodzicielką. Po znalezieniu przedmiotów, należących do tragicznie zmarłej mamy, jej ciekawość musi zostać zaspokojona i Erica nie spocznie, póki nie dowie się czegoś więcej na temat przeszłości Elzy.
Niemiecki bękart to udana, zgrabnie napisana, powieść kryminalna. Taka, jak lubię.
Na tym poprzestanę, ponieważ nie chcę psuć innym przyjemności poznawania losów czwórki przyjaciół, którym wojna odebrała młodość, a u schyłku życia nie radzą sobie ze wspomnieniami z przeszłości.
Nieco gorzej na tle piątej części wypada szósta - Syrenka.
Camilla Lackberg
Syrenka
Czarna Owca 2011
Sama historia jest ciekawa, ale mnie czytanie zepsuł fakt, że w pewnym momencie zaczęłam się domyślać pewnych rzeczy. Dla niektórych wcześniejsze rozwiązanie zagadki może być satysfakcjonujące. Nie dla mnie. Lubię nie wiedzieć, nie domyślać się, pod koniec lektury zaskoczyć...
Tego mi w Syrence zabrakło, choć fabuła świetna. Napiszę tylko, że główną postacią tej serii jest zaprzyjaźniony z Ericą bibliotekarz. W Niemieckim bękarcie Lackberg wspomina, że Christian pisze książkę pt: Syrenka, wywołując tym samym u czytelnika pewne skojarzenia. Szóstą część sagi charakteryzuje przede wszystkim najbardziej skomplikowana fabuła. Nie ukrywajmy - książki Lackberg czyta się dobrze, nawet bardzo dobrze, ale nie jest to literatura wymagająca. Kryminały z założenia nie wymagają od czytelnika wyjątkowego skupienia, ale ta saga kryminalna to prosty język, dużo dialogów, niewiele opisów. Mknie się przez kolejne części.
Przywiązałam się do bohaterów, realizując w ten sposób założenia autorki. Od pewnego czasu nie czytam powieści Lackberg dla nowej zagadki kryminalnej. Bardziej interesuje mnie życie Eriki i Patrika, Anny i Dana, Martina, Anniki, a ostatnio również Mellberga i Pauli. Saga szwedzkiej pisarki staje się rozbudowaną obyczajową opowieścią z kryminalną historią w tle.
Nie miałam okazji jeszcze zapoznać się z twórczością tej Pani. Podobno nieźle pisze, ale jakoś nie mam dla niej czasu...
OdpowiedzUsuńRecenzje zbiera różne i pewnie wśród skandynawskich kryminałów znalazłyby się lepsze, ciekawsze, mocniejsze, ale mnie proza Lackberg przypadła do gustu i chętnie sięgam po kolejne tomy sagi.
UsuńA ja właśnie dzisiaj też o Lackberg, tyle, że o części ósmej. Syrenka mnie nie rozczarowała, ale rzeczywiście Niemiecki bękart wypadł lepiej. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCzytałam Twoją recenzję. "Fabrykantka aniołków" wciąż przede mną (teraz na przeczytanie czeka "Latarnik")...
UsuńMam podobnie, bardzo polubiłam tych bohaterów, intryga kryminalna jest dodatkowo:)
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że jest nas więcej:)
UsuńAch ta szwedzka literatura! Też ją lubię ;-)
OdpowiedzUsuńLubię bardzo i jeszcze mi się "nie przejadła":)
UsuńCzytałam o niej w "Zwierciadle" i pamiętam, że wskazywali głównie na umiejętność tworzenia ciekawych postaci, których losy nie są uzupełnieniem wątku kryminalnego, ale równorzędnym partnerem tych wydarzeń:) Teść ma "Syrenkę" na półce - chyba się skuszę, właśnie ze względu na bohaterów.
OdpowiedzUsuńTo prawda. Dla mnie postaci stały się ważniejsze niż wątek kryminalny i nie mogę się doczekać spotkania z kolejną częścią. Zostały mi dwie:)
UsuńKryminały skandynawskie nie należą raczej do moich ulubionych:)
OdpowiedzUsuńA mnie właśnie u Lackeberg nie podoba się rozbudowany wątek prywatnego życia detektywa i jego żony, czy wcześniej przyszłej żony.
OdpowiedzUsuńkolodynska.pl