Paul Auster
Sunset Park
Znak, 2012
Paul Auster jest mistrzem słowa, mistrzem opowiadania obyczajowych historii, które skupiają się na relacjach międzyludzkich. Jego bohaterowie, często intelektualiści lub pseudointelektualiści, są emocjonalnie rozchwiani, błądzą, szukają ratunku w samotności, uciekają przed samotnością. Przede wszystkim postaci powieści Austera to interesujący ludzie, o których chce się czytać.
By w pełni zachwycić się książką amerykańskiego pisarza, trzeba znaleźć chwilę spokoju, rozsiąść się wygodnie na kanapie i zanurzyć w opowieść o grupie ludzi, którzy zamieszkali w nowojorskim squacie. Każdy z nich ma własną pogmatwaną życiową historię, każdego dręczą egzystencjalne rozterki. Sunset Park to właściwie potok słów. Świetnie skomponowanych, idealnych do czytania bez przystanku, bez chwili wytchnienia na filiżankę herbaty. Są takie książki, które potrzebują przerwy i takie, które czyta się jednym tchem. Sunset Park zdecydowanie należy do tej pierwszej kategorii.
Miles, Ellen, Alice i Bing - ich losy splatają się w powieści, oni żyją "na gapę", szukając siebie w wielkomiejskim szumie. Głównym bohaterem jest Miles, który porzucił studia, rodzinę i Nowy Jork, i błąkał się od miasta do miasta, podejmując się dorywczych prac i wchodząc w przypadkowe związki. Po kilku latach wrócił do Nowego Jorku i zamieszkał z trójką interesujących młodych ludzi w porzuconym domu przy Sunset Park. Oprócz czwórki bohaterów występują w książce Austera równie interesujące postaci poboczne.
Powieść amerykańskiego pisarza czytałam z ogromną przyjemnością. Jestem pod wrażeniem stylu autora i tego, jak Auster posługuje się słowami, jak tworzy monologi wewnętrzne postaci, jak mistrzowsko portretuje rzeczywistość, jak opisuje emocje. Na półce czeka na mnie Dziennik zimowy, ale sięgnę na pewno po inne powieści pisarza i na szczęście mam w czym wybierać.
Sunset Park jest cudowny! Auster szacuje każde słowo. Jego siłę, przesłanie. Kawał znakomitej prozy - prostej, a przy tym niezwykle szczerej. ale niestety Trylogia nowojorska całkowicie mnie rozczarowała…
OdpowiedzUsuńTrylogii... jeszcze nie czytałam i trochę mnie zasmuciłaś tym, że rozczarowuje. Gdybyś nie zachwycała się powieścią Sunset Park, uznałabym, że Auster nie jest Twoim autorem, ale skoro piszesz o powieści "cudowna", to i mnie może się przydarzyć rozczarowanie Trylogią...
Usuńmożliwe, że wzięłam się za Trylogię w złym momencie, ale nie odwróciłam się przez to od Austera. wiem, jak świetnie potrafi pisać, więc w końcu trafię na kolejną perełkę.
UsuńMnie absolutnie Trylogia nie rozczarowała, choć też najpierw przeczytałam Sunset Park. Tak więc czytaj i sama zobacz:)
UsuńSprawdzę sama, przeczytam Trylogię... i podzielę się wrażeniami:)
Usuń"Trylogia" jest mroczna, nawiązuje do dawnych pisarzy amerykańskich jak Poe, Hawthorne, ulubionych autorów Austera. Za to na szczęście są takie powieści jak "Szaleństwa Brooklynu", "Noc wyroczni" czy "Księżycowy Pałac", które dają dużo radości czytelnikowi.
OdpowiedzUsuńCiekawie brzmi Twój krótki opis Trylogii... Mam nadzieję, że inne powieści Austera okażą się interesujące.
UsuńNie znam jeszcze tego autora. Po Twojej recenzji jestem mocno zainteresowana jego stylem...
OdpowiedzUsuńZa mną od dawna Auster "chodził". I cieszę się, że w końcu zaczęłam poznawać jego twórczość.
Usuńto jest mój wyrzut sumienia. Wygrałam w audycji u Nogasia i tak stoi i patrzy na mnie. Papier. A ja ostatnio sklejona z kundlem ...Ech..
OdpowiedzUsuńOdklej się na chwilę, bo warto, skoro masz książkę na wyciągnięcie ręki.
UsuńEch...odklejanie nie jest łatwe. Ale WIEM, że ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńRównież uważam, że "Sunset Park" to świetna książka. Chętnie poznałabym "Trylogię nowojorską", bo i "Dziennik zimowy" wart jest uwagi.
OdpowiedzUsuńAuster to jeden z moich ulubionych pisarzy - zaczęłam od "Księgi złudzeń" i przepadłam. Podobnie "Trylogia nowojorska" -ukochana, czy "Noc wyroczni", jednak "Sunset Park" mnie rozczarował. Może wolę mroczniejsze historie?
OdpowiedzUsuń