Nasze rozstania
Znak, 2012
Opowieść na jedno przyjemne popołudnie.
Niezobowiązujące spotkanie, po którym ciepło się uśmiechasz.
Zauroczenie, tylko chwilowe, bo szybko losy Alice i Fritza ulatują z pamięci.
Do tej pory kojarzyłam Foenkinosa z Delikatnością, z filmem, nie z książką, bo tej nie czytałam. Trafiłam na Nasze rozstania i naprawdę nie żałuję czasu spędzonego z tą powieścią, ale miałam nadzieję na lekturę, którą zapamiętam, do której będę wracała i którą mogę z czystym sumieniem polecać.
To jest opowieść o miłości z przeszkodami, o tym, że przeciwieństwa się przyciągają, choć nie jest łatwo wciąż od siebie odchodzić, by po jakimś czasie wrócić do ukochanej osoby. Alice i Fritz kochają się, ale mają tak różne temperamenty, że nie są w stanie pogodzić rozbieżności w spojrzeniu na życie. Czytanie o ich rozterkach sprawia przyjemność, ale nie wywołuje żadnych emocji. Myślałam, że powieść Foenkinosa będzie bombą uczuciową - autor jest przez wielu postrzegany jako czarodziej wysublimowanych emocji. Niestety, mnie nie zaczarował.
Nie wiem, na czym to polega, ale literatura francuska ma pewien specyficzny styl, charakterystyczny tylko dla niej. W pewnym stopniu odnalazłam u Davida Foenkinosa to, co lubię u Anny Gavaldy. Jednak zdecydowanie "pisanie" francuskiej autorki jest bliższe memu sercu.
Również zauważyłam, że "francuskie pióro" jest specyficzne. Ma swój niepowtarzalny klimat. Delikatniejszy? Bardziej rozwodniony? Trudno ująć.
OdpowiedzUsuńSięgnę, kiedy poczuję, że potrzebuję czegoś niezbyt angażującego, a sympatycznego...
OdpowiedzUsuńNie czytałam tej książki, ale czasami właśnie takie ulotne historie są nam potrzebne. Zapisałam sobie ten tytuł.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą co do specyfiki literatury francuskiej :) A z pewnością tego autora. Nawet mnie przekonał "Delikatnością" (bardziej filmem niż książką) i przyznam Ci się (tylko nikomu nie mów), że wypożyczyłam ostatnio z biblioteki "Nasze rozstania". Leciutki styl i ta dziwna "francuska" nuta. Dzięki temu nie mam poczucia, że czytam coś w rodzaju romansu ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda, dzięki specyficznemu stylowi nie czuć, że to romans. Czyta się przyjemnie, "spróbuję" jeszcze innej powieści Foenkinosa, po przeczytaniu jednej książki nie wyrabiam sobie opinii na temat pisarza.
UsuńMnie "Delikatność" nie urzekła i też jakoś uleciała, a filmu nie widziałam.
OdpowiedzUsuń