Sierpień w hrabstwie Osage (reż. John Wells, 2013)
Atmosfera filmu jest tak gęsta, duszna, przytłaczająca, że czułam się zmęczona po seansie. Sierpień w hrabstwie Osage to mocny, pełen gorzkich słów, bardzo smutny obraz rodziny. W tej rodzinie każdy próbuje być osobny, ale okazuje się, że można wyjechać na drugi koniec kraju i nadal męczyć się w toksycznym związku. Oglądałam ten film i nie mogłam się poruszyć. Dramatyzm poszczególnych scen jest tak naszpikowany emocjami, że widz czuje się poturbowany. W jednym miejscu spotyka się grupa bliskich sobie osób (przynajmniej za takie uchodzą), a każda z nich pielęgnuje własny neurotyzm, który jest następstwem życiowego niespełnienia. To, co najbardziej uderza w widza to wszechobecna agresja.
Senior rodu znika, co zmusza córki do przyjazdu do rodzinnego domu, by wesprzeć chorą matkę. Wyobrażamy sobie miłe, ciepłe spotkanie kobiet, które skoro nie widują się co dzień, są siebie spragnione. Tymczasem otrzymujemy pełne gniewu i krzyku wyrzuty, brak szacunku, brak więzi. Matka nie jest osobą łatwą, nie wzbudza pozytywnych uczuć. Jej relacje z córkami są bardzo toksyczne i nie sposób ich tłumaczyć chorobą czy uzależnieniem od leków. Cała rodzina jest zdrowo poturbowana, przez co nie potrafią współistnieć i nawiązać ze sobą normalnej (?) relacji. Momentami siostry są w stanie spokojnie porozmawiać, ale i tak po chwili kolejny kielich żalów zostanie wylany.
Na bardzo dobrą ocenę filmu składa się wiele czynników. Krytycy filmowi mają własne kryteria oceny. Ja krytykiem nie jestem i oglądając film liczę przede wszystkim na to, że nie pozostawi mnie obojętną, że mną wstrząśnie, że mnie wkurzy albo mnie zachwyci. Obraz ma wpływać na emocje i zmuszać do myślenia.
Po obejrzeniu filmu Sierpień w hrabstwie Osage czuję się poturbowana emocjonalnie. Po raz kolejny największe wrażenie zrobił na mnie film, w którym "tylko" gadają.
Ha! Tak myślałam, że trafię na pozytywną recenzję. :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że nie zawiodłam:) Oglądam sporo filmów ostatnio i niektóre są bardzo dobre, ale dopiero "Sierpień w hrabstwie Osage" wzbudził potrzebę skreślenia kilkunastu słów, co świadczy o tym, że naprawdę mnie poruszył.
Usuńo 04:59 ? Czyżby trawiła Cię podobna gorączka? Film na bank będzie mi się podobał, bo ja uwielbiam gadane kino. A obsada mówi za siebie, więc tylko muszę znaleźć trochę czasu..
OdpowiedzUsuńNie, o tej godzinie zazwyczaj śpię. Wkradł się jakiś błąd albo muszę znowu zajrzeć w ustawienia bloggera:)
UsuńWarto znaleźć czas dla tego filmu. Naprawdę warto.
Najlepsze w tym filmie były role kobiece, wszystkie główne, wszystkie cudowne, rewelacja!
OdpowiedzUsuńTo prawda. Role kobiece są świetne, dynamiczne i dramatyczne.
Usuńobejrzałam w piątek. Owszem ...smutna prawda..ale i humoru nie brakowało.
OdpowiedzUsuńDla mnie to był kawał przejmującego i świetnie zrobionego filmu. Gra aktorska (zwłaszcza pań) była świetna, a atmosfera filmu rzeczywiście dawała w kość - w znaczeniu pozytywnym. Ciekawa jestem pierwowzoru, czyli sztuki - z pewnością jest równie prawdziwa, pytanie jak z owym ciężkim klimatem.
OdpowiedzUsuń