Hanna Kowalewska
Przelot bocianów
Zysk i S-ka, 2011
Powieść, która kończy cudowny cykl o miejscu magicznym, zatopionym w przeszłości, gdzie najlepiej się myśli i odpoczywa. Zawrocie to dom z duszą, otoczony pięknym i bogatym w zieloność ogrodem. Podarowany Matyldzie, głównej bohaterce cyklu, z dobrodziejstwem inwentarza. Z rodzinnymi tajemnicami, z pretensjami, z pamiętnikiem babki Aleksandry...
Zdaję sobie sprawę z tego, że post dzisiejszy najbardziej zainteresuje i okaże się najbardziej zrozumiały dla tych, którzy spotkali się wcześniej z Matyldą. Nie da się opowiedzieć o ostatnim tomie cyklu bez powrotu do czterech pozostałych książek. Miłość do Zawrocia rodzi się od pierwszej części, od Tego lata, w Zawrociu - albo czytelnika zauroczy poetycka proza Hanny Kowalewskiej, albo styl autorki okaże się dla niego niestrawny. Język, jakim operuje jedna z moich ulubionych polskich pisarek, jest niezwykle malowniczy, barwny, bardzo sugestywny i soczysty. Czytelnik przenosi się na wieś, czuje zapach traw i słyszy ujadanie psów. Zawrocie ma w sobie wielką moc, przyciąga jak magnes. Akcja powieści toczy się również w Warszawie, ale to zaciszny dom wysuwa się na plan pierwszy. Dzieje się tak dlatego, że Matylda wciąż do Zawrocia wraca myślami, analizuje przeszłość i pamiętnik, pozostawiony przez zmarłą babkę.
Bo Matylda to niespokojny duch z pogmatwanym życiorysem. Mądra kobieta, której życie co rusz się rozpada, a ona próbuje rozsypane kawałki na nowo posklejać.
W ostatnim tomie bohaterka musi przewartościować codzienność, zmierzyć się z problemami zawodowymi i z własną siostrą. Fabuła Przelotu bocianów najmniej zanurza się w przeszłości. Matylda w nowej dla siebie sytuacji skupia się przede wszystkim na teraźniejszości i na dłużej wraca do Zawrocia, w którym pojawia się również ciotka, mieszkająca w Paryżu. Damę tę Matylda zna z opowieści i z listów babki. Ciotka okazuje się skarbnicą wiedzy o bliższej i dalszej rodzinie.
Hanna Kowalewska zaczarowała mnie przede wszystkim językiem powieści. Pierwszy tom cyklu pozostanie dla mnie najlepszą książką autorki, ale całą serię uwielbiam. Zakończenie sagi nie jest zaskakujące, życzyłam sobie, aby stało się tak, jak się stało. Szkoda tylko, że ten ostatni wątek nie zostanie rozwinięty.
Z chęcią przeczytam. Czytałam jedną książkę tej autorki i przypadł mi do gustu styl jej pisania i historie, które opowiada : )
OdpowiedzUsuńCzytałaś książkę spoza cyklu? Muszę się przyznać, że gdybym rozpoczęła znajomość z Kowalewską od powieści "Julita i huśtawki", mogłybyśmy się nie zaprzyjaźnić. Szczęśliwie najpierw sięgnęłam po "Tego lata, w Zawrociu", które okazało się cudną opowieścią. Czytałam też pierwszą część "Letniej akademii uczuć" (drugi tom czeka na półce) - to całkiem udana powieść dla młodzieży.
UsuńJa ostatnio czytam jakieś doły i doliny, muszę sobie zaaplikować coś bardziej przyjaznego. Poszukam Kowalewskiej w bibliotece.
OdpowiedzUsuńCzytasz "Czekoladę", więc nie jest chyba tak źle? Nie wiem, czy Kowalewska zaproponuje coś bardziej przyjaznego. Matylda to skomplikowana osóbka, a powieści o Zawrociu są momentami duszne od nadmiaru przemyśleń głównej bohaterki.
UsuńTeż polubiłam te książki i szkoda, że już koniec.
OdpowiedzUsuńSzkoda, szkoda...pozostaje nam poczekać na nową książkę Kowalewskiej.
UsuńDo przeczytania!!!! Zdecydowanie!
OdpowiedzUsuńPędzę jutro do biblioteki :)
Tylko zacznij od pierwszego tomu:) Albo od razu wynieś z biblioteki pięć:)
Usuńpiszesz o tej książce (i serii) w tak piękny sposób, że nie sposób pozostać wobec niej obojętnym. nie będę deklarować, że na pewno przeczytam - z tym u mnie bywa różnie - ale okładka już zapadła mi w pamięci.
OdpowiedzUsuńWarto poznać książki Kowalewskiej, naprawdę warto.
UsuńA ja myślałam, że to jedna z miliona serii dla kobiet, które świetnie się sprzedają, bo nie wymagają od czytelnika absolutnie niczego. Dobrze wiedzieć, że jest inaczej :) Będę ją miała na uwadze przy okazji wizyt w bibliotece.
OdpowiedzUsuńJa tak ostatnio myślałam o "Zorkowni" Kaługi:)
UsuńJa odwiedzałam wcześniej blog.
UsuńPrzyniosłam dziś z biblioteki pierwszy tom :) Jakie to cieniutkie!
Pierwszy tom jest najcieńszy. Czekam na Twoją opinię:)
UsuńNoo, jeszcze chwilka ;) Na razie na tapecie 500 stron Axelsson :)
UsuńBardzo żałuję, że nie znam jeszcze tej serii. I cóż mogę rzec poza: będzie co nadrabiać w wakacje :)
OdpowiedzUsuńNie żałuj, nadrabiaj:)
UsuńBardzo żałuję, że piękno odkrywania cyklu o Zawrociu mam już za sobą... ale przede wciąż kolejne zanurzenia i głębsze poznawanie tych książek. Bo dla mnie to są lektury, do których wrócę, który będę czytać nie raz, które są niezwykle liryczne, mają swój wyjątkowy klimat i, które są jak plasterek na moją duszę. A "Julitę i huśtawki" poznałam jako pierwsze i też się zakochałam w prozie pani Kowalewskiej :)
OdpowiedzUsuńSzkoda mi tylko, że cykl nie jest wydany jednolicie, bardzo lubię kiedy książki z jednej serii pasują do siebie ;)
Na pewno przeczytam, Twoja recenzja bardzo mnie zachęciła :)
OdpowiedzUsuń