Jeffrey Eugenides
Intryga małżeńska
Znak, 2013
Nie pytajcie mnie dlaczego lektura Intrygi małżeńskiej sprawiła, że przypomniałam sobie pisanie Cortazara. Może to zasługa młodych bohaterów, którzy lawirują w codzienności jak zagubione i kruche stworzonka. Madeleine, Leonard i Mitchell tworzą intrygujący trójkąt. Ich wzajemne relacje są skomplikowane. Każde z nich szuka swojego miejsca w życiu, każde tworzy siebie i to okazuje się niezwykle trudnym zadaniem. W tym osobliwym trójkącie kobieta jest obiektem pożądania dwóch mężczyzn, choć nic nie jest oczywiste i takie, jakie mogłoby się wydawać.
Powieść rozpoczyna się pysznie. Naprawdę. Madeleine budzi się po słabo przespanej nocy, w kiepskim humorze. Czytelnika po pokoju bohaterki oprowadza trzecioosobowy narrator, przybliżając jednocześnie sylwetkę dziewczyny. Madeleine kocha czytać i już na pierwszych stronach powieści dowiadujemy się, jakie lektury wybiera, co ją zachwyca, a co odpycha. Pysznie.
Później nieco senną atmosferę zakłóca dzwonek do drzwi, oznajmiający przybycie rodziców dziewczyny. Okazuje się, że Madeleine tego dnia kończy studia, nie ma ochoty na spotkanie z rodzicami, głupio zarwała noc i najchętniej nie ruszałaby się z domu. Eugenides na pierwszych stronach powieści serwuje nam typowo studencki obrazek. Niby banalnie, ale z każdą przewracaną w czytelniczym amoku kartką jest ciekawiej. Trzeba się w tę książkę wgryźć, by mieć prawdziwą przyjemność z poznawania losów trójki bohaterów, zawieszonych między byciem nastolatkiem a byciem dorosłym.
Lubię powieści społeczno - obyczajowe, które zmuszają czytelnika do refleksji. Intryga małżeńska mogłaby być zwykłą, nieprzyjaźnie "grubą" książką o młodych ludziach, wchodzących w dorosłość. Tylko tyle. Na szczęście Jeffrey Eugenides, ceniony pisarz amerykański, sięga głębiej, pokazując skomplikowane relacje międzyludzkie, rozterki i błędy młodości, totalną i piękną nieodpowiedzialność. Dorosłość bywa przerażająca. Bohaterowie powoli uczą się, że wkroczenie na ścieżkę dorosłości nie jest tak fajne jak myśleli. Młodość pragnie dorosłości, a później nieudolnie stara się z niej wypisać. Najczęściej jest już za późno na zrobienie kroku w tył.
Nie pytam, ale zaintrygowało mnie to porównanie do Cortazara ;)
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy komukolwiek nasunęło się takie skojarzenie, ale mnie tak. Pomijając jednak ten fakt, powieść jest po prostu bardzo dobra:)
UsuńAch, jaką ja mam ochotę na tę powieść, od dawna czeka na mojej półce! Uwielbiam wszelkie wątki bibliofilskie w powieściach, opisy ulubionych lektur bohaterów itd. Urzekło mnie to np. w "Słodkiej przynęcie" McEwana.
OdpowiedzUsuńTych bibliofilskich opisów życzyłabym sobie więcej. Sięgnę po książkę McEwana. Nie czekaj zbyt długo z lekturą "Intrygi małżeńskiej":)
UsuńOpowieść o skomplikowanych relacjach międzyludzkich - tak, to mnie przekonuje.
OdpowiedzUsuńMnie również:)
Usuń