Umberto Eco
Trzecie zapiski na pudełku od zapałek 1994 - 1996
Historia i Sztuka 1997
Dobre felietony. Tematyka różnorodna. Miejscami ciekawie, innym razem trochę mniej. Jednak w ogólnym rozrachunku teksty Eco wypadają bardzo dobrze. Autor w lekkim stylu opowiada o zjawiskach otaczającej go rzeczywistości. Jakby siedział z kumplem przy kuflu piwa i prowadził monologi o literaturze (podobnie jak Dubravkę Ugresić, Eco fascynuje fenomen bestsellera), wirtualnej pornografii, włoskiej polityce czy popularności niektórych celebrytów. Felietony, z natury subiektywne, są krótkie i nie ma między nimi wspólnego mianownika. To rozrzucone myśli na każdy temat, który akurat zakiełkował w myślach pisarza. Albo zapiski o tym, co aktualnie dzieje się we Włoszech, w których autor przedstawia swoją opinię a propos zaistniałej sytuacji, często dostrzegając absurdy współczesnego świata. Eco jest dociekliwy, spostrzegawczy, momentami ironiczny. Jako człowiek oczytany i obyty w świecie (wielokrotnie wspomina o swych licznych podróżach i odczytach, na które był zapraszany) dysponuje ogromną wiedzą, pozwalającą mu konfrontować jedne zjawiska z innymi i łączyć ze sobą fakty pozornie odległe. Eco ma dystans do siebie i do innych, nie boi się krytyki, dzięki czemu lektura felietonów sprawia dużo przyjemności. Tylko dobry i wnikliwy obserwator z poczuciem humoru jest w stanie sklecić ciekawy tekst. Włoskiemu pisarzowi się udało, a wiemy, że nie wszystkie dzieła Eco to lektura łatwa. Jednak głównym przeznaczeniem felietonu jest dotarcie do mas, zainteresowanie człowieka niekoniecznie wymagającego. Felieton ma dostarczyć rozrywki, a nie zmęczyć. Dla mnie lektura Trzecich zapisków na pudełku od zapałek była czynnością odprężającą i wierzę mocno, że poprzedniczki tej książki są napisane w podobnym tonie.
Mam wrażenie, że zapiski Eco długo nie stracą na popularności i aktualności. Osobiste spostrzeżenia na temat tego, co dzieje się we współczesnym świecie kultury, nauki, polityki czy internetu są i będą ciekawe dla czytelnika zainteresowanego czymś więcej niż beletrystyka. To, że lektura felietonów nie nastręcza trudności, nie męczy czytelnika, nie nudzi, to wielki i niezaprzeczalny atut książki.
Eco to mistrz, bez dwóch zdań!
OdpowiedzUsuńNie mówię "tak", nie mówię "nie". Za mało z panem Eco obcowałam, ale sławą mistrza się cieszy, więc za jakiś czas może przyznam Tobie rację:)
UsuńZgadzam się w całej rozciągłości - mam wszystki Zapiski.
OdpowiedzUsuńNie mam żadnych własnych "Zapisków...", ale zamierzam wszystkie przeczytać:)
Usuńw domu mam Dariusza najmniejszego. Kupiłam lata temu, ale eseje Eco do dziś nie tracą na świeżości i stale cieszą moje oczy.
OdpowiedzUsuńU mnie na półce od lat stoi "Imię róży", cały czas odkładane na później:)
UsuńZ checią zajrzę, lubię czytać eseje.
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tym autorze, ale nie miałam jeszcze okazji obcować z jego publikacjami. Muszę to szybko jednak nadrobić.
OdpowiedzUsuńLubię felietony, więc chętnie i te przeczytam.
OdpowiedzUsuńNie czytałam nic, ale może kiedyś to się zmieni:)
OdpowiedzUsuńDawno już nie czytałam felietonów, oj dawno. Po te na pewno kiedyś sięgnę, bo chciałabym przeczytać coś więcej Eco, niż tylko "Imię róży" i króciutkie "W bibliotece".
OdpowiedzUsuńJa z kolei chciałabym przeczytać "Imię róży", a na razie swą znajomość z Eco opieram na jednym tomie "Zapisków..." i, podobnie jak Ty, krótkim eseju "O bibliotece".
Usuń