Robert Galbraith
Wołanie kukułki
Wydawnictwo Dolnośląskie, 2013
Wszyscy już wiedzą, że Robert Galbraith to pseudonim J.K.Rowling. Niezależnie od tego, kto jest autorem Wołania kukułki uważam ten kryminał za przeciętny. Śledztwo w sprawie samobójstwa
znanej modelki interesowało mnie umiarkowanie. Do głównego bohatera Cormorana Strike'a nie zapałałam wielką sympatią. Prywatny detektyw nie wydał mi się również antypatyczny, a nie jest dobrze, gdy postać literacka wywołuje co najwyżej letnie uczucia. Sekretarka Strike'a, choć zafascynowana profesją pracodawcy, jest bohaterem mało wyrazistym. Oboje nie budują fabuły, a moim zdaniem dobry kryminał to nie tylko ciekawe śledztwo, ale również interesujące i charakterne postaci pierwszoplanowe.
Idąc tropem tego, co mnie się w powieści Galbraith nie podobało, napiszę o nudzie, która towarzyszyła lekturze książki. Nie wspominam dobrze Pocztówkowych zabójców Lizy Marklund (miałam wrażenie, że czytam scenariusz filmowy), ponieważ lubię klimat skandynawskich kryminałów, gdzie akcja toczy się niespiesznie, a w fabułę autorzy wplatają wiele osobistych wątków z życia głównego bohatera; gdzie inspektor/policjant/detektyw to człowiek z krwi i kości, nieco neurotyczny, borykający się z problemami dnia codziennego, a nie superbohater walczący ze złem tego świata. Cormoran Strike wpisuje się w tę charakterystykę. To gapowaty, mało atrakcyjny inwalida wojenny, który właśnie rozstał się z piękną kobietą i bez grosza przy duszy próbuje jakoś funkcjonować. Sypia w biurze, ale przed sekretarką (na którą go nie stać) udaje, że wszystko jest dobrze. Akcja powieści toczy się powoli, detektyw spotyka się z kolejnymi osobami, rozmawia z nimi, wyciąga wnioski. Jednak postaci są nijakie, a to niespieszne tempo drażni.
Zabrakło mi tła psychologicznego. Czytając Wołanie kukułki miałam wrażenie, że autorka prezentuje poszczególne etapy śledztwa, nie wnikając w głąb problemów. Ten suchy, nie wzbudzający żadnych emocji przekaz sprawił, że powieść stała się nużąca. Nie miałam ochoty wspólnie z Cormoranem rozwiązywać zagadki, a przecież na to czekam, gdy sięgam po kryminał. Przyznam, że gdyby nie moja skłonność do tego, by czytać do końca książki rozpoczęte, przerwałabym lekturę powieści. Bez większego żalu.
Wołanie kukułki wielu czytelnikom przypadło do gustu i niecierpliwie czekają na kolejne kryminały Galbraith. Nie dołączę do tego grona i pozwolę sobie sięgnąć po inną powieść.
Ja częściej trafiam jednak na te umiarkowanie ciepłe opinie. Książka zdecydowanie szału u nas nie zrobiła ;-) Coś czuję, że za jakiś czas będę mógł ją wyrwać za kilkanaście złotych na wyprzedaży. Co też i uczynię, bo mimo wszystko mam na te historię chrapkę :)
OdpowiedzUsuńDo mnie trafiały w większości opinie pozytywne, dlatego chętnie sięgnęłam po kryminał Rowling. Spodziewałam się naprawdę wciągającej lektury.
UsuńTeraz faktycznie już wszyscy wiedzą kto kryje się pod tym pseudonimem (!) :))
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć. Aż do teraz nic o tej książce nie słyszałam. Choć chyba niewiele straciłam, bo za kryminałami nie przepadam.
Jeśli za kryminałami nie przepadasz (ja lubię), to tym bardziej daruj sobie spotkanie z "Wołaniem kukułki":)
UsuńWłaśnie dzisiaj skończyłam czytać ten kryminał i pozwolę się nie zgodzić z Twoją opinią. Fabuła czyli przede wszystkim toczące się śledztwo było dość przewrotne, do tego wydaje mi się, że jednak autorka ukazała portrety psychologiczne między innymi w przypadku Cormorana i zamordowanej modelki. Ilu czytelników, tyle gustów.
OdpowiedzUsuńJestem w mniejszości, jeśli chodzi o opinię na temat powieści Galbraith:)
UsuńNie zauważyłam, by autorka stworzyła interesujące portrety psychologiczne. Moim zdaniem portrety są powierzchowne i tak naprawdę niewiele wiemy o Cormoranie. Być może taki był zamysł pisarki i w kolejnych częściach cyklu odsłoni przed czytelnikami więcej i głębiej wniknie w stworzone przez siebie postaci.
Bardzo jestem ciekawa tej książki :>
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Sporo osób zarzuca tej książce, że jest schematyczna, ale za sprawą rewelacyjnych działań marketingowych, sprzedaje się jak ciepłe bułeczki...
OdpowiedzUsuńCzyli jednak Cię nie przekonała Rowling w męskim przebraniu;)
OdpowiedzUsuńNiestety nie przekonała, a miałam nadzieję na częstsze spotkania z kryminałami Rowling.
UsuńKsiążka rzucała mi się w oczy w księgarniach - jednak zupełnie nieświadoma byłam autora to znaczy autorki - otworzyłaś mi oczy. Wiesz co jest niesamowite w Twoich recenzjach? To, że im ufam:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Jesteś moim dostawcą ciepłych i miłych słów:)
UsuńDziękuję.
Mam tę książkę i czeka w kolejce. Jejku,jak ja dawno do Ciebie nie zaglądałam. Nocka stracona dziś
OdpowiedzUsuńA ja postanowiłam oszczędzić czas i darowałam sobie czytanie "Wołania kukułki" do końca. Czyżby Rowling miała pozostać autorką jednej książki?
OdpowiedzUsuńDla wielu pewnie nie, bo jako autorka kryminału(ów) zyskała już fanów:)
UsuńWiem, że są liczne głosy entuzjastów, ale przecież dopiero czas zweryfikuje faktyczną wartość książek. Zwłaszcza w przypadku tak rozpoznawalnej autorki jak Rowling. A fanów ma również Coelho, Dan Brown i Zafon. Czy to o czymś świadczy? W obliczu kultury masowej dla mnie o niczym.
UsuńRacja. Szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że nikomu nieznany Galbraith nie zrobił szału "Wołaniem kukułki"; dopiero, gdy na jaw wyszło, kto kryje się pod tym pseudonimem, powieść zaczęła w szybkim tempie znikać z księgarskich półek.
UsuńMuszę się nauczyć tej trudnej sztuki zrywania z książką w trakcie lektury. Jakoś z wyłączeniem kiepskiego filmu nie mam problemu, a najsłabszą nawet książkę czytam do końca. Choć to na czytanie poświęcam więcej cennego czasu:)