Taka historia może stać się moją historią. Nie wiem jednak, czy spędziłabym dzień ze zmarłym mężem. Rozumiem pobudki Alice, która wie, że kiedy tylko lekarze, sąsiedzi i ludzie z przedsiębiorstwa pogrzebowego zaczną troszczyć się o jej męża, straci go w przeciągu godziny. Na zawsze. Chce być z nim jeszcze chwilę, zatrzymać czas. Dla niej Jules nie był martwy tak długo, jak długo nikomu o tym nie mówiła. Żył, dopóki tego chciała. Miała mu jeszcze tyle do powiedzenia.
Jeden dzień na pożegnanie, na rozmowę, na wspomnienie przeszłości, na życie. Ostatni dzień. Poruszające doznanie czytelnicze.
5/6
hmm, ani po tytule, ani po okładce nie spodziewałabym się takiej historii w środku ... wow !
OdpowiedzUsuńmnie przyciągnęła okładka, bardzo mi się podoba:)
OdpowiedzUsuńpan Jules codziennie rano przygotowywał dla siebie i dla żony kawę - to był taki ich rytuał - i ona się pewnego ranka budzi i zauważa śmierć swego męża, co w następstwie powoduje przerwanie porannego rytuału; Alice chce go podtrzymać i może dlatego nikogo nie zawiadamia o śmierci Julesa.
okładka ma klimat :)
OdpowiedzUsuńa wiesz, tak mi się skojarzyło, gdzieś ostatnio słyszałam, że Krystyna Janda podobno ciągle płaci abonament za telefon swojego zmarłego męża i czasem na niego dzwoni ... powody chyba podobne jak w tej książce :) niesamowite, prawda? :)