Od jakiegoś czasu zastanawiałam się, na czym polega fenomen Toskanii. Dlaczego właśnie tam ludzie uciekają, zaczynają na nowo budować swoje życie i piszą o tym książki? Przystępując do lektury "Winnicy w Toskanii", nadal zadawałam sobie to pytanie. Nie przestawało mnie ono męczyć nawet w trakcie czytania. Dopiero pod koniec opowieści o kupnie starego, zniszczonego przez czas domu i perypetiach, związanych z jego odrestaurowywaniem, Ferenc Mate udzielił odpowiedzi...
Wydaje mi się, że magia Toskanii nie polega jedynie na doznaniach zmysłowych: nie chodzi tylko o jedzenie i wino, o miasteczka leżące na wzgórzach czy też efektowność ciągle zmieniającego się oświetlenia. Być może magia Toskanii polega na czymś innym, na skarbie często zapomnianym - wewnętrznym spokoju ducha (s.222).
Autor pięknie wyłapuje smaki i smaczki włoskiej prowincji, opowiadając o tym, jak tworzył swoje miejsce na ziemi. Miejsce pełne aromatów, życzliwych ludzi i urodzajnej gleby. Ferenc Mate kupił bowiem nie tylko dom, ale również przylegające do niego las, gaj oliwny i ziemię pod uprawę winorośli. I zaczął spełniać marzenia. Były wzloty i upadki, były załamania i rozpogodzenia. Jednak nigdy nie było tak źle, by nie mogło być lepiej...
Myślę, że urok Toskanii tkwi również w jej mieszkańcach. Pracują, ale tak słonecznie i leniwie. Chętnie nawiązują nowe znajomości i są otwarci na różne ekstrawagancje. Chciałabym się o tym przekonać osobiście, ale z opowieści Mate wyłania się jedna wielka rodzina, a w krwiobiegu Toskańczyków nieustannie krąży wino.
4/6
bardzo mi sie podobała. Bardzo.
OdpowiedzUsuńJa chcę ją przeczytać, Toskania mi się bardzo podobała :)
OdpowiedzUsuńno mnie też, dlatego poszukiwać będę intensywnie drugiej książki Mate, a Toskanię chętnie poznałabym osobiście:)
OdpowiedzUsuńmam mam tę książkę - przeczytam :) i pewnie też na nowo nabiorę ochoty, by Toskanię zobaczyć na własne oczy :)
OdpowiedzUsuńTo jak wszyscy są rodziną, a w tych wszystkich nieustannie krąży wino już nie chcesz się przekonać o magii Toskanii? ;) Mnie nadal kusi...
OdpowiedzUsuńchętnie odwiedziłabym Toskanię:)
OdpowiedzUsuńta "winnolubna" rodzina przypadła mi do gustu...
to "ale" roznosi nić nieporozumienia, wkradło się i myli:-)