Inaczej wyobrażałam sobie tę opowieść. Nie znałam historii, ale kiełkowało we mnie przeświadczenie, że to pełna słońca i miłości książka. Tymczasem smutek i rozgoryczenie wypełzają z każdej strony. Ludzie się mijają, uciekają przed własnymi i cudzymi emocjami. Pogoda nastraja pesymistycznie, a miejsce, w którym rogrywają się poszczególne sceny - Sahara - zdaje się potęgować nieprzystosowanie człowieka do warunków życia.
Port, Kit i Tunner podróżują po Afryce. Tworzą osobliwy trójkąt, powiększony momentami o jeszcze bardziej osobliwą dwójkę turystów, między którymi istnieją nie do końca jasne relacje. Port i Kit - małżeństwo w stanie rozpadu - to pokaleczona para, która oczekuje cudu. Podróż ma ich ocalić, przynieść natchnienie, zrozumienie, duchowe oświecenie. Nie wystarczy jednak wyruszyć, by otrzymać.
Nihilistyczne postawy bohaterów nie wykazują chęci jakiegokolwiek działania. Ludzie czekają na cud, który zdarzyć się powinien, ale się nie zdarza. Podróż potęguje smutek i tęsknotę za nienazwanym. Bohaterowie błądzą i nie odnajdują się. Stają się chorzy, znudzeni, rozczarowani. Ich dusze obumierają, stopniowo przysypywane piaskiem pustyni.
Gorzko, smutno, nostalgicznie.
Arcydzieło literatury XX wieku?
Zdecydowanie nie.
3/6
Na mnie ta powieść zrobiła duże wrażenie. Bardzo polecam też adaptację filmową, jest rewelacyjna.
OdpowiedzUsuńokładka przepiękna, nie mogę się napatrzeć. Nie mniej jednak o tej orze roku wolałabym przeczytać cos bardziej optymistycznego :)
OdpowiedzUsuńLirael - adaptacji jestem ciekawa - film ma bardzo dobre recenzje; postaram się obejrzeć, jak "wpadnie" w moje łapki:)
OdpowiedzUsuńTajemnica - niestety, jak dla mnie, okładka ma niewiele wspólnego z historią, opowiedzianą w książce. Zdjęcie sugeruje zadumę czy tęsknotę, ale emanuje ciepłem, którego w powieści prawie nie ma.